OSW: Tanieje energia w hurcie w UE, ale rachunki odbiorców rosną
Ceny hurtowe energii elektrycznej w UE spadają, z powodu stagnacji gospodarczej, taniego węgla, energii odnawialnej oraz niskich cen uprawnień do emisji CO2. Mimo to rachunki za energię są coraz wyższe, bo rosną podatki - wynika z analizy OSW.
Ośrodek Studiów Wschodnich opublikował analizę dotyczącą kosztów energii elektrycznej w UE. Jak wskazują jej autorzy, w ostatnich latach w UE rośnie różnica między wysokimi cenami energii dla odbiorców końcowych a coraz niższymi cenami hurtowymi. Według Eurostatu ceny końcowe prądu od kilku lat rosną - od 2009 roku dla gospodarstw domowych średnio o ok. 20 proc., tylko w ostatnim roku o ok. 6,6 proc. Nieco mniejszy był wzrost cen dla odbiorców przemysłowych - od 2009 r. średnio o ok 9 proc. To poważny problem dla konkurencyjności polskiej gospodarki, bo w USA, według danych International Energy Agency (IEA), pod koniec 2012 ceny elektryczności były przeciętnie dwukrotnie niższe od tych w Europie.
Jednocześnie w Europie, paradoksalnie, spadają ceny na hurtowym rynku energii. Średnia miesięczna cena w Niemczech, Francji, Austrii i Szwajcarii spadła w czerwcu 2013 r. do najniższego od marca 2007 r. poziomu poniżej 30 euro/MWh (megawatogodzinę). Niskie ceny hurtowe to efekt mniejszego popytu (głównie ze strony przemysłu), z powodu złej sytuacji gospodarczej i malejących kosztów produkcji energii.
OSW wskazuje, że wzrost cen końcowych dla gospodarstw domowych i przemysłu wynika z kosztów pośrednich: podatków, taryf i subsydiów oraz kosztów sieciowych. Duża część tych kosztów związana jest z realizacją bieżącej polityki energetycznej (na poziomie krajowym, jak i unijnym).
Według Eurelectric (organizacja europejskich firm energetycznych) różnego rodzaju podatki wzrosły od rozpoczęcia liberalizacji europejskiego rynku energii w 1998 roku o 169 proc., gdy w tym samym czasie cena energii elektrycznej u producentów wzrosła średnio o 5 proc. Doprowadziło to do wzrostu ceny końcowej o 46 proc. i utrzymywania się tendencji wzrostowej nawet przy obniżkach kosztów surowców (np. wzrost udziału taniego węgla czy subsydiowanych OZE).
Wzrost cen wpływa na spadek konkurencyjności europejskiego przemysłu energochłonnego (aluminium, stalowego i chemicznego) - m.in. w stosunku do Chin i USA. Przyczynia się także do zmniejszania produkcji i sprzedaży, ograniczania zatrudnienia. Autorzy raportu podkreślają, że od wybuchu kryzysu gospodarczego produkcja przemysłowa w UE spadła o ok. 10 proc. i ubyło 3 mln miejsc pracy. Koncerny decydują się na inwestycje poza granicami UE, w tym coraz częściej nie tylko na wschodzie Europy i w Azji, ale też w USA.
"O planach zwiększenia inwestycji w Stanach Zjednoczonych i ich związku z niższymi cenami energii w USA informowały m.in. niemiecki BASF, BMW i austriacki Voestalpine. Również ArcelorMittal zapowiedział na początku br. zamykanie części fabryk w Belgii, Luksemburgu i Francji, wiążąc swoje decyzje m.in. z cenami energii" - czytamy w raporcie.
Wysokie ceny uderzają także w budżety gospodarstw domowych. Podwyżki cen energii były impulsem do protestów społecznych i zmiany rządu w Bułgarii na początku 2013 roku. Na wysokie ceny energii skarżą się też odbiorcy w Wielkiej Brytanii - gdzie od 2004 roku wzrosły one o ponad 120 proc. - oraz odbiorcy w Niemczech, płacący jedne z najwyższych rachunków w Europie (mają one znów wzrosnąć w ciągu najbliższego roku w związku z kosztami OZE i rozbudowy sieci). Rosnące rachunki za prąd, ogrzewanie i gaz przyczyniają się też do wzrostu poziomu ubóstwa energetycznego w UE. Szacunki mówią o 50-125 mln ludzi dotkniętych tym problemem.
W związku z niskimi cenami hurtowymi, malejącymi przychodami oraz obniżoną rentownością tradycyjnych elektrowni, koncerny energetyczne ograniczają inwestycje na rynku wewnętrznym oraz zamykają lub przesuwają do roli wsparcia systemu (tzw. backupów) kolejne elektrownie (w dużej części gazowe ze względu na rosnące i relatywnie najwyższe z dostępnych źródeł pierwotnych ceny gazu).
Przykładowo, do początku listopada 2013 roku niemiecka Federalna Agencja Sieci (BNA) otrzymała od firm energetycznych zgłoszenia chęci zamknięcia 28 elektrowni (zasilanych gazem, ale też węglowych i jądrowych) o wspólnej mocy 7 GW i wydała zgodę na zamknięcie 12 o mocy 5 GW. Podobne działania podejmują też inne europejskie firmy energetyczne, m.in. francuski GdF Suez w październiku br. zdecydował się zamknąć kolejną elektrownię gazową - 1,9 GW Teesside w Wielkiej Brytanii, a według doniesień medialnych od 2009 roku wycofał z rynku w sumie ok. 12 GW mocy produkcyjnych.
Autorzy analizy OSW podkreślają, że odpływ inwestycji, a przede wszystkim zamykanie elektrowni, może w trwały sposób zmienić europejski bilans energetyczny i ograniczyć w nim np. rolę gazu. W bliskiej perspektywie - według przedstawicieli koncernów energetycznych - nawet tej zimy może grozić niedostatek mocy i ryzyko niewystarczających dostaw (głównie w okresach niskiej produkcji energii z OZE).