Pieniądze nie są tabu
Z prof. Jerzym Bralczykiem, głównie o pieniądzach, rozmawia Marek Skała
Twoje pierwsze zarobione pieniądze?
Z niezrozumiałych już dziś dla mnie powodów, w czasie studiów pracowałem jako mój kolega w spółdzielni studenckiej. Nosiłem paczki z kosmetykami. Było to dosyć zabawne, bo on także pracował, ale używał moich dokumentów. Po studiach moje pierwsze wynagrodzenie na Uniwersytecie Warszawskim było o 50 zł niższe niż stypendium studenckie. I nie świadczy to o tym, że stypendium to było oszołamiająco wysokie.
Dziś zarabiasz mówieniem. Czy sam sposób mówienia o pieniądzach wpływa na sposób myślenia o nich?
Sposób mówienia o czymkolwiek decyduje o stosunku do tego czegoś, w tym oczywiście także o stosunku do pieniędzy. Najczęściej powtarzamy szablony, identyfikujemy się z nimi i uznajemy je za oczywiste. Przysłowia typu: "pieniądze szczęścia nie dają" czy "nie w pieniądzach szczęście człowieka", "nie zrobię tego za żadne pieniądze", powtarzane pokoleniowo, mogą utrwalić pewien skrypt; wtedy w ten sposób widzimy świat i w ten szablonowy, różny w różnych kulturach, sposób postrzegamy pieniądze.
Wydaje się, że o pieniądzach mówimy bardzo często.
Tak, bo to ważny temat, ale mówimy o nich w specyficzny sposób. Na przykład chętniej mówimy nie o pieniądzach, lecz o pieniążkach. To typowe eufemistyczne zdrobnienie. Pieniądze dla wielu społeczeństw są tabu, dlatego też chętnie omijamy samo słowo "pieniądze" - nie mówmy o pieniądzach, dżentelmeni o pieniądzach nie mówią.
Jednak mówić o nich musimy.
Kiedy musimy o nich mówić, zwłaszcza podczas negocjacji, każda strona unika podania kwoty, czeka, aż poda ją ten drugi. Niech powie on, a ja się ustosunkuję. Ja na przykład nie wiem, ile dostanę za ten wywiad, mam nadzieję, że dużo, ale czekam na kwotę i wtedy będę mógł się zgodzić lub nie. Mówienie o pieniądzach ma w sobie coś z gry.
Gdyby zagrało - co zmieniłbyś, mając milion dolarów?
Chyba niewiele. Nie zmieniłbym domu, miejsca pracy ani przyzwyczajeń. Może pojechałbym na trochę inne i dłuższe wakacje? Może czułbym mniejszą presję otoczenia? I - z pewnością - byłbym hojniejszy dla bliskich.
Skąd tak wiele określeń pieniędzy - kasa, forsa, szmal?
Kasa daje posmak cynizmu - daje poczucie pieniędzy zarobionych w sposób nie tyle może nieuczciwy, ile z pewnymi kombinacjami. Kasa - podobnie jak i szmal - to mogą być też pieniądze pochodzące z jakichś nadużyć albo przynajmniej lekko zarobione. Forsa - w moim przekonaniu - jest uczciwsza, ale traktowana bardzo użytkowo, konsumpcyjnie. Pieniądze są najbardziej neutralne i dają poczucie uczciwości, a z drugiej strony odpowiedzialności. Rozmawiając o pieniądzach, mówimy czasem, że "do wójta nie pójdziemy".
Rozmawiał Marek Skała