Paragony "grozy" na poznańskim jarmarku świątecznym. Prezydent: Można zabrać swoje kanapki
Trzy szaszłyki za ok. 170 zł, pajda chleba "full wypas" za 30 zł - internauci publikują "paragony grozy" z poznańskich jarmarków świątecznych. Prezydent miasta Jacek Jaśkowiak pytany przez lokalnych dziennikarzy o wysokie ceny zachęcił, by na jarmarki zabierać swój grzaniec czy kanapki.
Jarmarki świąteczne odbywają się w tym roku w Poznaniu w dwóch lokalizacjach: na placu Wolności - od ubiegłego piątku, i na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich - od minionej soboty.
W piątek lokalne Radio Poznań zwróciło uwagę na tzw. paragony grozy, które od kilku dni publikują m.in. w mediach społecznościowych mieszkańcy miasta i internauci. Wskazują oni, że np. trzy szaszłyki na jarmarku to koszt ok. 170 zł, a za pajdę chleba "full wypas" trzeba zapłacić 30 zł. Koszt grzańca to z kolei wydatek 18 zł.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak został zapytany przez lokalnych dziennikarzy o wysokie ceny na świątecznych jarmarkach. W odpowiedzi zachęcił, by na jarmarki zabierać swój grzaniec czy kanapki.
- "Mam wielu swoich znajomych, którzy idą na jarmark poczuć atmosferę i zabierają kubek termiczny z grzańcem, który potrafią sami zrobić. Zachęcam do tego, jesteśmy oszczędni, natomiast uważam, że to jest odpowiedzialność każdego z nas, ja na przykład też mogę sobie zrobić kanapkę i zjeść na takim jarmarku, nie muszę tego kupować w tej budce" - podkreślił Jaśkowiak w rozmowie z dziennikarzami.
Przekonywał też, że ceny mogłyby być niższe, ale wtedy samorząd musiałby dopłacić do organizacji takich jarmarków.