Poradnik dla zadłużonych (odc. 22): Sektor bankowy dziś: Instytucje publicznego zaufania, czy bezwzględny okupant?
W odcinku 6. opisywałem mój spór sądowy z bankiem, jednym z największych w Polsce. W mowie końcowej przedstawiłem w sądzie bardzo mocną tezę i zarazem zarzut do naszych elit, sprawujących władzę - przyznaliśmy bankom uprawnienia okupanta.
Czy w tak radykalnej opinii nie ma przesady? Dziś nad tym właśnie tematem postanowiłem się pochylić. Ma to bowiem fundamentalne znaczenie dla tych osób, które nie są w stanie spłacać swoich zobowiązań: jaką taktykę należy przyjąć w dalszych działaniach wobec kredytodawcy i zaistniałego problemu.
Przedstawiciele każdego banku, a także bankowi lobbyści, próbują nam wmówić, że instytucje finansowe traktują swoich klientów "po partnersku". Oczywiście sami w to nie wierzą. Bowiem w sytuacjach spornych, szczególnie dotyczących spłacanego kredytu, oto co czeka nas ze strony banku:
W każdej sytuacji otrzymujemy z banku odpowiedź "nie": jeśli zgłaszamy jakiś problem i prosimy o pomoc, czy też w sytuacji, kiedy domagamy się zasadnej rekompensaty np. za ewidentny błąd popełniony przez pracownika banku.
Skoro w każdym sporze bank ma zawsze rację, czy to w przypadku braku zgody na restrukturyzację kredytu, lub kiedy to my odmawiamy płacenia zawyżonych kosztów - sprawa trafia do sądu. Tam bank ma kolosalną przewagę, z uwagi na stanowisko sędziów wobec tego typu sporów. Niemal zawsze sądy stają po stronie "instytucji publicznego zaufania", czytaj: po stronie silniejszego.
Spotkałem się w tego typu sprawach, że sędzia "drukował" wyrok, czyli robił wszystko, aby był on korzystny dla instytucji finansowej. Przykłady spotkamy np. w sporach frankowiczów, kiedy to sędziowie bardzo często używają żałosnego argumentu, że "przecież kredytobiorca jest osobą wykształconą, więc powinien wiedzieć, że kurs franka może wzrosnąć". Czy znaczy to, że toksyczny produkt był tworzony w bankach przez osoby upośledzone umysłowo, a więc kredytodawca jest zwolniony z jakiejkolwiek odpowiedzialności za swój wytwór?
Zatem mamy tu mniej więcej takie same szanse w uczciwej sądowej walce, jakie mają mieszkańcy danego kraju podczas okupacji, gdy będą chcieli sądzić się przeciwko najeźdźcy. Widać tu niemal pełne podobieństwo: okupant także jest zawsze ponad prawem, bez względu na jego działania. W niewojennych realiach niektóre poczynania okupanta to pospolite przestępstwa, czy nawet zbrodnie.
No dobrze, a co z przemocą fizyczną? Przegraj sprawę w sądzie przeciwko bankowi, to się przekonasz. Prędzej czy później przyjdzie komornik i wtedy zobaczysz, co to jest przemoc fizyczna. Na przykład jeśli będziesz próbował nie dopuścić do zabrania ci posiadanych ruchomości - czyli po prostu twoich rzeczy - albo, kiedy nie będziesz chciał dobrowolnie opuścić mieszkania, sprzedanego podczas licytacji.
A my to w pełni akceptujemy. Jeszcze kilka spostrzeżeń na temat licytacji nieruchomości. Co stanowi podstawę naszego poczucia bezpieczeństwa? Co jest dla rodziny - szczególnie posiadającej dzieci - jedną z najwyższych wartości? Dom.
Od wieków największym barbarzyństwem było pozbawienie kogoś dachu nad głową, wtargnięcie siłą do jego domu, zabranie wszystkiego, co się tam znajdowało, i wypędzenie rodziny. A przecież takie "atrakcje" zafundowały nam dziś banki. I na dodatek dzieje się to majestacie prawa. Innymi słowy nasz system prawny usankcjonował barbarzyństwo bankowców.
I nie szafujmy argumentem, że żyjemy w kapitalizmie, że działają tu prawa rynku, a najsłabsi muszą polec. To właśnie jest zadaniem państwa, a tym bardziej instytucji publicznego zaufania, aby do takich sytuacji nie dochodziło. Szczególnie, kiedy mamy do czynienia z kredytobiorcą, który chce i może spłacać swoje zobowiązanie, ale nie zawsze w takich ratach, jakie życzy sobie bankowy tyran.
W działaniach okupanta zawsze dominuje chęć pełnego podporządkowania podbitego narodu. Racje bytu mają wyłącznie te osoby, które w pełni podporządkują się woli najeźdźcy. Bardzo wysoko okupant ceni "lokalnych pomocników", czyli różnego rodzaju kolaborantów, czy donosicieli, którzy - dla uzyskania stosownych profitów - wspomagają wroga, występując tym samym przeciwko własnym rodakom.
A jak wyglądają podobne działania w bankowości? Wokół sektora bankowego nie brakuje różnego rodzaju "ekspertów", "dziennikarzy" i "ekonomistów", którzy za odpowiednim wynagrodzeniem zawsze stoją murem za instytucjami finansowymi. To właśnie takie osoby, często znajdujące się wysoko w hierarchii społecznej, pozwalają utrzymać obecny stan: czyli pełną bezkarność bankowców.
W bankowości mamy także do czynienia z niemal masowym unicestwieniem sporej części społeczeństwa oraz podmiotów gospodarczych. W Polsce usankcjonowana została "okupancka" zasada, że każda próba oporu kończy się śmiercią. Nawet jeśli będzie konieczna masowa pacyfikacja. To widać dobitnie m.in. przy sprawie frankowiczów, wszak problem ten dotknął pewnie blisko 1,5 mln naszych rodaków. Jakie zatem metody "łagodnej perswazji" stosują bankowcy, np. wobec osoby, która mówi "nie" na indeksację kredytu frankowego? Czeka ją śmierć społeczna, zwykle także ciężka zapaść psychiczna (mało kto może się pozbierać po siłowej eksmisji z własnego domu), unicestwienie rodziny, a także - wcale nierzadko - śmierć fizyczna. Albo będąca efektem samobójstwa, albo jako konsekwencja choroby spowodowanej ogromnym stresem (ciężka depresja, zawał serca, udar mózgu). A ci, którzy przetrwają, pozostają kalekami na resztę życia. Problem ten staje się masowy, nie są to bowiem pojedyncze przypadki.
W pułapkę zadłużenia, zastawianą przez chciwych i bezwzględnych bankowców, wpadają kolejne rzesze Polaków. Cierpi na to coraz więcej naszych rodaków oraz ich rodzin, także dzieci. Mamy więc następne podobieństwo efektów działań banków i okupanta:
Zadłużeni rodzice, żyjący w ciągłym lęku, i dzieci w stałym poczuciu zagrożenia. W takich warunkach: częste kłótnie, wzajemne obwinianie się małżonków za zaistniałą sytuację, rozpady małżeństw. Tacy rodzice w żaden sposób nie są w stanie spełniać wobec swoich dzieci funkcji wychowawczych. Z wiekiem w oczach tego młodego człowieka następuje utrata autorytetu rodziców. Czuje się więc gorszy od swoich rówieśników, wie, że na rodziców nie może liczyć.
Dom rodzinny i rodzice nie są dlań ostoją bezpieczeństwa, ani źródłem oparcia. A jeśli przychodzi najgorsze, czyli licytacja mieszkania, która często następuje na oczach dzieci? Czy można z takiej traumy kiedyś się wyzwolić? Taki właśnie "obrazek życia rodzinnego" to dziś w Polsce chleb powszedni.
Nie ma w takich domach mowy o jakichś przyjemnościach, rozwijaniu zainteresowań, wakacyjnych beztroskich wyjazdach rodzinnych. Jest to tylko nastawienie na przetrwanie. Od raty do raty, oczywiście - dopóki starcza środków na spłatę zobowiązań. Jeśli już nie ma na to pieniędzy, jest to życie w ogromnym stresie i pytania chodzące wciąż po głowie. Co teraz będzie? Co z nami zrobią? Kiedy po nas przyjdą i wyrzucą siłą z mieszkania?
Co więcej - takich rodzin i dzieci wychowujących się w toksycznych, traumatycznych domach wciąż przybywa. Przecież banki na potęgę sprzedają (czytaj: wciskają) bez opamiętania kolejne produkty.
Dlatego też, podobnie jak w czasach wojen i okupacji, obecnie spora część naszych rodaków ucieka za granicę, aby nie dać się spacyfikować przez bankowych prześladowców i ich wierne służby.
Może nie wszyscy wiedzą, ale w przypadku osoby, wobec której prowadzi się egzekucję z nieruchomości, nie obowiązuje ochrona danych osobowych. Komornik w obwieszczeniu o licytacji mieszkania podaje do publicznej wiadomości (m.in. na stronie komornik.pl) wszelkie dane dłużnika, w tym imię, nazwisko, dokładny adres oraz kiedy odbędzie się licytacja. Czytaj: publiczna egzekucja... Dzięki takim właśnie działaniom - w pełni usankcjonowanym prawnie w naszym cywilizowanym kraju - jeśli podpadniesz bankowcom, nie tylko zostaniesz pozbawiony wszelkich posiadanych pieniędzy, ruchomości i nieruchomości, w tym także dachu nad głową, ale i godności osobistej. Stajesz się obywatelem podłej kategorii.
Często okupant w podbitym kraju także dzieli mieszkańców tegoż na ludzi i podludzi, co znamy choćby z niedawnej historii.
Kiedy nachodzą dom "ludzie" komornika, czy też windykatorzy, i wypytują o nas sąsiadów, zaraz wie o tym całe osiedle. Boisz się niemal wyjść z domu, żeby nie natknąć się na sąsiada. Ale nie czujesz się także bezpiecznie w swoim mieszkaniu: niektórzy windykatorzy celowo niszczą psychicznie dłużnika, nachodząc go raz po raz w miejscu zamieszkania, zdarza się to również w godzinach porannych czy późnym wieczorem. I walą do drzwi pięściami, gdy ich ofiara nie chce otworzyć. Że często przy tym łamią prawo? A kogo to obchodzi!
"Żołnierze" najeźdźcy są zawsze uzbrojeni po zęby, poza tym mogą używać broni wobec okupowanej ludności - wedle własnego uznania. Także ze skutkiem śmiertelnym. Oczywiście nie czeka ich za to żadna kara: bo to okupant stanowi prawo i może je dowolnie łamać. A nasi kochani bankowcy? Zerknij czytelniku do poprzedniej części poradnika - tam dowiesz się, jak nasz wspaniały system prawny "uzbroił" bankowych oprawców w BTE. Nikt nie wie, ile razy zostało to potworne narzędzie użyte przeciwko uczciwemu kredytobiorcy czy poważnej firmie i jak często zakończyło się to unicestwieniem porażonego.
Czy myślisz, że ktoś z bankowców za popełnione zbrodnie na naszych rodakach poniósł choćby najmniejszą odpowiedzialność? Zgadnij.
Jedną z praktyk stosowanych przez banki w celu poprawienia wyniku finansowego jest wypowiadanie "zdrowych" umów kredytowych (hipotecznych lub dla podmiotów gospodarczych). Jest to typowa zbrodnia z premedytacją. Działanie takie ma celu osiągnięcie ekstrazysku po sprzedaży nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie danego kredytu (zazwyczaj o wartości znacząco przewyższającej zadłużenie kredytobiorcy).
Być może zapytasz mnie czytelniku - po co mi ta wiedza? Mnie interesuje, jak uwolnić się od długów - bo taki jest tytuł tego cyklu publikacji. Już to wyjaśniam. Uświadomienie sobie sytuacji kredytobiorcy oraz jego pełnej niemocy wobec niegodziwości chronionego przez "system" banku pokazuje drogę, jak walczyć z tak potężnym wrogiem.
Nie licz na sprawiedliwość - bo jesteś pod okupacją. Nie licz na "systemową" pomoc, bo "system" kolaboruje z wrogiem. O czym przekonali się niedawno temu frankowicze. Jeśli więc nie chcesz salwować się ucieczką do innego kraju - musisz wybrać walkę partyzancką, zejść do podziemia. I szukaj towarzyszy broni. Jeśli zostaniesz sam, nie przeżyjesz.
Jeśli wszedłeś w spór z bankiem, pamiętaj: Musisz martwić się wyłącznie o to, jak chronić siebie i swoją rodzinę. Czy prawa do tego też ktoś spróbuje nam odmówić? Czy masz w tej sytuacji przejmować się stratami banku?
Skoro jesteśmy pod okupacją, nie bójmy się stosowania dywersji! Szczególnie, kiedy zmuszeni jesteśmy - przez wroga - do działania w obronie własnej.
Kto jest za - naciska zieloną dłoń.
Krzysztof Oppenheim
------
Krzysztof Oppenheim - ekspert finansowy od kredytów hipotecznych, restrukturyzacji i konsolidacji zobowiązań, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także w upadłości konsumenckiej oraz w doradztwie przy oddłużaniu. Założyciel Fundacji Praw Dłużnika "Dłużnik też Człowiek". Obecnie także Prezes Zarządu "Nieruchomości Boża Krówka"
Kolejne odcinki "Poradnika dla zadłużonych", autorstwa Krzysztofa Oppenheim, będą się ukazywać w Interii w każdy piątek. Zapraszamy do lektury!