​Rainbow Tours liczy, że koronawirus nie zniechęci do wyjazdów

Rainbow Tours najprawdopodobniej odwoła marcowe wyjazdy do Włoch w związku z koronawirusem i może zredukować program na najbliższe miesiące. Touroperator liczy jednak, że w średnim terminie koronawirus nie zniechęci do wyjazdów zagranicznych - poinformował PAP Biznes prezes spółki Grzegorz Baszczyński.

Dodał, że chce, by spółka wypłaciła co najmniej 1,2 zł dywidendy na akcję za 2019 rok. "Na chwilę obecną problem związany z koronawirusem widzimy głównie dla wyjazdów do Włoch, zwłaszcza północnych. Mamy zaplanowanych kilka terminów wyjazdów grup narciarskich do połowy marca i dwie grupy objazdowe na początku miesiąca. Ostatni raz polecimy do Włoch na narty w tę sobotę, a od kolejnego tygodnia latać już nie będziemy.

Grupy objazdowe najprawdopodobniej odwołamy, ale to jeszcze koordynujemy z hotelami i z przewoźnikiem lotniczym" - powiedział PAP Biznes prezes Grzegorz Baszczyński. Wyjaśnił też, że ustawa o turystyce daje klientowi możliwość rezygnacji z wyjazdu bez kosztów potrącenia w przypadku nieprzewidzianych zdarzeń lub okoliczności, występujących w miejscu docelowym i mających znaczący wpływ na realizację usługi turystycznej. "I o ile rezygnacja z wylotu do północnych Włoch może być teraz uzasadniona, bo zamyka się tam hotele, drogi i nawet całe miasteczka, to już nie widzimy podstaw dla anulacji wyjazdów do pozostałych części kraju czy innych destynacji europejskich" - powiedział prezes Rainbow Tours.

Reklama

Jak powiedział, za mało obecnie wiemy, by mówić o skutkach koronawirusa w średnim czy dłuższym terminie. "Scenariusze mogą być różne: od pozytywnego, zakładającego, że problem da się rozwiązać w ciągu kilku tygodni, bo widać, że rządy europejskie dość sprawnie się tym zajęły, po negatywny, zakładający że będzie to trwało dłużej, a zakażeń będzie coraz więcej" - powiedział Baszczyński. "Uważam, że powinniśmy jeszcze poczekać z działaniami, bo każda decyzja teraz byłaby przedwczesna.

Nie wiemy, czy epidemia się rozprzestrzeni szybko i gwałtownie i będzie obecna w wielu krajach uznawanych za atrakcyjne turystycznie, czy też ograniczy się do pojedynczych przypadków w kilku tylko miejscach w Europie" - dodał prezes. Baszczyński poinformował, że touroperator może zdecydować się raczej na ograniczenie swojego programu niż na obniżkę cen. "Jeśli będzie potrzeba, to będziemy decydować przede wszystkim o redukcjach programu, czyli zamówionych miejsc samolotowych i hotelowych. Jeśli klienci boją się latać z obawy przed zarażeniem, to obniżka ceny niewiele zmieni.

Raczej zatem będziemy dążyć do ograniczania oferowania niż do redukcji cen i zmniejszania rentowności" - powiedział prezes. Prezes Rainbow Tours zakłada, że w realnym scenariuszu temat koronawirusa może trwać miesiąc, może półtora i wtedy też zacznie działać zjawisko odroczonego popytu.

- Wirus w średnim terminie nie zmniejszy chęci klientów do wyjazdów zagranicznych, a jedynie przesunie je w czasie. Ci, którzy zwlekali z decyzją zakupową w marcu czy kwietniu, już w maju i bez obaw, będą w dużej ilości kupować wyjazdy na czerwiec, lipiec i dalsze. Zatem potencjalnymi redukcjami programu będą objęte raczej wyloty w kwietniu, maju czy może na początku czerwca - powiedział Grzegorz Baszczyński.

- Taki scenariusz uznaję obecnie za najbardziej prawdopodobny, tzn. zakładam, że będziemy ciąć program i dostępność miejsc w kwietniu i maju, a potem od lipca być może nawet zwiększać - dodał. Poinformował, że w poniedziałek, po zwiększeniu liczby zachorowań na koronawirusa we Włoszech, touroperator zaobserwował spadek sprzedaży o 7 proc., a we wtorek o 4 proc. rdr. - Z punktu widzenia postrzegania spółki przez inwestorów warto jednak zauważyć, że zanotowaliśmy bardzo silny wzrost przedsprzedaży na Lato 2020. Mamy ok. 25 proc. wzrostu liczby pasażerów i ponad 30 proc. wzrostu przychodów dzięki wyższym o 5 proc. średnim cenom - powiedział prezes. - Jesteśmy więc przygotowani na potencjalne spadki sprzedaży przez najbliższy miesiąc czy półtora i to nadal nie powinno zaburzyć całego planowanego na ten rok wzrostu, mając z tyłu głowy 30 proc. wzrost przychodów przedsprzedaży - jest z czego oddawać. Zakładaliśmy dość konserwatywnie wzrost programu w tym roku, o 8-9 proc. Na razie to podtrzymuję. Przy scenariuszu zmniejszenia sprzedaży przez miesiąc, czy półtora, jesteśmy w stanie ten wzrost obronić - dodał.

Baszczyński ocenił, że czas wystąpienia koronawirusa jest relatywnie korzystny dla branży. - Gdyby panika wybuchła w lipcu, byłoby zdecydowanie trudniej. Przed nami dwa dość martwe miesiące w roku, a największa sprzedaż jeszcze przed nami. Sprzedaż zwykle dynamicznie wzrasta dopiero na początku maja, a bardzo mocna jest w czerwcu i lipcu. To są miesiące, które będą decydować o sezonie i wynikach. Jeśli z jednej strony czuję, że mam bufor sprzedażowy na poziomie 30 proc. wzrostu, a z drugiej strony dwa miesiące relatywnie niskiego sezonu, w którym być może problem koronawirusa się rozwiąże, to raczej śpię spokojnie - powiedział prezes.

Prezes podtrzymał, że spółka chciałaby wypłacić dywidendę za 2019 rok. - Patrzę w przyszłość z optymizmem i ten przejściowy problem związany z koronawirusem nie zaburzy wypłaty dywidendy za ubiegły rok. Zakładam, że dywidenda wyniesie minimum 1,2 zł na akcję - powiedział Grzegorz Baszczyński. Z zysku za 2017 rok spółka przeznaczyła na dywidendę łącznie 17,46 mln zł, czyli 1,20 zł na akcję. Rok wcześniej dywidenda wynosiła 1 zł na akcję.

Anna Pełka (PAP Biznes) pel/ asa/

Ceny wyjazdów spadają

Jeśli tendencja się utrzyma, last minute mogą być bardzo tanie, bo ofert jest dużo, a koronawirus straszy - napisał wtorkowy "Puls Biznesu". Jak czytamy w "PB", od momentu rozpoczęcia sprzedaży wycieczek wakacyjnych na ten rok, czyli od jesieni 2019 r., touroperatorzy zacierali ręce. "Średnie ceny wyjazdów, które odbędą się na początku sierpnia 2020 r., były o ponad 200 zł wyższe niż rok temu. Od początku stycznia Instytut Turystyki TravelData prognozował, że touroperatorzy zarobią w tym roku o 75 mln zł więcej" - pisze dziennik.

W ostatnich tygodniach różnica w cenach wyjazdów spadła jednak - jak dodaje "PB" - o 44 zł, a w przypadku popularnej Turcji - jest o 3 zł niższa niż w 2019 r. Dziennik pisze ponadto, że w poniedziałek kursy giełdowych biur podróży Rainbow i Novaturas oraz linii czarterowej Enter Air wyraźnie traciły. - Na razie trudno mówić o wpływie pojawienia się koronawirusa we Włoszech w długim terminie. Wiele zależy od tego jak włoski rząd sobie poradzi. Podstawą naszego biznesu są loty między czerwcem a wrześniem. W krótkim terminie natomiast mogą pojawić się problemy z narciarskimi lotami do Werony, odbywającymi się raz na tydzień. Jesteśmy w kontakcie z przewoźnikiem, ale nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy je anulować - mówi "PB" Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow. Piotr Henicz, wiceprezes Itaki podkreśla, że branża jest bardzo wrażliwa na czynniki zewnętrzne. "W tym roku może być to koronawirus. Mamy dużą dywersyfikację oferty i jesteśmy w stanie przekierowywać ruch turystyczny, jednak wszystko zależy od tego, jakie decyzje podejmą klienci. Wpływ koronawirusa na turystykę to temat dyskusji w branży na całym świecie. Sytuacja jest tak dynamiczna, że w tej chwili trudno prognozować czy będzie to ogólne spowolnienie sprzedaży, czy przegrupowanie rynków" - mówi Henicz.

Alarm branży turystycznej

Branża turystyczna w Rzymie alarmuje, że znalazła się w głębokim kryzysie w wyniku szerzenia się koronawirusa we Włoszech. Właściciele hoteli informują, że w niektórych odwołano nawet 90 procent rezerwacji. Burmistrz Wiecznego Miasta apeluje do rządu o pomoc.   “Stowarzyszenia przedstawicieli branży turystycznej wystosowały alarm z powodu koronawirusa. Nie może on pozostać niezauważony" - oświadczyła w czwartek burmistrz Virginia Raggi.  W ten sposób odniosła się do danych wskazujących, że rezygnacje w hotelach w stolicy i w regionie Lacjum na marzec sięgają nawet 90 proc. Według branży rezerwacje do czerwca spadły o 60 procent.   "Chcę przypomnieć, że władze mówią nam, iż w Rzymie i w Lacjum nie ma żadnego kryzysu" - powiedziała Raggi. Następnie dodała: "Ponawiam mój apel o spokój do wszystkich obywateli".   Sytuacja w branży turystycznej we Włoszech ma być tematem nadzwyczajnej narady zwołanej na piątek przez ministra kultury Dario Franceschiniego.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: biuro podróży | biuro turystyki | koronowirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »