W bankach trzymamy już ponad bilion złotych
Choć z lokat pieniądze wyjmujemy, to wciąż wielu rodaków zbiera "na czarną godzinę". Dlatego puchną konta zwykłe i oszczędnościowe i to pomimo tego, że mamy niemal gwarancję, że za pieniądze tam zgromadzone z czasem będziemy mogli kupić coraz mniej.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
W lutym br. po raz pierwszy w historii Polacy zgromadzili w bankach ponad bilion złotych (oczywiście po denominacji). Dane NBP na temat depozytów gospodarstw domowych mówią o tym, że na kontach zwykłych, oszczędnościowych i lokatach zgromadziliśmy zawrotną sumę około 1 006 102 730 000 złotych.
To o prawie 95 miliardów więcej niż przed rokiem. Co ciekawe, w międzyczasie z lokat odpłynęło ponad 100 miliardów (co trzecia złotówka), ale na rachunkach zwykłych i oszczędnościowych zgromadziliśmy w ciągu roku dodatkowe 195 miliardów.
Wspomniany na wstępie bilion to tak ogromna kwota, że żeby uzmysłowić sobie, o jakich pieniądzach rozmawiamy, niezbędny jest punkt odniesienia. I tak na przykład z szacunków Ministerstwa Finansów wynika, że w 2020 roku z budżetu państwa wydanych zostało prawie 505 miliardów złotych. Były to pieniądze, które wydano m.in. na działanie sądów, parlamentu, administrację państwową, policję, wojsko, dofinansowanie rent i emerytur, ale też wypłaty świadczeń 500+, politykę mieszkaniową, wsparcie kultury, szkolnictwo wyższe, służbę zdrowia, budowę dróg czy kolei, no i oczywiście walkę z epidemią i jej skutkami. To w sumie znaczy, że zgromadzone w bankach oszczędności Polaków są aż tak duże, że potrafiłyby sfinansować wszystkie wydatki budżetowe przez dwa lata.
Ogrom naszych oszczędności ukazuje jednak dopiero przeliczenie biliona złotych na mieszkania. Okazuje się bowiem, że za pieniądze, które trzymamy w bankach (jako gospodarstwa domowe) moglibyśmy kupić wszystkie mieszkania w 15 miastach wojewódzkich. Mówimy tu o wszystkich nieruchomościach mieszkalnych, które istnieją w Zielonej Górze, Opolu, Kielcach, Olsztynie, Rzeszowie, Katowicach, Białymstoku, Bydgoszczy, Gdyni, Lublinie, Szczecinie, Łodzi, Poznaniu, Gdańsku i Krakowie.
To jest ponad 2,5 miliona mieszkań, w których mieszka około 5,2 miliona obywateli. A tak dokładnie, to chodzi o 2,5 mln nie tylko mieszkań, ale mieszkań i domów, bo takie właśnie dane udostępnia nam GUS w swoich statystykach. W sumie więc niewykluczone, że i tak zawyżyliśmy w naszych szacunkach wartość nieruchomości z poszczególnych miast z prostej przyczyny - metr kwadratowy domu jest przeważnie tańszy niż metr kwadratowy mieszkania w bloku. W naszych szacunkach uwzględniliśmy natomiast ceny transakcyjne mieszkań używanych z końcówki 2020 roku, których dostarczył NBP.
Pojawia się więc pytanie, dlaczego Polacy trzymają tak duże kwoty w bankach, skoro lokaty czy rachunki oszczędnościowe są niemal nieoprocentowane? Dane NBP sugerują na przykład, że przeciętna nowa roczna lokata pozwala zarobić około 0,16 proc. w skali roku i to jeszcze przed opodatkowaniem (dane za styczeń 2021 r.).
Koronnym powodem wydaje się to, że rodzime banki nie zawiodły deponentów tak, jak np. w Grecji w 2015 roku czy na Cyprze w roku 2013. Dlatego większość z nas docenia bezpieczeństwo, gwarancje i łatwy dostęp do oszczędności trzymanych w bankach. Toteż dlatego większość obywateli jest skłonna połknąć gorzką pigułkę niemal zerowego oprocentowania oszczędności trzymanych w bankach. Co więcej, jesteśmy nawet często gotowi ponosić koszt posiadania bankowego depozytu - w sytuacji, gdy opłaty i prowizje pochłaniają więcej niż instytucja nalicza odsetek od powierzonych kwot.
Z drugiej strony, szczególnie w ostatnich miesiącach widać, że wiele osób szuka alternatywy dla swoich pieniędzy. To dlatego do funduszy inwestycyjnych napływa najwięcej pieniędzy od lat. Podobnie jest w przypadku detalicznych obligacji skarbowych, które cieszą się rekordową popularnością. Sporo osób inwestuje też w mieszkania lub po prostu kupuje złoto. Powodem takich ruchów jest jeszcze jeden problem, czyli inflacja. To ona powoduje, że niemal nieoprocentowane oszczędności trzymane w bankach tracą na wartości. To znaczy, że zakładając dziś depozyt mamy niemal gwarancję, że za rok za oszczędności nawet ze skromnymi odsetkami będziemy mogli kupić mniej niż dziś. Z szacunków HRE Investments, opartych o najnowsze dane i prognozy wynika, że na przeciętnej rocznej lokacie oszczędzający traciliby w najbliższych latach po około 2-3 proc. kapitału rocznie - oczywiście po uwzględnieniu inflacji i opodatkowania.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments