Znajdzie się bat na firmy pożyczkowe!

W ubiegłym roku mocno podpadłem firm pożyczkowym, wyrażając w swoich publikacjach opinię na temat szkodliwości ich sztandarowego produktu, czyli pożyczek-chwilówek. Mimo oczywistych argumentów, że tego typu "produkty finansowe" powinno się potraktować w taki sam sposób, jak niegdyś Premier Donald T. unicestwił z rynku dopalacze, niewiele się w tej kwestii zmieniło. Ale może nie wszystko stracone?

Kto prosił parabanki? Same nie przyszli...

Genezę powstania tak licznej grupy podmiotów oferujących na krajowym rynku megadrogie pożyczki (zwykle jest to koszt około 30 proc. miesięcznie!) przedstawiłem w artykule "Skąd się biorą parabanki". Otóż nasi parlamentarzyści ustawą - z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim - znieśli wszelkie ograniczenia kosztów, które mogą być naliczane przez pożyczkodawców. Od grudnia 2012 roku, kiedy ten porażająco szkodliwy akt prawny wszedł w życie, Polska stała się mekką dla lichwiarzy z całego świata. Tu szybko trafili i czują się jak ryby w wodzie wielu międzynarodowych cwaniaków, którzy zaplanowali zbić majątek na naszych rodakach. Ich ofiarami padają zwykle osoby najuboższe, te o najmniejszej świadomości finansowej, lub ci, którzy znaleźli się w sytuacji przymusowej.

Reklama

A jednak ktoś w Sejmie pracuje!

Miło mi Państwu donieść, że nie wszyscy nasi politycy spędzają czas na biesiadach w znanej warszawskiej restauracji. Oto bowiem zbliża się moment, kiedy na światło dzienne wyjdzie gotowy projekt poprawionej ustawy o kredycie konsumenckim. Równie ważna dla milionów Polaków jest ustawa o upadłości konsumenckiej. Ten akt prawny, który obowiązuje od 2009 roku (jako część ustawy "Prawo upadłościowe i naprawcze") jest zbyt restrykcyjny, aby mógł przynieść ulgę przekredytowanym rodakom. Z komunikatu PAP z grudnia 2013 roku dowiadujemy się:

"Od 2009 r. sądy ogłosiły w Polsce tylko 60 upadłości osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej. Oddaliły i zwróciły ponad 1900 wniosków - głównie z tego powodu, że dłużnicy nie mieli majątku wystarczającego choćby na pokrycie kosztów samego postępowania upadłościowego."

Już na samym początku sejmowego projektu (z dnia 3 czerwca br. ) dotyczącego zmiany treści ustawy "Prawo upadłościowe i naprawcze" znajdziemy m.in. takie zapisy:

"Art. 1.

1. Ustawa reguluje:

(...)

4) zasady umarzania zobowiązań upadłego będącego osobą fizyczną;

(...)

2. Celem postępowania uregulowanego ustawą prowadzonego wobec osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej jest również umorzenie zobowiązań upadłego niewykonywanych w postępowaniu upadłościowym."

W dalszej części projektu ustawy znajdziemy także następujące rozwiązania, które niewątpliwie bardzo pomogą dłużnikom w zakończeniu ich problemów:

" Art. 491`7

1. W przypadku, gdy majątek niewypłacalnego dłużnika nie wystarcza na pokrycie kosztów postępowania albo w masie upadłości brak jest płynnych funduszów na ich pokrycie, koszty te pokrywa tymczasowo Skarb Państwa"

" Art. 491`15

1. W postanowieniu o ustaleniu planu spłaty wierzycieli sąd określa w jakim zakresie i w jakim czasie, nie dłuższym niż trzydzieści sześć miesięcy, upadły jest obowiązany spłacać zobowiązania uznane na liście wierzytelności (...) oraz jaka część zobowiązań upadłego (...) zostanie umorzona po wykonaniu plany spłaty wierzycieli"

Oto kolejne, bardzo ważne i niezwykle korzystne dla dłużników, zapisy dotyczące planu spłaty:

" Art. 491`15

(...)

4. ... Ustalając plan spłaty wierzycieli, sąd bierze pod uwagę możliwości zarobkowe upadłego, konieczność utrzymania upadłego i osób pozostających na jego utrzymaniu, w tym ich potrzeby mieszkaniowe (...) i realność ich zaspokojenia w przyszłości"

" Art. 491`16

1. Sąd umarza zobowiązania upadłego bez ustalenia planu spłaty wierzycieli, jeśli osobista sytuacja upadłego w oczywisty sposób wskazuje, że nie byłby on zdolny do wykonania jakichkolwiek spłat w ramach planu spłaty wierzycieli.

2. Umarzając zobowiązania upadłego bez ustalania planu spłaty wierzycieli sąd obciąża Skarb Państwa tymczasowo pokrytymi kosztami postępowania."

Wysokie sądzie, sorry, ale jestem biedny jak mysz kościelna!

Jak to się ma do klientów firm pożyczkowych? Otóż grupą docelową tychże są głównie osoby wykluczone z grupy "kredytobiorców bankowych". Bardzo często są to osoby, które nie mają stałej pracy, pracują na czarno; albo mają już na karku całą masę innych zobowiązań, nie pozwalających na ubieganie się o kredyt w banku. Taka osoba, zamiast żebrać - najczęściej w swojej rodzinie - o pomoc w spłacie lichwiarskiej pożyczki, po prostu zgłasza się do sądu z wnioskiem o upadłość. Ta droga - o ile sąd nie dopatrzy się ze strony dłużnika rażącego niedbalstwa - pozwoli pożyczkobiorcy wyzwolić się ze szponów nie przebierających w środkach windykatorów. Takie działania dłużników nie są obecnie możliwe - ze względu na restrykcyjny charakter aktu prawnego z 2009 roku.

Jest duża szansa, że do nowelizacji ustawy o upadłości konsumenckim dojdzie jesienią bieżącego roku. Z całą pewnością wykształci się wtedy bardzo liczna grupa prawników i syndyków, których specjalnością będzie właśnie postępowanie upadłościowe osób fizycznych: klientów będzie bez liku, a za "niewypłacalnego dłużnika" koszty sprawy poniesie Skarb Państwa. Jeśli tak się stanie, to szemrane towarzystwo, zowiące się jako "międzynarodowe grupy finansowe", szybko opuści nasz piękny kraj, szukając frajerów gdzie indziej.

Czego z całego serca Państwu i wszystkim Rodakom gorąco życzę!

Krzysztof Oppenheim, Nieruchomości Boża Krówka

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Oppenheim
Dowiedz się więcej na temat: firmy pożyczkowe | firmy | firma pożyczkowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »