Obietnica podwyżki i strajki lekarzy

Projekt nowelizacji ustawy nie gwarantuje w tym roku wyższych pensji. Część lekarzy zawiera porozumienia z dyrektorami szpitali. Na początku maja ogólnopolska demonstracja pracowników medycznych.

Od wczoraj lekarze z siedmiu strajkujących szpitali na Podkarpaciu normalnie przyjmują pacjentów. Lekarzom udało się porozumieć z dyrekcją i strajk został przerwany. Pracownicy wywalczyli tam podwyżki - przykładowo, lekarz bez specjalizacji ma zarabiać 1700 zł brutto, lekarz z I stopniem specjalizacji 2200 zł, a specjalista - 2680 zł. Nowe stawki mają obowiązywać wstecz od początku kwietnia. Natomiast w tarnobrzeskim szpitalu pensje pracowników wzrosną od maja. Średnio podwyżki mają wynosić od 400 do 600 zł.

Nowelizacja z autopoprawką

Reklama

Rozmowy dyrekcji szpitali z lekarzami rozpoczęły się po tym, jak minister zdrowia Zbigniew Religa obiecał 30 proc. podwyżki zarobków jeszcze w tym roku, ale dopiero od października. Nie wszyscy lekarze przyjęli tę propozycję z zadowoleniem i dlatego na 5 maja jest w dalszym ciągu planowana dwugodzinna akcja protestacyjna w tych szpitalach w kraju, gdzie działa Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, a na 10 maja ogólnopolski protest w Warszawie.

Tymczasem resort zdrowia przesłał do zewnętrznych konsultacji projekt nowelizacji ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o finansowaniu świadczeń opieki zdrowotnej (Dz.U. nr 210, poz. 2135 z późn. zm.). Projekt został przygotowany przez zespół ds. ochrony zdrowia Komisji Trójstronnej (m.in. przez Forum Związków Zawodowych, NSZZ Solidarność, OPZZ oraz organizacje pracodawców). Do prac nad nim nie zaproszono jednak nikogo z samorządu lekarskiego.

Ponieważ projekt został przygotowany przez Komisję pod koniec marca, więc nie uwzględnia on ostatnich propozycji ministra zdrowia dotyczących 30-proc. podwyżek od października tego roku. Jak powiedział "GP" Paweł Trzciński, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, już teraz wiadomo, że niezbędne będzie przygotowanie rządowej autopoprawki do nowelizacji ustawy zdrowotnej. Tym bardziej więc wydłuży się okres, kiedy ustawa mogłaby zostać uchwalona.

Tylko dla publicznych

Nowelizacja ustawy zakłada 30-proc. podwyżkę wynagrodzeń tylko pracowników etatowych zatrudnionych w publicznych szpitalach i przychodniach od 2007 roku. Do 30 czerwca dyrektorzy szpitali mieliby przesłać do Narodowego Funduszu Zdrowia zestawienie obecnych kosztów wynagrodzeń pracowników. Na tej podstawie fundusz będzie w stanie zwiększyć wycenę kontraktów o koszty dotyczące 30 proc. podwyżki pensji personelu medycznego.

W uzasadnieniu do projektu ustawy resort zdrowia twierdzi również, że podwyżki obejmą tylko pracowników publicznych zakładów opieki zdrowotnej, bo ich jedynym źródłem finansowania są środki z NFZ.

Natomiast niepubliczne szpitale i przychodnie, oprócz pieniędzy z kontraktów z funduszem, mogą świadczyć usługi medyczne również odpłatnie. Z taką argumentacją nie zgadzają się jednak lekarze. Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej podkreśla, że nie wolno przecież zapominać, że także znaczna część placówek prywatnych funkcjonuje dzięki środkom uzyskiwanym z kontraktów i to wpływa na wysokość wynagrodzenia osób tam pracujących.

Natomiast Dorota Gardias, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych uważa, że ewentualne podwyżki dla innych pracowników medycznych, w tym dla tych z niepublicznych placówek ochrony zdrowia, mogłyby zostać przyznane na podstawie odrębnie przygotowanej ustawy lub rozporządzenia.

Lekarze na "nie"

Naczelna Izba Lekarska oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy na pewno projektu nie poprą. Zdaniem prezesa Konstantego Radziwiłła, projekt nowelizacji może okazać się kolejną ustawą 203, tylko jeszcze bardziej kosztowną. Natomiast OZZL uważa, że kwota zaproponowanych podwyżek jest zbyt mała, a ewentualny sposób ich przeprowadzenia wadliwy i niezgody z konstytucją.

Zdaniem Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego OZZL, przyjęcie propozycji resortu zdrowia teraz nie daje żadnych gwarancji dodatkowych podwyżek w przyszłości. Poza tym nie do końca wiadomo, z jakich źródeł miałyby one zostać sfinansowane. Resort zdrowia szacuje roczny koszt 30-proc. podwyżek na ponad 3,7 mld zł. Na wypłatę w tym roku ma 800 mln zł, które obiecał Jerzy Miller, prezes NFZ. Wszystko wskazuje jednak na to, że pieniędzy może nie wystarczyć.

Rudolf Borusiewicz ze Związku Powiatów Polskich podkreśla, że propozycje projektu zmiany ustawy nie były konsultowane także z samorządami, które są właścicielami największej liczby szpitali. Zastanawia się, czy w ogóle szpitalom i przychodniom, które działają jako samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, można ustawowo narzucić obowiązek przeprowadzenia podwyżek w z góry określonej kwocie dla wybranych grup pracowników.

Projekt może liczyć na poparcie OPZZ, Solidarności i Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Nie wiadomo, jak zachowa się OZZPiP.

Konsultacje dotyczące projektu mają potrwać do 5 maja. Do prac legislacyjnych w Sejmie ustawa mogłaby więc trafić nie wcześniej niż pod koniec maja lub na początku czerwca, bo wcześniej musi zająć się nią Rada Ministrów.

Dominika Sikora

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »