Złodzieje w maseczkach czują się dużo pewniej. Sklepy mają się czego obawiać

Kto przed pandemią kradł z odkrytą twarzą, teraz robi to w maseczce. Złodziei nie przybyło, ale czują się dużo pewniej - donoszą wiadomoscihandlowe.pl

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

W całej Polsce trzeba nosić maseczki ochronne w pomieszczeniach i na zewnątrz - to idealna sytuacja dla złodziei, bo łatwiej się kradnie ze świadomością, że nie można ich zidentyfikować. Wcześniej zakładali kaptury, ciemne okulary, czapki z daszkiem, który zasłaniał twarz przed obiektywem kamery przemysłowej. Dziś te zabiegi są niepotrzebne, wystarczy zasłonić usta i nos.

- Maseczki ułatwiają kradzież, bo dają złodziejom dużą anonimowość, przecież nawet nie wiadomo, czy kradnie kobieta czy mężczyzna. Złodzieje dodatkowo wykorzystują fakt, że w czasie pandemii jest przyzwolenie na to, żeby towaru nie wkładać do koszyka, można go włożyć do własnej torby, a to również bardzo ułatwia kradzież - tłumaczy Ewa Pytkowska, regionalny dyrektor sprzedaży w Checkpoint Systems, firmie zajmującej się zabezpieczeniami antykradzieżowymi.

Reklama

Rośnie popyt na bramki antykradzieżowe

Zamaskowanie pomaga zazwyczaj w tych sklepach, gdzie jest jedynie monitoring wizyjny i nie ma innego zabezpieczenia. Sklepy, które mają bramki antykradzieżowe, są do nowej, pandemicznej sytuacji lepiej przygotowane. Bez względu na to, czy złodziej ma na twarzy maseczkę, czy wynosi towar we własnej torbie, kieszeni czy plecaku, system go wychwyci i włączy alarm.

- Zapotrzebowanie na systemy antykradzieżowe znacznie ostatnio wzrosło. Zarówno ze strony sklepów spożywczych, jak i odzieżowych. Nie dziwi mnie to - nie dość, że w czasie pandemii zyski zmniejszyły się z powodu odpływu klientów, teraz jeszcze do tego dochodzą kradzieże. Ostatnio nasza klientka przyznała, że jedna ukradziona sztuka bielizny pozbawia ją zysku z całego tygodnia - mówi Ewa Pytkowska.

W pustym sklepie trudniej kraść

Zanim rząd wprowadził żółtą strefę w całym kraju i związany z tym obowiązek zakrywania ust i nosa niemal wszędzie, zdecydowana większość klientów wkładała maseczkę dopiero przed wejściem do sklepu. - Jeśli więc widziałem osobę w maseczkę w pierwszej kamerze, która daje obraz jeszcze sprzed wejścia, zaczynałem bacznej się jej przyglądać - tłumaczy Janusz Minchberg, dyrektor zarządzający Delikatesami CM Top Market na warszawskim Służewcu.

Jego zdaniem pandemia nie tylko ułatwiła życie sklepowym złodziejom, ale także utrudniła. - Dotyczy to głównie okresu, gdy obowiązywały limity osób w sklepie, bo złodziejom znacznie łatwiej się kradnie w tłoku. Teraz nie ma limitów, jednak klientów jest mniej i to na pewno nie ułatwia złodziejom zadania - mówi szef delikatesów. I dodaje: - Od osiemnastu lat prowadzę sklep i znam praktycznie wszystkich stałych klientów, więc kiedy pojawia się ktoś obcy - niezależnie od tego, czy ma maseczkę czy nie, poświęcam mu więcej uwagi - tłumaczy Janusz Minchberg.

2 proc. obrotu dla złodziei

W czasie pandemii dużo sklepów wprowadziło kasy samoobsługowe, niektóre bardzo zachęcają do korzystania z nich. To również sprzyja kradzieżom: złodziej skanuje towar, ale nie płaci i wychodzi ze sklepu, zanim maszyna poinformuje, że nie dokonał płatności. Jeśli do tego jest zamaskowany, jest mu łatwiej, bo czuje się bardziej bezkarny.

Badania przeprowadzone przez firmę Checkpoint dowodzą, że wskaźnik kradzieży w sklepach kształtuje się na poziomie 2 proc. wartości obrotów. - Wystarczy więc, żeby sklep dodał 2 proc. do swojego obrotu i wyjdzie mu, ile rocznie może zyskać. Sklepy muszą więc zdecydować, czy godzić się na uciekający zysk, czy zainwestować i mieć spokojną głowę - mówi Ewa Pytkowska.

Jak nie twarz, to tatuaż

Maseczka zakrywa twarz, ale - jak przekonał się pewien złodziej działający we Włodawie - nie zapewnia pełnej anonimowości. Włodawska komenda otrzymała zgłoszenie od mieszkańca gminy Włodawa o włamaniu do domu jego sąsiada. Policjanci zabezpieczyli monitoring, na którym widać, jak mężczyzna wybija szybę w oknie, a następnie wchodzi do salonu. Włamywacz ubrany jest w krótkie spodenki, na głowie czapka z daszkiem, twarz zakryta maseczką, ale na nodze widać duży tatuaż. Trwają poszukiwania.

Hubert Wójcik

wiadomoscihandlowe.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »