Szwajcarzy rozbrajają naszą bombę
Są małe szanse, że Szwajcarzy zdecydują w niedzielę o zwiększeniu rezerw złota, co mogłoby spowodować gwałtowny wzrost kursu franka.
Jednak nawet gdyby zdecydowali, umocnienia helweckiej waluty nie będzie. "Frankowicze" mogą spać spokojnie - uważają analitycy.
"Złote referendum", które odbędzie się w niedzielę w Szwajcarii spędza sen z powiek 700-tysiącom polskich kredytobiorców, którzy zaciągali kredyty mieszkaniowe we frankach, w czasach, gdy helwecka waluta kosztowała 2 zł. W sytuacji gwałtownego umocnienia się franka (pojawiały się opinie, że nawet do 4 zł) znaleźliby się w poważnych opałach.
Eksperci, z którymi rozmawiała PAP zdecydowanie rozwiewają te obawy. Przede wszystkim wskazują na ostatnie sondaże, z których wynika, że za wprowadzeniem zakazu sprzedaży złota przez Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) i sprowadzeniem szwajcarskiego złota z zagranicy oraz zobowiązaniem SNB do zwiększenia rezerw w złocie z ośmiu do przynajmniej 20 procent - chce się opowiedzieć 37 proc. Szwajcarów. Jeszcze miesiąc temu - jak podawał Reuters - było to 45 proc. badanych.
Zmiana ta jest wynikiem ofensywy prowadzonej zarówno przez szwajcarski rząd jak i SNB, które od początku były przeciwne inicjatywie Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP), która zebrała wymagane 100 tys. podpisów by przeprowadzić referendum. Argumentowali, że przede wszystkim jest to niekorzystne dla samej Szwajcarii i jej gospodarki. Drogi frank czyni bowiem jeszcze droższymi i tak nietanie szwajcarskie towary.
"Szwajcarskie sondaże rozbrajają tę bombę, choć i wcześniej niepokój o zachowanie kursu franka w stosunku do złotego był nieuzasadniony - powiedział PAP Marcin Kiepas z Admiral Markets.
Jak dodał, nawet gdyby Szwajcarzy zagłosowali na tak, ich bank centralny sięgnie do innych narzędzi, by zapobiec wzmacnianiu kursu franka powyżej 1,20 w stosunku do euro. "Moim zdaniem poszedłby ścieżką wyznaczoną przez EBC i wprowadził ujemne stopy procentowe - uważa Kiepas.
Jego zdaniem, w średnim okresie, taka decyzja raczej by franka osłabiła a nie wzmocniła. "Nie grozi nam 4 zł za franka, nawet 3,60 jest mało prawdopodobne" - dodaje.
Również główny analityk walutowy DM BOŚ Marek Rogalski podkreśla, że sondaże nie dają dużych szans zwolennikom zwiększenia udziału rezerw złota w Narodowym Banku Szwajcarii.
"Dlatego też ostateczny wynik powinien przynieść chwilę oddechu "frankowiczom". Spodziewam się spadku notowań CHF/PLN w pierwszej połowie grudnia. Będzie to wynik odreagowania w górę kursu EUR/CHF - po pierwsze po referendum, po drugie przed zaplanowanym na 11 grudnia posiedzeniem SNB" - powiedział PAP.
Jego zdaniem najpewniej pojawią się plotki, czy bank centralny nie powinien podjąć dodatkowych działań (ujemne stopy) w obliczu perspektywy szerokiego luzowania polityki przez Europejski Bank Centralny w pierwszej połowie 2015 r. Na to może nałożyć się możliwe umocnienie się złotego w grudniu za sprawą korzystnego splotu czynników międzynarodowych (luźnej polityki banków centralnych).
To zaś pozwala mu wysnuć wniosek, że kurs CHF/PLN mógłby spaść poniżej 3,45.
Rogalski dodał, że oczywiście nie można zupełnie wykluczyć scenariusza, w którym zwolennicy referendum osiągną nieznaczną przewagę w ostatecznych wynikach. "Niemniej nawet wtedy SNB będzie miał nawet 8 lat na to, by zwiększyć udział rezerw złota. Nie wiadomo też jak będzie wyglądała dalsza droga legislacyjna po referendum" - podkreślił.
Podobnie jak Kiepas, również Rogalski nie oczekuje, że Bank Centralny Szwajcarii podda się i przestanie bronić bariery 1,20 na EUR/CHF. "Reasumując, nawet taki scenariusz ("tak" w referendum) nie przyniesie większych zmian na CHF/PLN w kolejnych dniach" - dodał.
Zdaniem analityka z Domu Maklerskiego mBanku Kamila Maliszewskiego dotychczas inwestorzy nie specjalnie przejmowali się perspektywą szwajcarskiego referendum. Widać było to po spokojnym handlu na parze CHF/PLN.
"Jest to jak najbardziej słuszna decyzja, gdyż ostatnie sondaże dają stosunkową małą szansę na przegłosowanie tej inicjatywy, gdyż według ostatnich danych popiera ją jedynie 37 proc. obywateli. Jeżeli inicjatywa ta zostanie odrzucona CHF/PLN może podążyć w stronę 3.44 do końca roku" - ocenił Maliszewski.
Według niego nawet gdyby Szwajcarzy zaskoczyli wszystkich głosując w większości na tak, to niezależnie od tego kurs CHF/PLN powinien pozostać stabilny. "Ostatnie wypowiedzi prezesa Banku Szwajcarii Thomasa Jordana potwierdziły determinację SNB do utrzymania poziomu 1.20, na parze EUR/CHF, którego Bank Szwajcarii zobowiązał się bronić przed dalszym umocnieniem franka" - zaznaczył analityk.
Jego zdaniem konsekwencje decyzji "na tak" byłyby jednak istotne w długim terminie, gdyż najprawdopodobniej frank pozostawałby silny w stosunku do euro i co za tym idzie do złotego przez kwartały. Wtedy kredytobiorcy mogliby porzucić nadzieję o spadku w okolice trzech złotych na CHF/PLN w najbliższych latach. "Scenariusz ten wydaje się jednak bardzo mało prawdopodobny" - ocenił Maliszewski.