Uważaj na rakotwórcze kosmetyki!
Parabeny znajdujące się w składzie większości kosmetyków przedostają się do naszego ciała. Najnowsze badania ponownie skłaniają naukowców do podejrzeń, że mogą one przyczyniać się do rozwoju raka.
Parabeny stosuje się nie tylko w kosmetykach. Znajdują się też w składzie produktów farmaceutycznych i żywności. Pełnią funkcję konserwantów - chronią produkty przed psuciem się. Czy są bezpieczne dla zdrowia? Na ten temat od lat spierają się naukowcy, producenci i organizacje konsumenckie. Ostatnie badania rzucają na parabeny nowe światło. - Związki te gromadzą się w tkance sutka i nie można wykluczyć ich udziału w rozwoju raka piersi - oceniają naukowcy brytyjscy, na podstawie swoich najnowszych badań. Artykuł na ten temat zamieściło pismo "Journal of Applied Toxicology".
- Obecność danej substancji chemicznej w tkance nie oznacza jeszcze, że przyczynia się ona do rozwoju raka. Ale skoro okazuje się, że związki te wnikają do ludzkiego gruczołu, sutkowego, konieczne jest przeprowadzenie dalszych badań, aby ocenić, czy ich obecność ma jakieś negatywne skutki - wyjaśnia w rozmowie z PAP kierująca najnowszymi badaniami, dr Philippa Darbre z University of Reading w Anglii. Według niej problem z parabenami polega na tym, że mogą one naśladować działanie żeńskiego hormonu płciowego - estrogenu, który pobudza rozwój i wzrost wielu guzów piersi.
Estry parabenów są powszechnie stosowane jako konserwanty w rozmaitych produktach higieny osobistej, żywności oraz farmaceutykach. Badania potwierdzają, że takie ich rozpowszechnienie sprawia, iż substancje te są obecne w organizmach większości ludzi. I tak Amerykanie wykryli je w moczu ponad 90 proc. osób z ogólnej populacji; duńscy naukowcy - w moczu blisko 100 proc. przebadanych mężczyzn, a Hiszpanie - w moczu 100 proc. przebadanych ciężarnych oraz dzieci. W 2011 roku norwescy naukowcy poinformowali, że parabeny są obecne we krwi 60 proc. osób z ogólnej populacji oraz że ma to silny związek ze stosowaniem kosmetyków. Pojawiły się też doniesienia o obecności tych związków w mleku karmiących matek oraz nasieniu.
Organizacje konsumenckie ostrzegają przed bezmyślnym stosowaniem każdego dnia dziesiątek kosmetyków bez czytania ich listy składników. W 2009 roku Duńska Rada Konsumencka (Forbrugerr det) rozpoczęła akcję mającą na celu zwrócenie uwagi na 17 składników kosmetyków, które zaburzają gospodarkę hormonalną organizmu. Wśród nich znalazły się cztery parabeny. Do kampanii Duńczyków przyłączyła się również Fundacja Pro-Test, a później inne kraje. W swoim Pro-Teście przeciw składnikom kosmetyków zaburzającym gospodarkę hormonalną prosi konsumentów, aby nadsyłali informacje o produktach, w których składzie znajdą którąś z 17 substancji. W ten sposób powstaje lista kosmetyków z zawartością składników oddziałujących na nasz układ hormonalny.
Okazuje się, że najwięcej jest wśród tych składników właśnie parabenów.
W 2004 roku dr Darbre po raz pierwszy wykazała obecność parabenów w próbkach pobranych ze złośliwych guzów piersi od 20 pacjentek. Późniejsze badania innych naukowców wykazały, że wchłaniają się one z kosmetyków przez skórę i już po godzinie od aplikacji, na przykład kremu, można je wykryć we krwi.
Zrodziło to podejrzenia, że stosowanie w okolicy pachowej kosmetyków z parabenami, na przykład antyperspirantów, może mieć jakiś związek z ryzykiem zachorowania na raka piersi. Za hipotezą tą przemawiał chociażby fakt, że większość raków piersi jest zlokalizowana w górnej ćwiartce gruczołu sutkowego najbliższej pachy.
Jak wyjaśniła PAP dr Darbre, pierwszym krokiem na drodze do zrozumienia ewentualnej roli parabenów w rozwoju raka piersi jest wykazanie, że wnikają one do tkanek ludzkiego sutka i taki cel przyświecał najnowszym badaniom jej zespołu.
Badaczka i jej współpracownicy analizowali występowanie pięciu różnych parabenów w tkankach gruczołu sutkowego 40 kobiet z pierwotnym rakiem piersi, które przeszły mastektomię. Sprawdzano obecność tych związków w czterech lokalizacjach w piersi - od dołu pachowego aż po mostek.
Co się okazało? U każdej pacjentki obecny był co najmniej jeden z estrów parabenów. Co ciekawe, siedem z 40 pacjentek nigdy nie stosowało kosmetyków pod pachę, takich jak antyperspiranty, które mogą zawierać parabeny. To oznacza, że źródłem tych związków musiały być inne produkty - uważają naukowcy. Obecność parabenów w postaci estrów świadczy o tym, że były to raczej produkty stosowane na skórę. Estry parabenów dostające się do organizmu drogą pokarmową są bowiem w dużym stopniu metabolizowane przez wątrobę. Nie wiadomo, czy obecność parabenów była efektem ich długotrwałego gromadzenia się, czy niedawnej ekspozycji.
Jedna z substancji, n-propylparaben, występowała w znacznie wyższych stężeniach w próbkach pobranych z okolic piersi bliższych pachy niż mostka. Pozostałe parabeny występowały równomiernie we wszystkich lokalizacjach.
Nie zaobserwowano żadnego związku między obecnością parabenów a wiekiem pacjentek, okresem, w którym karmiły piersią w przeszłości, lokalizacją raka w piersi lub obecnością w jego komórkach receptorów dla estrogenu (za pośrednictwem których estrogen pobudza wzrost tego nowotworu).
Jak podkreśla współautor pracy, Lester Barr z University Hospital of South Manchester, badania te potwierdzają, że nie istnieje prosta zależność przyczynowo-skutkowa między stosowaniem pod pachę produktów zawierających parabeny a rakiem piersi. - Nie mamy rozstrzygającego dowodu na to, że parabeny odgrywają rolę w rozwoju raka piersi. Jednak brak dowodów, nie jest dowodem na brak ich udziału. Obecnie po prostu tego nie wiemy - tłumaczy dr Darbre. Zaznacza jednocześnie, że obecność tych związków w sutku uzasadnia dalsze prace nad tym zagadnieniem.
Według dr Darbre, rak piersi nie jest jednorodnym schorzeniem, a do jego rozwoju przyczynia się wiele czynników. Dlatego mało prawdopodobne jest, by jeden rodzaj związków odgrywał tu dominująca rolę. Wiadomo, że wiele innych składników kosmetyków oraz produktów higieny osobistej naśladuje działanie estrogenów, a ich obecność stwierdzano w gruczole sutkowym lub w mleku matki. Zalicza się tu na przykład przeciwbakteryjny związek o nazwie triklosan stosowany jako konserwant w dezodorantach, sole aluminium w antyperspirantach, związki zapachowe w perfumach, jak policykliczne piżma, które wykrywano w matczynym mleku i wiele innych.
- Dlatego jestem daleka od obarczania winą jednego związku chemicznego o udział w rozwoju raka piersi - kontynuuje dr Darbre. - Nie chcę przez to powiedzieć, że parabeny nie odgrywają tu roli, ale prawdopodobnie są tylko częścią większej całości - podsumowuje badaczka.
W wypowiedzi dla serwisu Health Day News dr Darbre zachęciła panie do zredukowania liczby stosowanych kosmetyków. - Współcześnie stosujemy ich po prostu za dużo - za dużo dla naszego ciała i dla środowiska - ocenia.
Więcej na: www.Pro-Test.pl