Naucz się zarządzać własnym budżetem
Powoli zbliża się początek roku akademickiego. Wielu młodych ludzi wróci na studia, inni zaczną właśnie ten etap życia. Dla większości to moment, w którym rozpoczyna się prawdziwa edukacja finansowa. Teraz przyszedł czas na to, by o wszystko zadbać (prawie) samemu.
Nie będziemy zajmowali się szukaniem sposobów na to, jak sobie dodatkowo dorobić w czasie studiów. Kto chce i potrzebuje, ten jest w stanie znaleźć zajęcie, dzięki któremu do kieszeni wpadnie trochę grosza. Pójście na studia to dla wielu młodych Polaków pierwszy moment, w którym mierzą się ze światem finansów - zakładają swoje pierwsze konto i uczą się zarządzać tym, co dostają od rodziców bądź sami zarobią. Na początku może być to nieco trudne, chociaż wystarczy odrobina zdrowego rozsądku i systematyczności.
Są tacy studenci, którzy kont nie mają. Całe zarobione lub otrzymane pieniądze trzymają w przysłowiowej "skarpecie". Jest to rozwiązanie mało rozsądne i wygodne - w razie kradzieży czy wypadku tracimy wszystko. Wbrew temu, co się czasem mówi, pieniądze w banku są o wiele bezpieczniejsze niż schowane w szufladzie ze skarpetkami czy pod łóżkiem. Mamy wręcz gwarancję bezpieczeństwa dzięki Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu. BFG ma w depozytach około 8 mld złotych, dzięki czemu bez problemu realizowane są drobne pojedyncze przypadki. Wprawdzie BFG nie dysponuje wystarczającymi środkami, by wypłacić wszystkim Polakom pieniądze, gdyby wszystkie banki upadły - na szczęście jest to dosyć nierealny scenariusz, ponieważ polski rynek bankowy jest zdrowy, m.in. dzięki działaniom Komisji Nadzoru Finansowego.
Najlepsze kredyty gotówkowe online - aktualny ranking otrzymasz na email
Temat ten był już przez nas poruszany, jednak naprawdę warto o nim przypomnieć. Konta studenckie się nie opłacają. Przynajmniej lwia część z nich. Młody człowiek, rozpoczynający swoją "przygodę" z finansami może myśleć, że skoro jest studentem, to warto wybrać konto studenckie. Wszak banki reklamują je na swoich stronach jako rachunki specjalnie skrojone na miarę żaków, pod ich potrzeby.
Najlepsze, na co możemy liczyć przy kontach studenckich, to programy rabatowe, zniżki w wybranych sklepach. Z ich pożytecznością bywa różnie. Albo są to zniżki na usługi znajdujące się poza zasięgiem przeciętnego Kowalskiego, nie mówiąc już o studencie, albo klienci o nich zapominają (zwłaszcza, jeśli oferta jest bogata). Programy rabatowe brzmią ładnie, niestety często pożytek jest z nich żaden.
Ale to, co naprawdę powoduje, że konta studenckie są często gorsze od zwykłych, to fakt, że kosztują. Oto pięć, przypadkowo wybranych, kont studenckich z wyszczególnionymi podstawowymi opłatami i dla porównania pięć kont osobistych (głównie internetowych). Jeśli sposób korzystania z konta jest taki sam, bo większość młodych osób korzysta z bankowości online, to po co przepłacać za przelewy czy wypłaty z bankomatów? Gospodarność to między innymi oszczędność.
O całej sprawie pisaliśmy więcej prawie rok temu. Przedstawiliśmy wtedy dosyć obszerne porównanie kont studenckich i zwykłych - od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Jeśli już, to na niekorzyść kont studenckich, bo pojawił się Alior Sync.
Jeśli masz już konto, z powodu którego nie tracisz pieniędzy, to dobry początek. Teraz, aby nie mieć problemów, wystarczy, że usiądziesz nad arkuszem w excelu lub kartką papieru (jak kto woli) i przeprowadzisz proste obliczenia.
Po pierwsze ustal, na jakie miesięczne wpływy możesz liczyć. Jeśli rodzice będą ci pomagać - ustal z nimi, ile dostaniesz "na życie", a ile na mieszkanie/akademik.
Po drugie, załóż z góry koszty stałe. Załóżmy, że na samo życie jest to 500 zł miesięcznie. Średnio miesiąc ma 30 dni, wychodzi więc 16,6 zł na dzień. Teoretycznie tyle możesz wydać codziennie, by nie mieć problemów z płynnością finansową. Błąd. Studia to z reguły większe miasto, po którym człowiek porusza się transportem publicznym. Podróżowanie samochodem jest wygodne, ale się nie opłaca (do tego dochodzą korki). Jeśli nie mieszkasz 5 minut od uniwerku, to dojazdy będą codziennością, dlatego warto zaopatrzyć się w bilet miesięczny. Przykładowo: w Warszawie student musi zapłacić 45 zł za bilet miesięczny i 110 zł za bilet trzymiesięczny (strefa I). W Krakowie miesięczny bilet sieciowy to 47 zł (strefa I), ale jest coś takiego, jak semestralny studencki za 184 zł. Bilet trzymiesięczny (Warszawa) lub semestralny (Kraków) bardziej się opłaca, ale to duży jednorazowy wydatek.
Potrzebujesz gotówki? Sprawdź gdzie otrzymasz najtańszy kredyt! Wyniki na email
Załóżmy więc, że miesięcznie na bilet wydajemy 50 zł. Ale to nie wszystko. Studia to nauka. Teoretycznie trzeba więc przyjąć, że na wszelkie pomoce naukowe (czyli głównie kserówki) miesięcznie wydamy średnio 15 zł. Oczywiście dokładna kwota zależy od kierunku, uczelni, etc. Kolejnym kosztem stałym są wizyty w domu. Przeciętny normalny student jeździ odwiedzić rodzinkę raz na miesiąc, półtora. Bilety studenckie są tanie, ale trzeba się liczyć z tym, że podróż w dwie strony to może być kwestia około 50 zł.
Podsumowując, trzy pierwsze koszty stałe w życiu każdego studenta to około 115 zł. Oczywiście dla każdego będą one nieco inne (zależy to od miasta, w którym studiujemy). Jednak powoduje to, że na kolejny ważny koszt stały, czyli jedzenie (i piwo) pozostanie nam 375 zł. Przy podziale na 30 dni wychodzi nie 16,6, ale 12,5 zł. Jednorazowy wypad na kilka piw do knajpki, gdzie butelka kosztuje 6 zł, może spowodować, że ubędzie nam środków do życia na kilka dni.
Masz 375 zł na swój użytek. Jak sprawnie zarządzać taką kwotą? Metody są różne. Jeśli masz cierpliwość i smykałkę, to możesz znowu wykorzystać excela i notować swoje wydatki. Ewentualnie wykorzystać menadżera finansów - są zarówno odpowiednie programy komputerowe oraz aplikacje powiązane z kontami (np. w ING Banku Śląskim, Banku BPH czy w Banku Millennium). Programy komputerowe i excel mają ten minus, że trzeba wszystko wprowadzać ręcznie, za to każdy wydatek możemy dokładnie określić. W przypadku menadżerów finansów powiązanych z kontami kategorie przypisywane są automatycznie, możemy jednak to przyporządkowanie zmienić. Jednak nie możemy podzielić jednorazowych kwot na mniejsze, czy zmienić statusu wypłaty z bankomatu. Jakiegokolwiek sposobu nie wybierzemy, naprawdę warto spisywać swoje wydatki. Dzięki systematyczności zobaczymy, ile pieniędzy wydajemy na rzeczy, bez których możemy się obejść - jak np. chipsy, fast food. Raz na jakiś czas to nie tragedia, ale paczka chipsów za 4 zł i do tego mała cola za 2,5 zł to już połowa codziennego budżetu. Systematyczne zapisywanie wydatków pomaga dostrzec takie wydatki i jak dużo - "to tylko 6 zł" - znaczy w skali całego miesiąca.
Co jednak, jeśli nie mamy w sobie nawyku, albo ciężko nam go wyrobić? Istnieje kilka prostych sposobów, które mogą nam pomóc.
Istnieje ryzyko, że mając na początku miesiąca większą kwotę, zwłaszcza jeśli do tej pory nie miało się z takimi do czynienia, będziemy mieli złą perspektywę. "Mam na koncie 500 zł, to mnóstwo kasy, wyjmę 50, przecież mam tego tyle...". Nasze podejście do pieniędzy zależy nie tylko od tego, co nam przekazali rodzice, ale też od tego, z jakimi kwotami mieliśmy do tej pory do czynienia. Niektórzy dostawali wszystko, czego chcieli, inni mieli do dyspozycji 50 zł miesięcznie w ramach kieszonkowego. Niezależnie od sytuacji, warto pamiętać o kilku rzeczach, które nam ułatwią spójne utrzymanie budżetu:
- Wyciągając pieniądze z bankomatu swojego banku, bierz wydruk. Potwierdzenie to nie tylko pewien paragon, gwarancja transakcji. Dobrze służy też jako przypomnienie o tym, ile mamy na koncie. Warto nosić go w portfelu zaraz z brzegu - tak, żeby otwierając portfel i sięgając po banknoty spojrzeć najpierw na aktualny stan konta.
- Nie noś w portfelu za dużo gotówki bez wyraźnej potrzeby. Większe kwoty, a do takich możemy zaliczyć już 50 zł przy takim budżecie, to pokusa wydawania. 20 zł w portfelu wystarczy na nieprzewidziane wydatki w ciągu dnia.
- Płacenie kartą jest bardzo wygodne - i to często jeden z warunków, by konto było darmowe, musimy jej użyć choćby raz - ale może powodować, że stracimy kontrolę nad tym, ile wydajemy. Przy małym budżecie liczy się każdy grosz. Dlatego na początek warto przed robieniem zakupów skorzystać z bankomatów, tak, by zmieścić się np. w 30-40 zł kupując jedzenie na kilka dni. Ewentualnie przed każdymi zakupami rób listę i ograniczaj się wyłącznie do niej.
Porównanie na email ponad 10 kredytów samochodowych. Wybierz najlepszy dla siebie
Takich sposobów jest więcej. Wszystkie one opierają się na odrobinie racjonalnego podejścia do finansów oraz zdrowego rozsądku.
Praktycznie każdy bank przy regularnych wpływach na konto (praktycznie każdego rodzaju, zarówno studenckie, jak i zwykłe) oferuje limit kredytowy. W przypadku kont studenckich kwota jest z reguły niewielka, np. 300 zł. Niemniej jednak jest to suma, która może uratować w razie drobnych kłopotów finansowych. Przykładowo, twój budżet został dopięty "na styk", a tymczasem pojawiły pod koniec miesiąca dodatkowe wydatki, których nie przewidziałeś. Warto wówczas rozdysponować dodatkowe środki. Pamiętaj jednak, by szybko uregulować należność (koniecznie weź ją pod uwagę, planując wydatki na następny miesiąc), gdyż po przekroczeniu terminu, zostaną naliczone odsetki. Co ważne: limit kredytowy w rachunku to nie dodatkowe pieniądze na przyjemności. Jeśli nie udaje ci się zaoszczędzić regularnie nawet drobnych kwot, traktuj je tylko i wyłącznie jako środki "awaryjne". Niczym wyjście bezpieczeństwa w autobusie: "zbij szybę w razie potrzeby".
Jednym osobom sprawne rozdysponowanie środków na miesiąc nie sprawi najmniejszego problemu, innym może być nieco trudniej. Z pewnością jednak taka umiejętność będzie przydatna (a nawet konieczna!) w przyszłym samodzielnym życiu. Chyba warto zawczasu się tego nauczyć, by kiedyś uniknąć przykrych niespodzianek.
Źródło: TotalMoney.pl