Z kolei finansowanie opieki medycznej ze środków prywatnych pochodzi w największym stopniu bezpośrednio ze środków gospodarstw domowych. Rola pracodawców oraz towarzystw ubezpieczeniowych - choć relatywnie niska - wciąż rośnie. Eksperci przekonują, że składka zdrowotna w Polsce jest dość niska - co przekłada się negatywnie na jakość opieki publicznej służby zdrowia.
- Tylko pięć krajów finansuje swoją opiekę medyczną z własnego budżetu. Z 22 pozostałych państw aż w 19 składka zdrowotna naliczana jest proporcjonalnie do przychodu lub dochodu. Oznacza to, że składka ta wynosi na przykład 10 proc. przychodu. Z kolei tylko trzy kraje oferują system mieszany - jest to Grecja, Polska i Węgry - co znaczy, że tzw. etatowcy płacą tę składkę proporcjonalnie, a samozatrudnieni czy działalności gospodarcze mogą ją płacić w formie ryczałtu - powiedział serwisowi eNewsroom Łukasz Błoński, starszy doradca Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
- Na Węgrzech ryczałt wnosi około 100 zł, a w Polsce w 2021 roku suma ta sięgnęła 381 złotych. W Polsce składkę można dodatkowo odliczyć od podatku i ze wcześniejszej sumy spada ona do 53 złotych. Składka zdrowotna w Polsce jest więc po prostu niska. Wiele głosów w tej sprawie mówi, że im większa składka - tym państwa mogą przeznaczać więcej pieniędzy na systemy zdrowotne, a ich jakość wzrasta. Wynika to z prostej zależności, że większe nakłady są równoważne z wyższą jakością systemu zdrowia. Bardzo trudno jest ocenić jakość systemu zdrowia. Natomiast można stwierdzić, jak wyglądają nakłady na służbę zdrowia w relacji do PKB i w tym kontekście Polska jest daleko z tyłu w porównaniu do reszty państw Unii Europejskiej - wyjaśnia Błoński.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami