Polskę ogarnie mid season sale? Co to takiego?
Międzysezonowe wyprzedaże to nowe zjawisko, które coraz częściej obserwujemy w polskich centrach handlowych. Moda na nie przywędrowała z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i USA, a odpowiada za nie rosnąca popularność tzw. kolekcji resort i cruise, które wprowadzane są przed latem. Nie bez znaczenia jest także fakt, że częściej podróżujemy i mamy bardziej kapryśną... pogodę.
Jeszcze kilka lat temu w polskich sklepach królowały 2 kolekcje - wiosna/lato oraz jesień/zima, w efekcie czego już w lutym trudno było kupić ciepłą kurtkę, za to w środku lata - w sierpniu, królowały puchówki. To się jednak zmienia.
Coraz częściej popularne marki, na wzór luksusowych brandów takich jak np. Chanel, Marc Jacobs czy Louis Vuitton, wprowadzają do sklepów kolekcje resort i cruise. Są to specjalne linie ubrań, które dosłownie uzupełniają dziurę pomiędzy sezonami. Najczęściej pojawiają się one na przełomie kwietnia i maja oraz w listopadzie, jako zapowiedź zimowej kolekcji. Skąd takie zmiany w sezonach?
- Po pierwsze firmy, dzieląc sobie kolekcje, rozgrzewają nas stopniowo. Dzięki temu w marcu możemy jeszcze kupić ciepłą kurtkę, a dopiero im cieplej, tym więcej letnich rzeczy znajdziemy na wieszakach. Taki rozbieg do pełni sezonu jest bardziej opłacalny, zapewnia także lepszą sprzedaż kolekcji wiosennej, która jest dopasowana m.in. do pogody - mówi Violetta Dziubin, marketing manager Galerii Jurajskiej w Częstochowie.
- Po drugie, kolekcje crusie i resort tworzone są z myślą o osobach, które lada moment zaczną zaopatrywać się na wakacyjny, ale także majówkowy wyjazd w ciepłe kraje, a co za tym idzie, będą poszukiwać nieco innych ubrań i dodatków, niż te jakie od lutego czy marca znajdują się w sklepach. Druga sprawa, że wiele osób wciąż wyjeżdża na narty, w związku z tym szuka ubrań nieco cieplejszych z początku sezonu wiosennego. Taki zresztą był pierwotny zamysł twórców kolekcji resort i cruise. Pod tym względem takie linie odświeżają i uatrakcyjniają to, co dziś znajdujemy w sklepie - mówi.
Skutkiem ubocznym zmian w sezonowości jest mid season sale, czyli wyprzedaż, która ma zrobić miejsce dla nowych kolekcji. W tym roku w polskich centrach handlowych zaczyna się ona w połowie kwietnia i potrwa do końca miesiąca. Niektóre galerie dodatkowo jeszcze wzmacniają wyprzedaże międzysezonowe specjalnymi akcjami rabatowymi.
- To nie są wyprzedaże posezonowe, które trwają nawet do dwóch miesięcy. Tutaj sklepy stawiają na dość krótki, często dwu- maksymalnie trzytygodniowy strzał, po którym na wieszakach pojawiają się nowe rzeczy. Od wyprzedaży letnich czy zimowych odróżnia je także oferta. Obniżane są ceny rzeczy obecnego sezonu, nie z minionego - wyjaśnia Violetta Dziubin.
Na takie praktyki w Polsce decyduje się coraz więcej popularnych marek. Mid season sale można znaleźć m.in. w sklepach Tatuum, Bershka, Top Secret, Greenpoint, House, Cropp i Mohito. Sięgają one nawet do -50 proc. - Podobnie jak Brytyjczycy czy Hiszpanie, przywykliśmy już do częstych zmian w ofercie sklepów, staliśmy się bardziej wybredni i wymagający, nieustannie oczekujemy także nowości. Jeśli jakaś kolekcja niezmiennie leży w sklepie 4-5 miesięcy szybko zniechęcamy się do kupowania. Nowy trend jest więc odpowiedzią na oczekiwania, jakie wobec sklepów ma coraz więcej Polaków - mówi Violetta Dziubin.