Płatności "Buy now, pay later", czyli nowy sposób zakupu "na zeszyt". Czy podbije handel spożywczy?
Choć płatności odroczone zdobywają w Polsce coraz większą popularność, na razie brakuje wdrożeń tego modelu w przypadku handlu żywnością. Czy jest szansa, aby kiedykolwiek konsumenci w Polsce zapłacili za produkty spożywcze nawet miesiąc po zrobieniu zakupów - pytają wiadomoscihandlowe.pl? Tak, ale raczej nie przy transakcjach w spożywczym sklepie stacjonarnym.
"Buy now pay later" (ang. kupuj teraz, płać później) to model rozliczania w handlu polegający na płaceniu za towar nie w momencie zakupu, ale nieco później, w zależności od ustalonych warunków. To swego rodzaju połączenie karty kredytowej oraz sprzedaży ratalnej, ponieważ z jednej strony za zakupy można zapłacić w całości później lub rozłożyć tę płatność na kilka rat. Wszystko zależy od tego, jaki model przyjmuje sprzedawca we współpracy z operatorami takich systemów. A jest ich w Polsce coraz więcej - działają takie firmy jak PayPo, Mokka, a od niedawna również szwedzka Klarna.
Płatności odroczone, mimo że są obecne już również w handlu stacjonarnym (w Polsce m.in. sieci H&M oraz Yes), wywodzą się z e-commerce i to właśnie w handlu internetowym są zdecydowanie bardziej popularne. Przede wszystkim dlatego, że w świetle prawa (polskiego i europejskiego) konsumenci mają prawo odstąpić od zakupów w ciągu 14 dni do zakupu, jeżeli był on zrealizowany poza lokalem sprzedającego, czyli właśnie w sklepie internetowym lub na platformie marketplace. Jeżeli kupowany produkt nie spodoba się konsumentowi, można go bez problemu odesłać, nie dokonując żadnej płatności.
Nie jest to oczywiście jedyna motywacja, która powoduje, że klienci sięgają po ten model rozliczenia. Jak zwracał uwagę Radosław Nawrocki, CEO PayPo w wywiadzie dla portalu wiadomoscihandlowe.pl, część konsumentów bardzo chce kupić jakiś produkt, ale wie, że aktualnie nie ma na niego pieniędzy, ponieważ wynagrodzenie otrzyma dopiero za kilka lub kilkanaście dni. Ponadto model BNPL zachęca swoją prostotą, ponieważ w przypadku powracających klientów nie trzeba wypełniać żadnych formalności. Wszystko to powoduje, że płatności odroczone mogą przyczyniać się do mocnego nakręcania konsumpcji - wszak towar mogą nabywać osoby, które nawet nie mają na to pieniędzy w momencie zakupu.
Model płatności BNPL rozkwita w branżach pozaspożywczych, ale otwartym pozostaje pytanie, w jakim stopniu można go zaszczepić także w sklepach handlujących żywnością. Motywacja dotycząca ewentualnego zwrotu towaru może zostać skreślona już na samym początku - trudno wyobrazić sobie, że nie spodoba nam się produkt spożywczy i zechcemy oddać go do sklepu, nawet jeśli ten będzie oferował taką możliwość. Nie oznacza to jednak, że sprzedawcy żywności nie zaoferują tego typu rozwiązań swoim klientom. Z badania przeprowadzonego przez firmy PYMNTS oraz Melio wynika, że podczas gdy obecnie jedynie 8 proc. przedsiębiorstw z sektora spożywczego, rozrywkowego i wyposażeniowego w Stanach Zjednoczonych oferuje płatności odroczone, 25 proc. z nich zamierza wprowadzić tę usługę w kolejnym roku.
Z kolei badanie PYMNTS i firmy Sezzle, przeprowadzone na próbie 7 tys. amerykańskich konsumentów pokazało, że 65 proc. z tych, którzy skorzystali lub dopiero zamierzają skorzystać z płatności w modelu BNPL, deklaruje, że kolejne zakupy również będzie robić w sklepach z tą usługą. Co istotne, 21 proc. jest zainteresowanych używaniem tego rozwiązania, płacąc za zakupy spożywcze.
Kluczowe jest pytanie, czy wdrożenie w handlu FMCG modelu BNPL jest w ogóle możliwe na szerszą skalę, a jeśli tak, to w jakich kanałach sprzedaży.
- W stacjonarnych sklepach z żywnością ten moment może nigdy nie nastąpić. Proszę pamiętać, że płatności odroczone są mimo wszystko trochę droższą opcją dla merchanta niż karty płatnicze czy Blik. Wynika to z konieczności zaangażowania przez 30 dni własnego kapitału, a kapitał kosztuje - powiedział Radosław Nawrocki. Jego firma wdrożyła niedawno płatności odroczone w sklepach stacjonarnych. Nie były to jednak placówki spożywcze, a gigant obuwniczy CCC.
Dodaje jednak, że inaczej sytuacja wygląda w przypadku handlu żywnością w internecie.
- Gdy zaczynaliśmy przygodę z płatnościami odroczonymi, intuicja podpowiadała nam, że nie jest wręcz wskazane udostępnianie takiej usługi w przypadku zakupów spożywczych. Żywność to tak podstawowy wydatek, że odroczenie płatności klienta sugerowałoby, że danej osoby nie stać nawet na zakup jedzenia. Jednak szybko zmieniliśmy nasze podejście do tej kwestii. Okazało się, że również w przypadku branży spożywczej płatności odroczone są dobrym pomysłem. Najistotniejszym czynnikiem w e-sklepach sprzedających żywność jest możliwość błyskawicznej finalizacji transakcji, a nie chęć rozłożenia płatności na raty - powiedział.
Jednak największe amerykańskie sieci handlowe już wdrożyły to rozwiązanie w swoich sklepach stacjonarnych. Robi tak m.in. Walmart, Costco, Whole Foods czy Sam’s Club współpracując z twórcami takich aplikacji, jak Zip czy Affirm, które pozwalają konsumentom spłacać paragon za zakupy spożywcze nawet w czterech ratach w ciągu sześciu tygodni. Część sklepów płatność w modelu BNPL realizuje poprzez wydawanie własnych kart kredytowych, które spłacane są w późniejszym okresie, przy czym nie jest to klasyczne rozwiązanie z kategorii odroczonej płatności. Nie jest jednak tajemnicą, że to w handlu internetowym model BNPL jest zdecydowanie bardziej popularny. Na rynku australijskim, na którym tego typu płatności są bardzo popularne, 80 proc. przychodów firm oferujących płatności odroczone stanowi e-commerce.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
- Korzystanie z płatności w modelu "buy now, pay later" daje konsumentom wiele korzyści, których oczekują - najbardziej oczywistą jest możliwość kupowania produktów i rozbijania kosztu na wolne od odsetek raty, co daje lepszą kontrolę przepływu gotówki - powiedział Matt Suraci, head of business development and partnership w Klarnie.
Zyskują też sami detaliści, którzy wprowadzili w swoich sklepach internetowych tego typu rozwiązanie.
- Z tego, co obserwujemy na innych rynkach, podnosi to współczynnik konwersji sklepach i zwiększa średnią wartość koszyka aż o 39 proc. - mówił niedawno naszemu portalowi Efi Dahan, dyrektor generalny PayPal na Europę Środkowo-Wschodnią, Rosję i Izrael. Jego firma rozwija model BNPL na kilku rynkach europejskich, a niewykluczone, że niebawem to rozwiązanie zadebiutuje również w Polsce.
Michał Kokoszkiewicz