Sukces Obamy pomaga rynkom
Brak ważniejszych danych czy wydarzeń w dniu wczorajszym sprawił, iż rynki koncentrowały się na wcześniejszych wydarzeniach. Inwestorzy w Azji i Europie rozpamiętywali jeszcze decyzję RBI, ale nastroje zmieniły się o 180 stopni po otwarciu sesji na Wall Street. Indeksy akcji znów znalazły się w okolicach szczytów, co odczytano głównie jako reakcję na sukces prezydenta Obamy.
Ten sukces to przegłosowanie reformy opieki zdrowotnej, która była jednym z ważniejszych celów prezydentury Obamy. Zasadniczym skutkiem reformy będzie objęcie ubezpieczeniem ponad 30 milionów osób, które obecnie go nie posiadają. Sumaryczne skutki reformy nie koniecznie będą dobre dla rynku czy gospodarki. Zyskają m.in. szpitale, dla których reforma oznacza większą liczbę klientów. Stracą jednak firmy ubezpieczeniowe, gdyż mniej zamożne gospodarstwa domowe nie będą czuły presji zakupu ubezpieczeń indywidualnych. Pojawia się również pytanie o koszt rozszerzenia ubezpieczeń zdrowotnych, zwłaszcza w obliczu obecnych problemów fiskalnych. Tym samym można zastanawiać się nad przyczyną pozytywnej reakcji rynków. Jednym wytłumaczeniem jest usunięcie niepewności, która ciążyła nad całym sektorem. Inny powód to po prostu potraktowanie przyjęcia zmian jako pretekst do wzrostów i zmiany tematu po podwyżce stóp procentowych w Indiach, która przecież na globalne rynki ma póki co wpływ jedynie psychologiczny. Tak czy inaczej, poniedziałkowa sesja na Wall Street była bardzo udana, zaś kontrakty na S&P500 i DJIA30 znalazły się w pobliżu zeszłotygodniowych maksimów, choć ich nie pokonały, co może być pewnym sygnałem zbliżających się kłopotów.
Wzrosty na rynkach akcji, pomogły też notowaniom europejskich walut. Notowania EURUSD, które już wcześniej zbliżały się do kluczowego wsparcia na 1,3435, odnotowały wzrost do 1,3569, ale to było wszystko na co było stać stronę popytową na tej parze. Sytuacja techniczna nadal sprzyja sprzedającym (więcej we wczorajszym komentarzu http://www.xtb.pl/strona.php?komentarz=13850), a wzrost potwierdza jedynie siłę wsparcia, ale nie zmienia zasadniczo perspektyw dla tej pary. Dominacja sprzedających dziś na otwarciu w Europie jedynie potwierdza ten scenariusz.
Kolejne trzy dni zapowiadają się dość emocjonująco dla notowań funta. Dziś mamy dane o inflacji (10.30, konsensus 3,1%, 3,0% dla inflacji bazowej), jutro przedstawienie budżetu, zaś w czwartek dane o sprzedaży detalicznej. To wszystko nakłada się na kluczową fazę kampanii wyborczej, która może zaowocować pierwszym od 36 lat parlamentem bez większości dla jednej z partii. Takiego scenariusza boją się inwestorzy, zwłaszcza, że Wielkiej Brytanii potrzebna będzie rozsądna polityka fiskalna w celu utrzymania ratingu AAA. Wczoraj funt zyskiwał wobec euro i to właśnie sytuacja techniczna na EURGBP wygląda obecnie interesująco. Po tym, jak obroniony został poziom 0,9150 na parze przeważają sprzedający i celem rynku może być poziom 0,8830. Tam rozstrzygnie się, czy czeka nas dłuższa konsolidacja, czy być może funt będzie nadal zyskiwał wobec euro.
Z pozostałych danych warto zwrócić uwagę na sprzedaż domów w USA. Dziś o godzinie 16.00 poznamy sprzedaż domów z rynku wtórnego (konsensus 5,01 mln), jutro raport o sprzedaży nowych domów. Sprzedaż w ubiegłym miesiącu mocno rozczarowała inwestorów, jednoznacznie sugerując, iż zwiększona sprzedaż jesienią (zwłaszcza domów używanych) była efektem obaw przed wycofaniem ulg podatkowych (które ostatecznie zostały przedłużone). Styczniowe dane o sprzedaży używanych domów (5,05 mln) były najgorsze od czerwca 2009, zaś w przypadku nowych domów (309 tys.) najgorsze w historii danych, sięgającej początku lat 60-tych XX wieku. O ile dane za luty nie zaskoczą pozytywnie (co wydaje się raczej mało prawdopodobne), potwierdzi się scenariusz, w którym rynek nieruchomości jeszcze długo będzie ciążył amerykańskiej gospodarce.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
Przemyslaw.kwiecien@xtb.pl
www.xtb.pl