Na pomocy może zarobić państwo
Stałe oprocentowanie preferencyjnych kredytów mieszkaniowych na poziomie 8 proc., a nawet 7 proc. jest zbyt wysokie - uważają bankowcy. Może się okazać, że już za rok lub dwa preferencyjne stopy procentowe okażą się wyższe od stóp rynkowych.
Wprowadzenie preferencyjnych kredytów o stałym oprocentowaniu nie będzie miało praktycznie żadnego wpływu na rynek mieszkaniowy. Ich oprocentowanie bowiem niewiele różni się od oprocentowania oferowanego przez banki - uważają analitycy i bankowcy. Zgodnie z ustawą o dopłatach do oprocentowania kredytów mieszkaniowych, uchwalonej wczoraj przez Sejm (za opowiedziało się 297 posłów na 420 głosujących), stała stopa procentowa miałaby wynieść 8 proc. Jeżeli obniżą się stopy rynkowe, wówczas rząd mógłby ją zmniejszyć maksymalnie do 7 proc. Dla porównania największe banki proponują obecnie komercyjne kredyty mieszkaniowe o oprocentowaniu wynoszącym około 8-9,5 proc. Jedną z najatrakcyjniejszych ofert proponuje obecnie BZ WBK. Oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w tym banku wynosi 7,99 proc. Zdaniem Piotra Gajdzińskiego, rzecznika prasowego BZ WBK, tak atrakcyjna oferta sprawi, że klienci banku prawdopodobnie nie będą zainteresowani zaciąganiem preferencyjnych kredytów. W grudniu poniżej 8 proc. spadnie również oprocentowanie w Kredyt Banku. Obecnie wynosi ono, podobnie jak w Pekao S.A., 8,24 proc. Leszek Trojnar, dyrektor departamentu rynku mieszkaniowego w Kredyt Banku uważa, że klientów do korzystania z kredytów preferencyjnych zniechęci stosunkowo wysokie oprocentowanie, a także biurokratyczne procedury. Bankowcy ponadto uważają, że, gdyby rząd zmniejszył oprocentowanie do 7 proc., wówczas banki dostosowując się obniżyłyby oprocentowanie kredytów komercyjnych.
Przy korzystaniu z kredytu preferencyjnego pojawia się również poważne ryzyko w postaci stałego oprocentowania. Jest ono o tyle istotne, że kredyty na zakup mieszkania zaciągane są na okres od 20 do 25 lat. Prognozy analityków wskazują, że poziom stóp procentowych w Polsce w niedługim czasie jeszcze się obniży. Niewykluczone, że w przyszłym roku oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w bankach spadnie do około 7 proc. Zakładając, że Polska wstąpi do Unii Europejskiej, za pięć-sześć lat stopa procentowa może spaść nawet do 3-4 proc. Oznaczać to może, że na kredytach preferencyjnych może zarobić nie klient, ale państwo.
Michał Sztabler, analityk BM BGŻ
Wprowadzenie tzw. preferencyjnych kredytów nie spowoduje długo oczekiwanego ożywienia na rynku mieszkaniowym. Sam pomysł, chociaż dobry, okazał się niestety spóźniony. Kredyty preferencyjne można było wprowadzić jeszcze rok temu, kiedy oprocentowanie rynkowe wynosiło kilkanaście proc. Wówczas mogłyby one wesprzeć sektor mieszkaniowy. Teraz oprocentowanie jest zbliżone do oprocentowania oferowanego przez banki. Przeciętnie różnice wynoszą zaledwie około 1 pkt. proc. Nie wydaje mi się zatem, żeby ludzie masowo korzystali z tych kredytów. Ponadto wszyscy oczekują, że NBP dalej będzie obniżał stopy procentowe. Jeżeli tak się stanie, to w niedługiej perspektywie oprocentowanie kredytów preferencyjnych będzie wyższe od oprocentowania rynkowego.