Pasażerowie na nic nie mogą liczyć
Otrzymanie odszkodowania za opóźnienie pociągu czy autobusu jest niemożliwe. Jest to niezgodne z konstytucją - uważa rzecznik praw obywatelskich. Zdaniem przewoźników pełna odpowiedzialność może prowadzić do upadłości.
Rzecznik praw obywatelskich wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie za niekonstytucyjny przepisu prawa przewozowego, zgodnie z którym przewoźnik odpowiada za szkodę wynikającą z opóźnienia przyjazdu lub odwołania kursu tylko w przypadku winy umyślnej lub rażącego niedbalstwa (art. 62 ust. 2). Zdaniem rzecznika taka regulacja faktycznie wyłącza odpowiedzialność przewoźników za szkodę, bo okoliczności opóźnienia musi wykazać sam podróżny, co często uniemożliwia mu dochodzenie roszczeń.
- Do RPO nadchodzą skargi od podróżnych, którzy na skutek opóźnienia pociągów ponieśli szkodę. Obecne regulacje faktycznie wyłączają rekompensatę z tego tytułu - twierdzi Stanisław Trociuk, zastępca RPO.
Zdaniem przewoźników pełna odpowiedzialność kontraktowa z kodeksu cywilnego może wyłączyć podejmowanie działalności w transporcie pasażerskim oraz postawić w stan upadłości wiele firm.
- To absurdalny pomysł. Przewoźnik drogowy nie ma wpływu na działania podmiotów w infrastrukturze, a w świetle art. 471 k.c. miałby za nich odpowiadać finansowo - mówi Iwona Masłowska, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych.
Wątpliwa ochrona
Kodeks wprowadza domniemanie, iż gdy dłużnik nienależycie wykonał zobowiązanie, jest to działanie zawinione, za które ponosi odpowiedzialność. Prawo przewozowe stosuje tę regułę tylko do szkody powstałej wskutek przedwczesnego odjazdu środka transportu. Inaczej jest przy szkodzie wskutek opóźnienia lub odwołania autobusu lub pociągu. Przewoźnik odpowiada wtedy tylko, jeśli opóźnienie lub odwołanie było rezultatem jego winy umyślnej lub rażącego niedbalstwa. To podróżny musi wykazać winę przewoźnika, własną szkodę oraz związek przyczynowy.
- Obniża to standardy ochrony konsumentów i uniemożliwia im dochodzenie roszczeń majątkowych - uważa Janusz Kochanowski.
- Według informacji poszkodowanych, którzy zwracają się do nas o pomoc, nikomu nie udało się uzyskać odszkodowania - mówi Regina Domurad z Federacji Konsumentów.
Przewoźnicy wskazują jednak, że zakup pakietu turystycznego czy biletu jest formą umowy, która określa prawa i obowiązki przewoźnika oraz podróżującego. Kwestie sporne z tego tytułu regulują przepisy ustawy o usługach turystycznych oraz kodeks cywilny.
- Klient ma prawo do złożenia reklamacji. Jeśli jej rozpatrzenie przez przewoźnika nie satysfakcjonuje go, to zawsze może skierować sprawę do UOKiK czy sądu - mówi prezes Masłowska.
Brak należytej staranności
Zdaniem rzecznika - przewoźnik jako profesjonalista powinien odpowiadać za brak należytej staranności. Obejmuje ona zarówno winę umyślną, jak i nieumyślną.
- Okoliczności opóźnienia są zwykle znane dłużnikowi, dlatego to on powinien przedstawić dowody, które mogą obalić ustawowe domniemanie jego winy - uważa prof. Zbigniew Radwański.
- Dla podróżnych byłoby to z pewnością dobre rozwiązanie, ale dla kolei może to być problem - mówi Piotr Olszewski z PKP Przewozy Regionalne.
Zdaniem RPO, zaskarżony przepis nie realizuje konstytucyjnego nakazu ochrony konsumentów przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, życiu, bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Tymczasem takie ograniczenie odpowiedzialności przewoźnika w umowie zostałoby potraktowane jako niedozwolona klauzula.
Dłużnik nieznany
Zdaniem przewoźników trudno jednak mówić o wyłącznej winie przewoźnika za opóźnienia, jeśli rozkłady jazdy tworzone są na bazie informacji o stanie dróg, przepisów ruchu i transportu drogowego.
- Żaden logistyk nie jest w stanie przewidzieć remontów czy budowy dróg. To samo dotyczy wypadków drogowych, kontroli uprawnionych służb, czasu odprawy granicznej czy zjawisk naturalnych - wyjaśnia prezes Iwona Masłowska.
- Grupa PKP składa się z kilku spółek i nie wiadomo która, w jakiej formie i w jakim procencie miałaby odpowiadać za opóźnienia pociągów - mówi Piotr Olszewski.
Za udostępnianie linii kolejowych oraz prowadzenie ruchu odpowiadają Polskie Linie Kolejowe.
- Stroną umowy z klientem jest przewoźnik kolejowy, a nie zarządca infrastruktury - uzasadnia Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKL.
Zdaniem prezes Iwony Masłowskiej, przewoźnik nie działa w złej wierze ani świadomie na niekorzyść klienta. Prawo, które obowiązuje, jest dobre, ale nie zawsze jego egzekucja.
SZERSZA PERSPEKTYWA - UNIA
W Białej Księdze dotyczącej polityki transportowej do 2010 roku Komisja Europejska uznała prawa pasażera i jego komfort w podróży środkami zbiorowej komunikacji za kwestie najważniejsze. W tzw. trzecim pakiecie kolejowym (2004/143) Komisja wprowadziła regulacje dotyczące minimalnych standardów odszkodowań w razie opóźnień oraz rozpatrywania skarg. Podczas pierwszego czytania w Parlamencie i Radzie poziom ochrony został znacząco osłabiony.
Piotr Trocha