Nowa metoda na nakręcanie konsumpcji. Lepsza od 500 plus, jest jednak jeden haczyk
Od pewnego czasu oferty sprzedaży w sklepach internetowych są coraz bardziej kuszące. Nie masz kasy? Nie musisz nic płacić. Kupuj teraz - zapłać później. Czyli buy now, pay later. Ten nowy sposób robienia zakupów zdobywa świat i trafił także pod nasze strzechy. Czy to wyjście naprzeciw ubożejącym konsumentom, czy też nowy sposób wkręcania ludzi? Zobaczmy.
Zapragnąłeś gadżetu, który ma Jarek, a wiadomo - Jarek ma najbardziej fancy gadżety. Szukasz takiego w sieci, trafiasz na ofertę w sklepie internetowym i okazuje się, że możesz dostać gadżet już zaraz, bez płacenia, jeśli wybierzesz opcję płatności odroczonej. Na przykład o 30 dni. Za miesiąc trzeba będzie zapłacić? Da się to jakoś ogarnąć - myślisz sobie. Wydałeś pieniądze, których nie masz, a czy będziesz miał - to się dopiero okaże.
Metoda finansowania zakupów poprzez płatności odroczone zdobywa świat i serca konsumentów. Odbywający się niedawno Kongres Consumer Finance opublikował raport na temat szans i zagrożeń dla rynku finansów konsumenckich. Eksperci, którzy wzięli udział w raporcie, uznali, że największą szansą dla tego rynku jest finansowanie zakupów poprzez płatności odroczone w sklepach internetowych.
- Szanse dla rynku consumer finance to płatności odroczone, rozwój rynku e-commerce i rozwój technologii wspierających biznes, rozwój oferty kredytowej w segmencie on-line i pogłębienie indywidualizacji ofert dla klientów - mówiła podczas Kongresu Marta Penczar z Uniwersytetu Gdańskiego, współautorka raportu.
Na rynku polskim płatności odroczone już są. Oferuje je m.in. skandynawski gigant technologiczny w dziedzinie finansów Klarna, posiadający już zresztą licencję bankową. Platforma handlu e-commerce Allegro założyła usługę Allegro Pay, na której oferuje takie płatności. Nad wprowadzeniem BNPL wraz z krajowymi bankami-założycielami pracuje polski BLIK.
- Klient przychodzący na Allegro nie ma potrzeby myśleć jak zapłacić za towar - powiedział Jakub Kachlicki, dyrektor ds. technologii tej platformy.
- Fintechy wykonały kawał dobrej roboty w płatnościach buy now, pay later (BNPL). Banki mają tu trochę do nadrobienia. BLIK wychodzi im naprzeciw i chcemy zawojować duży udział BNPL w e-commerce - powiedział Dariusz Mazurkiewicz, prezes BLIK.
To, że zakupy z odroczoną płatnością ruszyły pełną parą, widać już w danych Biura Informacji Kredytowej. Podaje ono, że liczba kredytów ratalnych (a do nich wliczane są BNPL) od stycznia do października wzrosła o 27,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku, choć ich wartość - o zaledwie 0,3 proc. Najbardziej - bo aż o 104,3 proc. - wzrosła liczba kredytów ratalnych do tysiąca złotych.
- Kredyty poniżej tysiąca złotych to głównie transakcje buy now, pay later - powiedział prezes BIK Mariusz Cholewa.
Widać, że konsumenci korzystają coraz chętniej z robienia zakupów z odroczoną płatnością, ale komu poza nimi się to opłaca? Firmy finansowe muszą przecież wyjść na swoje. Koszt takiego kredytu pokrywają sprzedawcy ze swojej marży. W czasach nadprodukcji sprzedawcom się to oczywiście opłacało. W czasach braków podażowych, spowodowanych przerwami w łańcuchach dostaw, sprawa nie jest już taka oczywista.
- Koszty BNPL pokrywane są przez merchanta, tam już się możliwości skończyły. Nie do końca jestem przekonany, że choć jest to bardzo dobry produkt dla klienta, jest to produkt dający korzyści biznesowe - powiedział Piotr Żabski, wiceprezes Santander Consumer Bank Polska.
Wątpliwości nie kończą się jednak na tym, czy sprzedawcy opłaca się z marży "dofinansować" zakupy i sprzedać więcej, czy też nie. Mają je również udzielający finansowania. Bo najważniejsza dla nich jest odpowiedź na pytanie, czy ten, komu udzielają kredytu, go spłaci. Czyli, czy rzeczywiście zapłaci, po np. 30 dniach.
- Dla udzielających finansowania buy now, pay later (BNPL) prawdopodobnie największym wyzwaniem będzie badanie zdolności kredytowej - powiedział Michał Mostowik, partner zarządzający w firmie doradztwa pranego Deloitte Legal.
Część konsumentów zdaje sobie sprawę z oczywistych korzyści, jaką daje płatność odroczona, czy też na przykład jeden z wariantów BNPL - rozłożenie płatności na nieoprocentowane raty. Dlatego wybierają tę metodę. Ale zdaniem ekspertów z BIK, płatności odroczone stwarzają bardzo dobrą okazję do nadużyć.
- Jeśli sektor bankowy i pożyczkowy nie będzie miał pełnej informacji o zadłużeniu i profilu kredytowego osoby pożyczającej, to skończy się bardzo złymi skutkami dla mechanizmów buy now, pay later. Instrument ten grozi fraudami (oszustwami) w wysokości ok. 10 proc. - mówił Waldemar Rogowski, główny ekonomista grupy BIK.
Problem nie kończy się jednak na przestępcach, bo ci wykorzystają każde rozwiązanie finansowe do wyłudzania pieniędzy i trzeba dbać o to, żeby ograniczać podatności takich rozwiązań na ich inwencję. Problemem są właśnie zwykli konsumenci, tacy, którzy pozazdrościli Jarkowi gadżetu. Jednego, potem drugiego, potem trzeciego. Nawet się nie obejrzą, jak odroczone zadłużenie stanie się wymagalne i większe niż możliwości spłaty.
To właśnie haczyk tkwiący w tej metodzie, a mogący prowadzić do zadłużenia nie do spłaty znacznie szybciej niż w przypadku standardowych instrumentów kredytowych.
- Sektor buy now, pay later wymaga uregulowania. Chodzi tu o odpowiedzialność społeczną pożyczania pieniędzy i ochronę klientów przed wpadnięciem w pętlę zadłużenia - mówił Mariusz Cholewa.
Metoda BNPL znosi kolejną barierę pomiędzy konsumentem a pożądanym przez niego dobrem, tworząc iluzję, że wszystko jest dostępne. Sektor finansowy może sprzyjać utrzymywaniu tej iluzji, wpędzając konsumentów, a przy tym samego siebie, w kłopoty. Może też próbować iluzję rozwiewać, działając w najlepiej pojętym interesie konsumentów. Co zrobi? Tego jeszcze nie wiemy.
Jacek Ramotowski