O "Nabitych" zadecyduje Sąd Najwyższy
mBank wniósł skargę kasacyjną dotyczącą wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi w sprawie pozwu zbiorowego ponad 1,2 tys. "Nabitych w mBank".
To Sąd Najwyższy zadecyduje, czy klienci banku będą mogli starać się o rekompensatę strat podyktowanych niekorzystnymi zapisami umów kredytowych, które pozwalały bankowi dowolnie kształtować wysokość oprocentowania frankowych kredytów.
Sprawa "Nabitych w mBank" (wcześniej BRE Bank), to pozew zbiorowy dotyczący kredytów hipotecznych tak zwanego starego portfela, których bank udzielał do jesieni roku 2006. Grupa dokładnie 1247 klientów powołuje się w nim straty, jakie poniosła na skutek (uznanych dziś za niedozwolone) zapisów umownych dotyczących oprocentowania kredytów we frankach. Zapisy te gwarantowały zarządowi banku możliwość zmiany oprocentowania własną decyzją, a jednocześnie nie precyzowały sytuacji, w których do owej zmiany mogłoby dojść. Niejasność przesłanek mogących prowadzić do zmiany powodowała, że przedstawiciele banku mogli podwyższać oprocentowanie kredytów frankowych właściwie kiedy i o ile uznali za stosowne. Zapis ten ograniczał także samych kredytobiorców, ponieważ ci nie posiadając jasnej płaszczyzny odniesienia nie mogli weryfikować zasadności zmian, ani wnioskować o obniżenie oprocentowania w przypadku, gdy czynnik uwzględniany przy podwyżce uległ zmianie mogącej stanowić podstawę do redukcji oprocentowania. Podsumowując więc, "Nabici w mBank" starają się udowodnić, że na skutek krzywdzących praktyk ponieśli określone straty, które winny zostać im zrekompensowane.
Stosowane w umowach z "Nabitymi" zapisy faktycznie były wyjątkowo ogólne - elementem umowy wszystkich pozywających był np. zapis mówiący: "Zmiana wysokości oprocentowania Kredytu może nastąpić w przypadku zmiany stopy referencyjnej, określonej dla danej waluty oraz zmiany parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego w kraju (lub krajów zrzeszonych w Unii Europejskiej), którego waluta jest podstawą waloryzacji".
Nie innego zdania był również łódzki sąd, przed którym toczyła się sprawa - pierwsze zwycięstwo "Nabitych" miało miejsce w lipcu zeszłego roku, gdy Sąd Okręgowy w Łodzi ogłosił, że nieprecyzyjna klauzula dotycząca możliwości zmiany oprocentowania nie wiąże kredytobiorców. Wyrok sądu pierwszej instancji potwierdził także Sąd Apelacyjny w Łodzi, który dnia 30 kwietnia 2014 r. oddalił apelację pozwanego mBanku.
Z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Łodzi bank się jednak nie zgodził i złożył kasację w Sądzie Najwyższym. "Sąd Apelacyjny w Łodzi wydał postanowienie o wstrzymaniu skuteczności wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi z lipca 2013 r., utrzymanego w mocy przez Sąd Apelacyjny w Łodzi, do czasu rozpoznania skargi kasacyjnej złożonej przez mBank. (...) zgodnie z zapowiedzią mBank skorzystał z przewidzianej prawem możliwości zaskarżenia wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi i wniósł do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną. mBank pozostaje na stanowisku, że prawidłowo wykonywał umowy kredytowe, jednak od początku sporu pozostaje otwarty na dialog z klientami. Bank wielokrotnie rozmawiał z reprezentacją klientów, dzięki czemu stronom udało się wspólnie wypracować ofertę dla osób spłacających kredyty starego portfela. Klienci wciąż mogą też skorzystać z możliwości zmiany formuły oprocentowania kredytu starego portfela na stawkę opartą na marży i stopie LIBOR". - podaje w komunikacie mBank.
W konsekwencji skierowania skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego, Sąd Apelacyjny w Łodzi wstrzymał skuteczność wyroku Sądu Okręgowego z lipca 2013 r. - "Nabici w mBank" muszą więc nadal czekać na odszkodowania za zawyżone raty ich kredytów.