Nie spłaciłeś pożyczki? Sprawdź, czego nie może windykator

Groźby, krzyki, zastraszanie, nachodzenie dłużnika w pracy, wdzieranie się do domu, głuche, nocne telefony - sposobów działania firm windykacyjnych można by wskazać naprawdę wiele. Oczywiście żaden z wyżej wymienionych nie jest zgodny z prawem.

Dłużnik często sam nie wie, na co musi się zgodzić, a jakiego zachowania windykatora absolutnie nie powinien akceptować. Właśnie na tej niewiedzy żerują firmy windykacyjne, posuwając się niekiedy do bezprawia byle tylko odzyskać dług.

Trudne windykacji początki

Windykacja ze strony firm pożyczkowych składa się zwykle z dwóch etapów. Pierwszy z nich to windykacja wewnętrzna. Jeśli pożyczkobiorca nie zwróci długu w terminie określonym w umowie, pożyczkodawca może wysłać do niego monit z przypomnieniem o zapłacie. Najczęściej ponaglenie to występuje w postaci telefonu, smsa czy powiadomienia mailowego i wysyłane jest zwykle około trzeciego dnia zalegania z płatnością.

Reklama

- W chwili obecnej pożyczkodawcy sami ustalają opłaty za monity. Informacje o kosztach windykacji zawarte są zwykle w umowie pożyczki. Dlatego też pożyczkobiorca nie ma wyjścia i musi zapłacić tyle, ile zażyczy sobie firma pożyczkowa. Dopiero gdy takie działania nie przynoszą skutku, dług oddawany jest firmie zewnętrznej - tłumaczy Katarzyna Stania z porównywarki Sowa Finansowa.

I tutaj często zaczynają się kłopoty. Działanie takich instytucji powinno polegać raczej na wypracowaniu z zadłużonym kompromisu, czyli takiego sposobu spłaty, aby każda ze stron była z niego zadowolona. Tymczasem zewnętrzne firmy windykacyjne często chcą odzyskać dług jak najszybciej, przez co niekiedy uciekają się do działań bazujących na zastraszaniu dłużnika.

Windykator już się zbliża

Jeżeli zatem do naszych drzwi zapuka windykator, musimy pamiętać, że nie mamy obowiązku wpuszczać go do środka. Do mieszkania może on wejść wyłącznie na nasze zaproszenie. Jeśli zrobi to mimo naszych protestów i nie reaguje na wszelkie próby wyproszenia go, powinniśmy wezwać policję.

Bardzo często windykatorzy wejście do domu dłużnika tłumaczą potrzebą oszacowania czy zajęcia jego majątku. Nie mają oni jednak praw do takiego działania. Egzekucję komorniczą może przeprowadzić tylko komornik i to dopiero po prawomocnym wyroku sądu.

Firma windykacyjna nie ma także prawa informować osób trzecich o naszym zadłużeniu. Windykator nie może więc odwiedzać nas w miejscu pracy, czy rozmawiać z sąsiadami o naszych problemach finansowych.

Windykatorzy często też straszą dłużnika policją czy sądem, jeśli ten jak najszybciej nie zwróci długu. Powoływanie się na takie instytucje nie ma racji bytu. Jeśli windykator celowo wprowadza zadłużonego w błąd co do konsekwencji braku spłaty, może dopuścić się przestępstwa nadużycia.

Windykator nie ma także prawa nachodzić dłużnika w nocy czy nękać telefonami.

Jak się bronić?

Nieuczciwe praktyki windykatorów powinniśmy zgłosić firmie windykacyjnej. Mamy prawo żądać zaprzestania tego typu działań. Jeśli to nie pomoże, pomocy można też szukać w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumenta.

W przypadku łamania prawa przez przedstawicieli firm windykacyjnych, warto taką sprawę zgłosić na policję. Ostatecznie można także odmówić współpracy z firmą windykacyjną i oświadczyć, że nie spłacimy długu, dopóki nie otrzymamy prawomocnego wyroku sądu w tej sprawie.

Na koniec pamiętajmy także, że windykator tak naprawdę ma takie same uprawnienia, jak firma pożyczkowa, czyli nasz wierzyciel. Wszelkie groźby mające na celu wymuszenie na nas jakiegokolwiek zachowania są więc bezpodstawne.

Źródło: Rankomat.pl

Dowiedz się więcej na temat: dłużnik | windykator | firma windykacyjna | dług | zadłużenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »