Polacy są za udomowieniem banków
Większość Polaków popiera repolonizację sektora finansowego w kraju - wynika z badania TNS "Polacy o repolonizacji sektora bankowego", do których dotarła Interia. Blisko 60 proc. rodaków uważa, że w kraju powinno być więcej banków z rodzimym kapitałem. Zapytaliśmy ekonomistów czy "udomowienie" sektora, jak się zwykło w ostatnich czasach mówić, jest zasadne?
Najpierw jednak, przyjrzyjmy się wynikom ankiety przeprowadzonej przez TNS. To właśnie ewentualny zakup udziałów Pekao (od 1999 r. kontrolowany przez włoski UniCredit) przez PZU był punktem wyjścia do przeprowadzenia badania nt.: Jak Polacy oceniają planowaną transakcję, a także czy w ich opinii "udomowienie" banków jest potrzebne?
Wyniki badania, przeprowadzonego przez TNS na reprezentatywnej próbie 1000 dorosłych osób, wskazują, że ponad 60 proc. z nich uważa, że w kraju powinno być więcej banków z rodzimym kapitałem: 43,4 proc. stwierdziło, że w Polsce powinno być "zdecydowanie więcej banków" z polskim kapitałem, a prawie 20 proc. - "trochę więcej". Niecałe 12 proc. uznało, że stan obecny nie powinien się zmienić, natomiast nieznacznie ponad 8 proc., widziałoby w kraju więcej instytucji z zagranicznym kapitałem. 17 proc. respondentów nie ma zadnia.
Repolonizacja banków lub inaczej ich "udomowienie", to propozycja, by zwiększyć udział kapitału rodzinnego w polskim systemie bankowym. Często zwraca się uwagę na to, że w gospodarkach rozwiniętych udział obcego kapitału nie przekracza 15-20 proc. W Polsce jest to natomiast 60-62 proc. Trzeba jednak podkreślić, że w regionie i tak nie wypadamy pod tym względem najgorzej.
- Historia Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej jest inna niż rozwiniętych państw Europy Zachodniej. Z tego też wynika wysoki poziom kapitału zagranicznego w systemie finansowym regionu. W Czechach jest to prawie 100 proc. Podobnie na Słowacji. Na początku transformacji polski sektor bankowy był bardzo słaby, wymagał modernizacji, zmiany technicznej, know-how i dokapitalizowania - mówi w rozmowie z Interią prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.
Zarówno PKO BP, jak i PZU - pomimo trudności - potrafiło poprawić swoją pozycję i wyniki finansowe bez dominacji kapitału zagranicznego. Obraz rynku był jednak zupełnie inny. Właśnie dzięki zaangażowaniu instytucji zagranicznych możliwa była ogólna transformacja branży.
Poziom kapitału zagranicznego w sektorze finansowym może się jednak w niedalekiej przyszłości zmienić. Najpierw PKO Bank Polski przejął Raiffeisen-Leasing Polska, a teraz PZU chce być strategicznym inwestorem Pekao, drugiego co do wielkości banku w Polsce.
- Nie byłem zwolennikiem, ale nie jestem też kategorycznie przeciwny przejęciom w polskim sektorze finansowym. Ważne, żeby to miało uzasadnienie ekonomiczne - dodaje Gomułka.
Jak chęć sprzedaży aktywów przez włoska grupę UniCredit oceniają Polacy i kto ich zdaniem powinien zostać nowym inwestorem strategicznym?
Z grupy respondentów, 54,8 proc. wskazało, że powinien to być polski inwestor z udziałem Skarbu Państwa, a według 18 proc. - polski inwestor prywatny. 22 proc. nie miało w tym temacie zdefiniowanej opinii.
- Jeżeli PKO BP czy PZU mają pieniądze i chcą inwestować w sektor bankowy, to oczywiście maja do tego prawo. Nie traktowałbym tego jako ideologię czy politykę. Jeżeli jest dobry powód komercyjny i uzasadnienie ekonomiczne, to dlaczego rezygnować z tworzących się możliwości - uważa Gomułka.
- Trzeba odróżnić takie sformułowania jak "udomowienie" od przejęcia kontrolnego pakietu przez Skarb Państwa. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, gdy bank - pomimo większościowego udziału kapitału zagranicznego realizuje politykę kredytowa zgodną z interesami Polski - ocenia prof. Tomasz Gruszecki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Nie chodzi zatem o nacjonalizację, a jedynie wykorzystanie nadarzającej się okazji do przejęć. Tym niemniej, trzeba pamiętać o bezpieczeństwie i stabilności sektora, a także działających w jego ramach instytucjach. - Sytuacja, w której bank - będący pod kontrolą SP - jest angażowany w politykę, która niekoniecznie jest spójna z interesem danej instytucji, jak np. kredytowanie górnictwa, jest nieakceptowalna - dodaje.
Głównym zadaniem PZU i PKO BP powinna być maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy. Ostatnie miesiące to jednak spadek wartości ich akcji.
- Nie tyle polityka, ile zniszczenie OFE wywołało wstrząs na GPW. Nieufność w stosunku do polityki gospodarczej rządu, wycofywanie się inwestorów zagranicznych z giełdy, wzrost rentowności skarbowych papierów wartościowych - to wszystko psuje ogólne zaufanie inwestorów do polskiego rynku.
Może to spowodować, że ceny akcji banków zagranicznych w Polsce, będą spadać do poziomów, przy których ich kupowanie będzie miało sens.
Często sama strategia udomowienia banków w Polsce i jej zasadność wynika bezpośrednio z wydarzeń ostatniego kryzysu finansowego z lat 2008/2009, gdy banki ograniczały swoją aktywność kredytową. Pomimo jednak głosów, że doszło do znaczącego zablokowania akcji kredytowej dla polskich przedsiębiorstw, podobna sytuacja nie miała miejsca.
- Obawy, że kapitał zagraniczny może ograniczyć finansowanie przedsiębiorstw z udzielaniem kredytów w sytuacji kryzysu, nie sprawdziły się w roku 2008/2009. Sam byłem w kontakcie z ówczesnym prezesem NBP Sławomirem Skrzypkiem. Mieliśmy podejrzenia, że może do ograniczenia akcji kredytowej dojść. Ku zaskoczeniu kierownictwa NBP tak się nie stało - przypomina Gomułka.
Nie oznacza to oczywiście, że banki nie zmniejszyły kredytowania gospodarki. Były ostrożniejsze, ale - jak twierdzi ekonomista - nie wstrzymały ekspansji kredytowej. - Zwiększona ostrożność bądź nawet brak możliwości udzielania kredytów miały miejsce w USA i Europie Zachodniej. W Polsce były to tendencje stosunkowo niewielkie. Wbrew ogólnemu przekonaniu w kraju nie doszło do wyraźnego zmniejszenia bazy kapitałowej, nie było także - zakrojonego na szeroka skalę - wycofywania środków do spółek-matek - podkreśla Gomułka.
Wytransferowanie centrum decyzyjnego banku poza granice kraju - jak wskazują liczni eksperci - nie pozwala z jednej strony efektywnie zarządzać polityką kredytową, zwłaszcza w czasach kryzysu, z drugiej natomiast - aktywnie reagować na zmieniające się trendy rynkowe i dostosowywać do potrzeb klientów, zarówno instytucjonalnych, jak i detalicznych. Z tym zaś można wiązać opinię respondentów, że - w sytuacji, gdy polskie banki miałyby większy udział rodzimego kapitału - to jakość oferowanych usług także wzrośnie.
Tak uważa prawie 50 proc. ankietowanych. Według nich, oferta banków z rodzimym kapitałem byłaby zdecydowanie lepsza albo trochę lepsza niż obecnie. 23,6 proc. uznało, że nic się nie zmieni, a 5,80 proc. prognozuje jej pogorszenie. Niecałe 22 proc. nie ma zdania - wynika z badania przeprowadzonego przez TNS.
Bartosz Bednarz