Sklepy autonomiczne: Jeśli prawo się nie zmieni, to o zakupach alkoholu trzeba będzie zapomnieć

Dziś jeszcze nie ma pewności, czy napoje wyskokowe będą dostępne w sklepach autonomicznych. Może się okazać, że handlowcy zostaną zmuszeni do wprowadzenia dodatkowych sprzętów i aplikacji, które będą skutecznie weryfikowały pełnoletność oraz trzeźwość każdego klienta.

Jedną z opcji jest wyposażenie placówek w alkomaty. Jeśli doszłoby tam do sprzedaży alkoholu, odpowiedzialność za to poniósłby najprawdopodobniej przedsiębiorca. Inaczej mogłoby być w sytuacji z udziałem sztucznej inteligencji. Pewne jest to, że prawo nie nadąża za technologią, dlatego zmiany są pilne potrzebne.

Nie dla niepełnoletnich

W przyszłości coraz większą rolę w handlu zaczną odgrywać sklepy autonomiczne. Jednak już dziś rodzi się pytanie, czy takie placówki bez sprzedawców nie będą mieć problemu prawnego ze sprzedażą wyrobów alkoholowych. Przecież nabywca powinien być osobą pełnoletnią i trzeźwą.

Reklama

- W przypadku sklepów autonomicznych należy stosować wszystkie regulacje ustawy z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, a także wydane na ich podstawie przepisy gminne. Może się okazać, że sprzedaż takich trunków w placówkach w pełni autonomicznych będzie niemożliwa, albo też wymusi wprowadzenie dodatkowych sprzętów i aplikacji - komentuje Marek Gajek, adwokat z Kancelarii Gajek i Wspólnicy.

Jak zaznacza Marta Kownacka, radca prawny z Kancelarii LawIT, wszystko zależy od opracowanych reguł funkcjonowania sklepów autonomicznych. Co do zasady przewidują one możliwość dokonywania w nich zakupów, jednak pod warunkiem zarejestrowania się w aplikacji obsługującej placówkę. Zdaniem eksperta, jeśli na etapie rejestracji konta jest możliwość ustawień blokowania korzystania z aplikacji przez osoby niepełnoletnie, to problem z zakupem alkoholu może zostać znacznie zredukowany.

- Kwestia weryfikacji pełnoletności nie jest dużym problemem dla branży. To odbywa się niemalże automatycznie w momencie, kiedy ktoś wchodzi do sklepu i za pomocą aplikacji mówi, że ja to ja. W sklepach autonomicznych wiemy dokładnie, kto przyszedł na zakupy. Mając jego konto, znany jest przecież wiek, który weryfikuje się przy rejestracji. To nie jest tak jak w placówce tradycyjnej, gdzie człowiek jest anonimowy - informuje Sebastian Starzyński, prezes zarządu spółki TakeTask.

"Dmuchanie" na zakupach

Według Marty Kownackiej, problem z weryfikacją zostanie zniwelowany, jeśli w sklepie pojawią się dodatkowe czujniki czy kamery. One, przynajmniej na odległość, sprawdzą, czy kupujący wygląda na pełnoletniego i trzeźwego. To jednak wymaga czynnika ludzkiego, który analizuje obraz z kamer. Jeżeli docelowo sztuczna inteligencja będzie obsługiwać zarówno aplikację, jak i koordynować zakupy w sklepie, wówczas sytuacja może być już problematyczna.

- Kiedy system ma wątpliwości, czy dana osoba jest trzeźwa, można dokonać weryfikacji poprzez alkomat. To akurat nie jest bardzo skomplikowane czy drogie urządzenie. I zapewnia znacznie pewniejszą ocenę sytuacji niż ekspedientka w tradycyjnym sklepie - podkreśla Sebastian Starzyński.

Z kolei jak zaznacza Marek Gajek, można wyobrazić sobie rozwiązania ułatwiające identyfikację, ale jednak wymagałyby one dodatkowych nakładów finansowych i organizacyjnych. Ponadto mogłyby być uciążliwe dla klientów i odstraszać od zakupów w takich sklepach. Według eksperta, niekoniecznie gwarantowałyby pełną skuteczność w przypadku użycia tańszych rozwiązań sprzętowych i programowych. Ponadto zastosowanie zautomatyzowanej identyfikacji nabywców mogłoby budzić wątpliwości w kontekście przepisów o ochronie danych osobowych.

- Obecny system też nie zapewnia szczelności stuprocentowej. Zawsze może być np. trzech klientów, z których tylko jeden jest pełnoletni i kupuje alkohol dla pozostałych dwóch już nietrzeźwych osobników. W związku z tym to jest fikcja. Jeżeli ktoś bardzo chce, to jest w stanie oszukać zarówno sprzedawcę, jak i system - dodaje ekspert ze spółki TakeTask.

Łamanie prawa

Jeśli w tradycyjnym sklepie dochodzi do transakcji z udziałem osoby nieletniej lub nietrzeźwej, to do takiej sytuacji odnoszą się obecnie obowiązujące przepisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. One wskazują odpowiedzialność sprzedającego. Wystarczy więc ustalić, kto nim był.

- Podmiot, który otwiera sklep autonomiczny, zleca firmie informatycznej stworzenie stosownych rozwiązań, m.in. umożliwiających weryfikację potencjalnego klienta oraz pobieranie towarów z półek. To w zasadzie on jest inicjatorem działań i ubiega się o pozwolenie na sprzedaż alkoholu. W związku z tym przyjęłabym, że przedsiębiorca odpowiada za sprzedaż - stwierdza Marta Kownacka.

Z kolei Marek Gajek podkreśla, że przepisy prawa nie przewidują w tym zakresie odpowiedzialności karnej producentów urządzeń lub aplikacji służących do sprzedaży alkoholu. Oni ewentualnie będą ponosić w tym zakresie odpowiedzialność cywilną za szkody wyrządzone przedsiębiorcom na skutek wad takich urządzeń lub aplikacji.

- W przypadku wykorzystania rozwiązań bazujących na sztucznej inteligencji należałoby dokonać ustaleń, w jakim zakresie działa i odpowiada człowiek, a w jakim - maszyna. Jeśli to oprogramowanie odpowiada za weryfikację, w tym opracowuje klucze weryfikacji pełnoletniości czy trzeźwości, to niewątpliwie powstaje spór prawny. Trzeba byłoby ustalić, kto ponosi odpowiedzialność za nieprawidłowości w tym zakresie. Odpowiedzi na ten moment może udzielić sąd, który szczegółowo będzie badać poszczególne zależności - informuje ekspert z Kancelarii LawIT.

Przyszłość nie jest jasna

Obecne regulacje mogą nastręczać problemów właścicielom sklepów autonomicznych, o czym przekonuje mecenas Gajek. I wskazuje m.in. na ograniczenia sprzedaży alkoholu pomiędzy godz. 22.00 a 6.00 rano, wprowadzane przez rady gmin. One wymuszałyby wydzielenie sprzedaży alkoholi w takiej placówce, aby istniała możliwość wstrzymania handlu w porze nocnej.

- Prawodawstwo musi nadążyć za technologią, a nie odwrotnie. Dziś nie wiemy, jakie wymagania zostaną narzucone sklepom autonomicznym. Jeśli konieczne będą bardzo zaawansowane sposoby weryfikacji i zabezpieczeń strefy alkoholowej, to handlowcy zaczną kalkulować. Prowadzenie sprzedaży napojów wyskokowych może w takiej sytuacji okazać się nieopłacalne - analizuje prezes Starzyński.

Według mecenasa Gajka, im mniej przepisów, tym lepiej. Niemniej ustawodawca powinien przy najbliższej okazji wziąć pod uwagę zachodzące zmiany technologiczne. Prawnik wskazuje, że warto pomyśleć o dopuszczeniu w sklepach - obok stoisk do sprzedaży alkoholu - automatów z takimi napojami. Ponadto pożądane byłoby upoważnienie do dokonywania przez przedsiębiorców zautomatyzowanej weryfikacji wieku nabywcy alkoholu. Obecne przepisy, pozwalające na żądanie przez ekspedienta okazania dokumentu, wydają się być mocno anachroniczne.

- Sprzedaż alkoholu w sklepach autonomicznych może okazać się opłacalna w ograniczonym zakresie. Myślę, że to jednak nie wpłynie na rozwój tych placówek handlowych. Ich będzie przybywać, ponieważ realizują nieco inne misje zakupowe niż sklep typu convenience - podsumowuje Sebastian Starzyński ze spółki TakeTask.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

MondayNews
Dowiedz się więcej na temat: sprzedaż alkoholu | alkohol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »