Platforma Obywatelska chce przewalutowania hipotecznych kredytów walutowych na złote

Rządząca Platforma Obywatelska chce obdarować część Polaków przewalutowaniem ich kredytów na złote. Koszty dla banków wyniosą, bagatela, od 9 do 9,5 mld zł. To wszystko przed jesiennymi wybotami do parlamentu. Taki manewr zastosowano pół roku temu na Węgrzech.

- Projekt przewidujący możliwość przewalutowania kredytu hipotecznego wziętego w walucie na złote po kursie z dnia przewalutowania przedstawiła w środę PO. Różnica w wartości kredytu ma zostać podzielona między bank i klienta - poinformowali posłowie PO.

Projekt związany z restrukturyzacją kredytów wziętych w walutach przedstawili na konferencji prasowej posłowie PO Krystyna Skowrońska i Jacek Brzezinka.

Jak powiedziała posłanka PO, propozycja zakłada, że wartość kredytu do spłaty w walucie można będzie przeliczyć po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej.

Reklama

Zgodnie z propozycją wyliczać się będzie różnicę między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w złotych, a nie w walucie. Połowa tej różnicy byłaby umarzana.

Według Skowrońskiej, przewalutowanie byłoby możliwe do 2020 r. Program miałby objąć osoby posiadające mieszkania nie większe niż 75 m kw. i domy do 100 m kw. Warunkiem jest, by mieszkania było użytkowane na własne potrzeby. Te ograniczenia nie dotyczą osób z trójką dzieci lub więcej.

Przez rok od jego wprowadzenia, z programu mogłyby skorzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia przekracza 120 proc., czyli - jak mówiła Skowrońska - osoby najbardziej zagrożone. W kolejnym roku z tego rozwiązania skorzystać mogłyby osoby, w przypadku których ta relacja mieści się w widełkach 100-120 proc., a w kolejnym roku jest wyższa niż 80 proc.

- - - - -

Kuczyński: Propozycja PO ws. frankowiczów nie rozwiązuje systemowego problemu

Propozycja PO dot. możliwości przewalutowania walutowych kredytów hipotecznych na złotówki jest ograniczona do niewielkiej liczby osób - ocenia główny analityk Xelion Piotr Kuczyński. Jak dodaje, szacowany koszt programu - czyli 9 - 9,5 mld zł - dla banków jest duży.

Zdaniem przedstawiciela firmy Xelion, propozycja PO nie rozwiązuje też "systemowego" problemu kredytów we frankach szwajcarskich. Według niego przewalutowanie powinno bowiem nastąpić po kursie obecnym, "z jakimś wyrównaniem" związanym z niesłusznie pobranymi kwotami tytułem spreadu.

- Propozycja jest ograniczona do niewielkiej liczby ludzi. Czytałem w propozycji (że ma objąć - PAP) 20 proc. (kredytobiorców - PAP), a słyszałem 60 tys. - a to nie jest 20 proc., tylko 11 proc. - powiedział ekspert. Platforma szacuje, że z propozycji ustawy o restrukturyzacji portfeli hipotecznych kredytów walutowych będzie mogło skorzystać około 60 tys. osób.

Kuczyński dodał, że szacowany koszt programu - czyli 9 - 9,5 mld zł - dla banków jest duży. - To oznacza 60 proc. rocznego zysku banków - zwrócił uwagę Kuczyński.

Ponadto - według niego - "dla tych, którzy chcieliby skorzystać z tego rozwiązania, przewalutowanie będzie dosyć drogie i dużo chętnych nie będzie".

- - - - - -

KNF: Propozycja PO ws. frankowiczów uczciwa i zbliżona do pomysłu szefa KNF

- Przedstawiony przez PO projekt rozwiązania problemu kredytów frankowych jest uczciwy wobec kredytobiorców złotówkowych, podatników, nie zagraża też stabilności systemu finansowego - ocenił rzecznik KNF Łukasz Dajnowicz. Dodał, że propozycja jest zbliżona do tej przedstawionej przez szefa KNF.

- Projekt jest rozwiązaniem systemowym i dobrowolnym dla kredytobiorców walutowych oraz uczciwym wobec kredytobiorców złotowych i podatników. Dotyczy zasadniczego problemu, czyli narosłego zadłużenia, często przekraczającego wartość nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie kredytu pomimo niezakłóconej jego obsługi oraz osób zamieszkujących kredytowaną nieruchomość - powiedział rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.

Podkreślił, że "koszty ryzyka kursowego w połowie poniosłyby banki, ale byłoby to rozłożone na lata, więc nie zagrażałoby stabilności systemu finansowego". - Kredytobiorcy zostaliby na przyszłość trwale uwolnieni od ryzyka kursowego - zaznaczył rzecznik KNF.

Zwrócił przede wszystkim uwagę, że projekt "jest bliski założeniom przedstawionym przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka odnośnie restrukturyzacji kredytów frankowych na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych w dniu 3 lutego br."

- - - - -

Prof. Gomułka: Propozycja PO dot. kredytów we frankach - sensowna

- Propozycja Platformy Obywatelskiej dotycząca rozwiązania problemu kredytów na zakup nieruchomości, zaciąganych w obcych walutach, wydaje się sensowna - mówi główny ekonomista Business Centre Club prof. Stanisław Gomułka.

- Generalnie ta propozycja jest dużo bardziej sensowna, niż te, które słyszeliśmy przedtem - choćby ze strony przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, czy PiS-u, które bardzo obciążały banki - powiedział profesor. - Natomiast propozycje Związku Banków Polskich obciążały banki w zbyt małym stopniu. Był też problem z obciążeniami dla budżetu państwa - zaznaczył.

W jego ocenie obciążenie państwa powinno być stosunkowo małe, a koszt jakoś rozłożony między banki a kredytobiorców. - Ta propozycja PO to właśnie proponuje - rozłożenie pół na pół, co chyba wydaje się sensowne - podkreślił ekspert BCC.

Przypomniał, że wspólnie z m.in. innym ekspertem BCC Stanisławem Kluzą przygotował zimą podobną propozycję.

Dla prof. Gomułki dobry jest również inny aspekt tej inicjatywy - rozłożenie jej w czasie. - Tam się właściwie mówi o trzech latach - najpierw pomoc najbardziej zagrożonym, a w kolejnych dwóch latach tym, których wartość kredytu przekracza w mniejszym stopniu kwotę zabezpieczenia - szacunkową wartość mieszkania - przypomniał.

- To rozłożenie w czasie pozwoli na lepszą absorpcję kosztów takiej restrukturyzacji przez system bankowy. Całkowity koszt dla tego systemu autorzy szacują na 8-9 mld zł - podkreślił. - To sporo, ale jeśli rozłoży się kwotę na trzy lata, jest to do zaabsorbowania - dodał.

Profesor uważa, że "nawet w przypadku banków najbardziej zaangażowanych w działalność kredytową tego typu, nie byłoby jakiegoś dużego niebezpieczeństwa".

Jednym z zagrożeń, które wynika z projektowanych rozwiązań, jest - według niego - możliwe ograniczenie inwestycji zagranicznych w Polsce, wynikające ze zmiany prawa, co do już zawartych umów.

- W tego rodzaju projektach, problemem jest to, że dotyczą umów zawartych w przeszłości. To jest ingerencja ustawodawcy w umowy, które były zawierane przez banki w oparciu o istniejące wtedy prawo - wskazał. - Pojawienie się inicjatywy ustawodawczej, która nakazuje bankom wykonanie czegoś na ich szkodę - bo ponosiłyby pewną stratę - oznacza akceptację przez państwo pewnego ryzyka inwestycyjnego - powiedział prof. Gomułka.

- W takim razie nie tylko banki, ale każdy inwestor zagraniczny w Polsce musi się liczyć z tym, że w jakimś momencie pojawi się ustawa, która będzie dotyczyła jego działalności w przeszłości. To jest ryzyko inwestycyjne, które może trochę odstraszać potrzebne nam inwestycje zagraniczne w Polsce - mówił.

Gomułka przyznał też, że nie jest specjalnie zaskoczony tym, że w obecnej sytuacji politycznej związanej z wyborami główne partie polityczne coś proponują, co ma zachęcić frankowiczów i inne grupy do popierania ich.

- Jednak w przypadku propozycji PiS ten koszt dla systemu bankowego byłby wysoki, w tym przypadku te koszty byłyby mniejsze, a również kredytobiorcy zostaliby tym ryzykiem obciążeni. To oczywiście jest - moim zdaniem - poprawnym rozwiązaniem - konkludował. W jego ocenie kredytobiorcy nie mogą twierdzić, że nie zdawali sobie sprawy z tego, że istnieje jakieś ryzyko kursowe.

- - - - -

Pietraszkiewicz: Propozycje PO kosztowne dla sektora bankowego

- Propozycje PO dla posiadaczy kredytów frankowych mogą być kosztowne dla sektora bankowego i wpłynąć na ograniczenie możliwości finansowania przez ten sektor polskiej gospodarki - komentuje prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz.

- Są to propozycje dość kosztowne dla sektora bankowego i to w warunkach, gdy banki są już obciążone dużymi kosztami budowy potencjału Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz będą musiały budować bardzo intensywnie swoje fundusze własne, jeśli miałyby finansować polską gospodarkę w takim tempie wzrostowym, jakim to się ostatnio działo, czyli około 3-4 wzrostu kredytów rok do roku - powiedział Pietraszkiewicz..

Dodał, że propozycje Platformy Obywatelskiej są też "dość skomplikowane operacyjnie i organizacyjnie, zarówno dla klientów, jak i dla banków".

Zdaniem prezesa ZBP, należałoby rozstrzygnąć, czy kredyty podlegające restrukturyzacji, według pomysłu PO, z góry będą uznawane za niepełnowartościowe, bo wtedy na tego typu kredyty będą musiały być tworzone odpowiednie odpisy. - To byłoby dodatkowe obciążenie sektora bankowego - zaznaczył Pietraszkiewicz.

W jego opinii zaletą propozycji PO jest z kolei to, że jest adresowana do tej najgorzej sytuowanej grupy posiadaczy kredytów walutowych i że dotyczy kredytów o największym LtV (współczynnik mówiący o stosunku wartości kredytu do wartości zabezpieczenia hipotecznego). Bo bankowcy, przypomina Pietraszkiewicz, też w swoich propozycjach chcieli ukierunkować pomoc na najsłabszą ekonomicznie część kredytobiorców.

Tym niemniej, zdaniem prezesa ZBP, pomysły PO "wymagają jeszcze doprecyzowania". Np. określona powinna być rola NBP w całym procesie. "Wszędzie tam, gdzie dochodzi do przewalutowania na wielką skalę, musi być ustawowe upoważnienie NBP do współdziałania z instytucjami rynkowymi" - powiedział Pietraszkiewicz.

Zapowiedział, że ZBP przyjmie oficjalne stanowisko wobec pomysłu PO i jest gotowy do rozmów na jego temat. "Chcielibyśmy tylko apelować do wszystkich, by miarkować obciążenia dla polskiego sektora bankowego w kolejnych latach, bo nadmierne obciążenia z różnych tytułów, restrukturyzacji SKOK-ów, opłat na BFG może być powodem istotnego osłabienia finansowania rozwoju gospodarki przez polski sektor bankowy" - zaznaczył prezes ZBP.

Bankowcy swoją ostatnią propozycję dla "frankowiczów" przedstawili w końcu maja. Zakładała, że w roku 2015 banki przeznaczą ponad 800 mln zł na pomoc kredytobiorcom mieszkaniowym. Banki wtedy zdecydowały się m.in. współfinansować zaproponowany przez przedstawicieli władz Fundusz Wsparcia Restrukturyzacji Kredytów Hipotecznych. Zadeklarowały zasilenie tego funduszu w łącznej wysokości 125 mln zł.

Zadaniem tego funduszu byłoby wsparcie dla kredytobiorców posiadających kredyty mieszkaniowe w każdej walucie. Przewiduje się, że pomoc udzielana będzie do wysokości 100 proc. raty kapitałowo-odsetkowej w okresie 12 miesięcy, nie więcej niż 1500 zł miesięcznie. Udzielenie wsparcia następować ma w przypadku niekorzystnego zdarzenia losowego u kredytobiorcy, utraty pracy lub choroby i poza szczególnymi przypadkami pomoc będzie mieć charakter zwrotny.

Banki zdecydowały również o stworzeniu wewnętrznych bankowych funduszy stabilizacyjnych skierowanych wyłącznie do kredytobiorców posiadających kredyt we frankach szwajcarskich. Na to rozwiązanie przeznaczą łącznie w najbliższym czasie od 300 do 600 mln zł. Jak powiedział PAP wiceprezes ZBP Mieczysław Groszek, w tym przypadku w szacunkach należy uwzględnić średnią z tych wartości.

W ramach tych funduszy system dopłat będzie dostępny po przekroczeniu określonego poziomu granicznego kursu szwajcarskiej waluty. Poziom ten banki będą ustalały samodzielnie. Wsparcie lub pomoc będą udzielane dla: mieszkań do 75 m kw. lub domów do 100 m kw. i dochodu kredytobiorcy niższego od średniej krajowej w momencie złożenia wniosku o podpisanie aneksu.(

- - - - -

Węgry po przewalutowaniu kredytów: Ulga dla klientów, presja na banki

Pół roku po wejściu w życie na Węgrzech ustawy o automatycznej konwersji kredytów w walutach obcych na forinty spadło finansowe obciążenie gospodarstw domowych, ale wzrosła presja na banki.

1 stycznia weszła w życie przyjęta jeszcze w listopadzie zeszłego roku ustawa, zgodnie z którą wszystkie kredyty hipoteczne we frankach, euro i jenach zostały automatycznie zamienione na kredyty w forintach. Zgodnie z porozumieniem zawartym pomiędzy bankami a ekipą premiera Viktora Orbana, kurs konwersji za franka wyniósł 256 forintów i 309 forintów za euro (był to kurs z 7 listopada ub.r.).

W niektórych przypadkach - np. jeśli pożyczkobiorca otrzymuje wynagrodzenie w walucie kredytu - można było się ubiegać o pozostawienie kredytu w dewizach, ale zdecydowaną większość pożyczek przewalutowano.

Ekipa Orbana zdecydowała się na taki krok, by ulżyć licznym obywatelom, którzy pozaciągali kredyty hipoteczne przed kryzysem 2008 r., a potem znaleźli się w spirali zadłużenia. Wartość tych kredytów wyniosła w sumie równowartość 10 mld euro.

Sekretarz generalny Węgierskiego Stowarzyszenia Banków Levente Kovacs ocenił w drugiej połowie maja, że kredytobiorcy zyskali na tej ustawie w sumie bilion forintów (13,3 mld zł), "a to tak, jak gdyby każdy, od niemowlęcia po starca, dostał po 100 tys. forintów (ponad 1,3 tys. zł)".

- Na Węgrzech wysokość rat gospodarstw domowych spadła o mniej więcej 20 proc., co jest korzystne także z makrogospodarczego punktu widzenia, gdyż stymuluje popyt wewnętrzny - podkreślił b. prezes Węgierskiego Banku Narodowego prof. Gyoergy Suranyi, poproszony o ocenę skutków ustawy o przewalutowaniu kredytów.

Posunięcie rządu Orbana, wyprzedzające styczniowy skok kursu franka, zyskało uznanie za granicą. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w marcowym komunikacie pozytywnie ocenił kondycję węgierskiej gospodarki, podkreślając, że dzięki silnemu popytowi wewnętrznemu PKB wzrósł w 2014 r. o 3,6 proc., a także spadło bezrobocie. "Narażenie (gospodarki) na wstrząsy stale spada dzięki dużej i utrzymującej się nadwyżce bilansu obrotów bieżących oraz niedawnym decyzjom politycznym, włącznie z przewalutowaniem dewizowych kredytów hipotecznych na walutę lokalną" - zaznaczył MFW.

Fundusz podkreślił jednak, że wspomniana ustawa, wraz z wcześniejszą, nakładającą na banki obowiązek rekompensowania klientom spreadów oraz jednostronnych korekt w umowach, poważnie dotknęła sektor bankowy.

- I bez tego deficytowy sektor bankowy zanotował straty równające się około 2,5 proc. PKB. To oczywiście poważnie ogranicza zdolność kredytową banków, a więc jest niekorzystne dla wzrostu - ocenił Suranyi.

Część banków musiała ograniczyć działalność. Węgierska filia Raiffeisena zanotowała za 2014 r. deficyt wysokości 115 mld forintów (1,5 mld zł), przede wszystkim na skutek przewalutowania kredytów. Zmusiło ją to do zamknięcia niemal połowy okienek oraz redukcji personelu. Inny bank, OTP, zanotował deficyt wysokości 102 mld forintów (1,4 mld zł).

Zdaniem Suranyiego, obciążenie finansowe z tytułu ustawy należało rozparcelować. - Za powstałą sytuację obok banków odpowiedzialna jest również polityka gospodarcza, w tym monetarna polityka, a także nadzór bankowy, toteż obciążenia należało podzielić - podkreślił Suranyi.

Dodał też, że ustawa nie pomogła około 120 tys. rodzin, które jeszcze przed jej przyjęciem nie były w stanie spłacać kredytów.

Suranyi sądzi, że im szybciej zostanie przeprowadzone przewalutowanie w Polsce, tym lepiej. - Nawet my się spóźniliśmy, bo pierwszy projekt przygotowaliśmy jeszcze na początku 2011 r., kiedy kurs euro oscylował wokół 280 forintów, a franka szwajcarskiego wokół 210 forintów. Ubiegłoroczne przewalutowanie nastąpiło po kursie 309 forintów za euro i 256 - za franka. Oznacza to, że straty wzrosły o 10-20 proc. - podkreślił.

Zwrócił przy tym uwagę, że samo przeprowadzenie przewalutowania ochroni klientów - i pośrednio banki - przed ryzykiem dalszych zmian kursowych, ale nie wystarczy, by zagwarantować istotny korzystny skutek.

- Sytuacja gospodarstw domowych znacznie poprawi się wtedy, gdy znacząco spadną raty. Do tego potrzebne jest korzystne ukształtowanie się wszystkich uwarunkowań - oprocentowania, marży, terminu spłaty, bowiem samo w sobie przewalutowanie przeprowadzone po obecnym kursie nie przyniesie oszczędności na krótką metę - podkreślił.

Styczniowe przewalutowanie na Węgrzech objęło wyłącznie pożyczki hipoteczne, ale pozostaje jeszcze ok. 250 tys. osób, które zaciągnęły w dewizach kredyty samochodowe lub inne kredyty konsumenckie. Rada Monetarna Węgierskiego Banku Narodowego ogłosiła na początku czerwca, że bank centralny jest gotów udostępnić bankom dewizy wartości 1,1 mld euro na przewalutowanie również pozostałych kredytów.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »