Płeć piękna i pieniądze - kobiety to finansowe pesymistki
W bazie danych Krajowego Rejestru Długów jest wpisanych ponad 900 tys. kobiet zadłużonych na łączną kwotę 12,6 mld zł. Ich średni dług wynosi 13 815 zł. Choć kobiety stanowią zaledwie 37 proc. dłużników i zadłużają się na mniejsze sumy, to częściej iż mężczyźni ogłaszają upadłość konsumencką.
Najwięcej dłużniczek w KRD to osoby w wieku 36-45 lat - stanowią one 25 proc. wszystkich zadłużonych kobiet. Jednak na przestrzeni ostatnich kilku lat gwałtownie wzrosła liczebność w najmłodszej grupie wiekowej (18-25 lat). Od 2015 roku grupa ta urosła prawie pięciokrotnie z 9300 do 53 906 kobiet. Czy jest to wyraz emancypacji, czy może większa zmiana pokoleniowa, która sprawia, że kobiety coraz mniej roztropnie podchodzą do pieniędzy - pewnie wyjaśni się za kilka lat, kiedy trend się utrwali.
Prawdziwe problemy dla wielu kobiet zaczynają się po czterdziestce. W 41. roku życia średnie zadłużenie wśród pań przekracza barierę 15 tys. zł i spada poniżej tego poziomu dopiero w 82. roku życia. Najbardziej zadłużone są kobiety w wieku 49 lat - każda z nich ma do oddania średnio 19 424 zł. Dla porównania - w przypadku kobiet przed 40. średni dług to 8,7 tys. zł. Z kolei najbardziej zadłużona kobieta w KRD ma 49 lat i pochodzi z województwa mazowieckiego. Ma cztery zobowiązania finansowe na łączną kwotę 25,4 mln zł wobec funduszy sekurytyzacyjnych i sądu.
52 lata natomiast to średni wiek kobiet, które w 2019 roku ogłosiły bankructwo. Pod tym względem panie niestety wyprzedzają mężczyzn - według Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, w ubiegłym roku częściej upadłości ogłaszały kobiety (56,73 proc.) niż mężczyźni (43,27 proc.). Prawdopodobnie dlatego, że kobiety w Polsce często znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, zwłaszcza gdy zostają same z dziećmi.
Ponad 80 proc. dłużniczek to mieszkanki miast, a zaledwie 17 proc. zadłużonych pań pochodzi ze wsi. Prym wiodą długi mieszkanek małych miejscowości (do 5 tys. mieszkańców), a na drugim miejscu są miasta powyżej 300 tys. mieszkańców. Wpływ na to mogą mieć niższe dochody w małych miejscowościach w połączeniu z aspiracjami ich mieszkańców do życia na takim poziomie, jak w metropoliach. Z kolei na zadłużanie się mieszkańców dużych miast rzutują znacznie wyższe koszty życia, nie zawsze rekompensowane wyższymi pensjami.
Wśród województw niezmiennie czołówkę zadłużenia otwiera śląskie (142 704 dłużniczki z łącznym zadłużeniem 1,9 mld zł), dalej mazowieckie (107 040 i 1,7 mld zł), dolnośląskie (87 430 i 1,2 mld zł) oraz wielkopolskie (86 107 i 1,1 mld zł).
O ile jednak średni dług kobiety wynosi 13 814 zł, o tyle - w zależności od rejonu Polski - może oscylować wokół 16 tys. zł (woj. mazowieckie) lub 12 tys. zł (woj. warmińsko-mazurskie). Dla porównania, średnie zadłużenie mężczyzny to 21 tys. zł.
- W stosunku do mężczyzn kobiety są finansowymi pesymistkami. Według badania "Portfel statystycznego Polaka", które robiliśmy niedawno, kobiety deklarowały, że zdecydowanie rzadziej zalegają z opłatami od mężczyzn, mimo to gorzej oceniają swoją sytuację finansową, częściej też skarżą się, że muszą ograniczać wydatki. W znacznej większości uważają również, że koszty życia w Polsce są bardzo drogie - mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
Okazuje się jednak, że pod względem postrzegania własnej sytuacji finansowej kobiety różnią się nie tylko od mężczyzn, ale także od innych kobiet, w zależności od tego, jaki jest ich stan cywilny, czy żyją w związku, czy są samotne.
- W badaniach dotyczących postaw kobiet wobec zadłużenia stwierdzono, iż kobiety niezamężne, częściej niż mężczyźni i kobiety zamężne, przejawiały przekonanie, że mogą wykorzystać dług w celu złagodzenia krótkoterminowych zagrożeń dla standardu życia, jednocześnie czyniąc je bardziej ostrożnymi w kwestii zaciągania długów z powodów nieistotnych - tłumaczy dr Leszek Mellibruda, psycholog społeczny i biznesu, i dodaje: - Niecierpliwość i ostrożność to częste "psychiczne mechanizmy buforowe" towarzyszące zaciąganiu długów. Postawy dotyczące dopuszczalności wykorzystania długu do różnych potrzeb oraz "adaptacyjna tolerancja" na zadłużenie, są uważane za ściśle ze sobą powiązane. Ludzie aklimatyzują się do długu - rozwijają pozytywne nastawienie do długu, kiedy z powodzeniem go wykorzystują. Te postawy mogą się zmieniać w czasie w wyniku zjawisk makroekonomicznych, osobistych doświadczeń i zmian kulturowych.
A komu i ile kobiety są winne? Ponad 2 mld zł to zaległości z tytułu kredytów i pożyczek w bankach i innych instytucjach finansowych. To właśnie te długi najczęściej trafiają do windykacji. Zdaniem ekspertów, odzyskanie takich pieniędzy to trudny orzech do zgryzienia.
- Negocjacje z dłużniczkami są z reguły trudniejsze niż z mężczyznami, bo bardziej emocjonalnie podchodzą one do sprawy zobowiązań. Coraz częściej przychodzi nam prowadzić rozmowy z młodymi kobietami, do 25. roku życia, które niezwykle negatywnie odbierają kontakt z negocjatorem. Bywa, że w trakcie rozmowy rzucają słuchawką. Bardziej rzeczowe i racjonalne są w tej kwestii panie w średnim wieku oraz emerytki. Rozmowa z taką osobą jest merytoryczna i łatwiej wypracować wspólne rozwiązanie - mówi Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.
Co ciekawe, ponad pół miliarda złotych zaległych zobowiązań kobiet stanowią alimenty, a 152 mln zł to mandaty za jazdę bez biletu. Kobiety nie płacą też operatorom telekomunikacyjnym (409 mln zł), a na liście ich wierzycieli znajdują się także sądy (105 mln zł), placówki edukacyjne (6,4 mln zł) czy biblioteki (1,1 mln zł). Najwięcej, bo aż 8,6 mld zł, mają do odzyskania od kobiet wtórni wierzyciele, czyli firmy windykacyjne i fundusze sekurytyzacyjne, które odkupiły długi od banków, telekomów, ubezpieczycieli i innych instytucji finansowych. Żródło: KRD