Zniknie aż kilkadziesiąt procent placówek bankowych w Europie
Banki stopniowo likwidują stacjonarne punkty obsługi klientów i rozwijają digitalne kanały, nastawione na samoobsługę. W ten sposób odpowiadają na obecne potrzeby konsumentów, wykreowane przez nowoczesne technologie. Optymalizują też swoje koszty. Fizyczne oddziały nadal są ważne w interakcji z zamożnymi odbiorcami.
Szef Biura Projektów Bankowości Klienta Zamożnego w Citi Handlowy, Tomasz Bąk, podaje, że obecnie 95 proc. banków w Europie Środkowo-Wschodniej posiada własną strategię cyfrowej transformacji sieci oddziałów. Różnią się one miedzy sobą np. tempem i zakresem migracji transakcji do kanałów zdalnych, wysokością potrzebnych inwestycji i oczywiście punktem wyjściowym do wprowadzanych innowacji.
Potrzeba likwidacji placówek bankowych wynika z tego, że zmienia się miejsce i sposób interakcji klientów z usługodawcami. Coraz częściej konsumenci oczekują zaawansowanych rozwiązań technicznych. Jednak przeniesienie całej obsługi do kanału internetowego, a co za tym idzie oparcie modelu operacyjnego na samoobsłudze, może nie wszystkim osobom odpowiadać.
- Są grupy klientów, które nadal potrzebują bezpośredniego kontaktu z pracownikiem placówki. Dlatego w przypadku rozmów na temat zarządzania majątkiem kontakt osobisty z opiekunem jest wciąż preferowany. To samo dotyczy skomplikowanych produktów, np. inwestycji i ubezpieczeń. W części banków pewne kwestie wciąż można załatwić tylko w oddziałach. Jednak obecnie tak naprawdę wszystkie transakcje możemy szybko i łatwo wykonać przez internet. Uważam więc, że trend przenoszenia obsługi bankowej do świata cyfrowego będzie dynamicznie postępował. W perspektywie 3-5 lat zniknie aż kilkadziesiąt procent tradycyjnych placówek w Europie - mówi Tomasz Bąk.
Sposób, w jaki banki budują i utrzymują relacje z konsumentami, silnie zależy od specyfiki rynku docelowego i odbiorców usług. W segmencie klientów masowych, nawet jeżeli kontakt jest nawiązywany w placówce, to dalsza komunikacja przebiega głównie z wykorzystaniem kanałów zdalnych, telefonu i internetu, oraz sieci bankomatów i wpłatomatów.
Z kolei, instytucje finansowe, które najbardziej zabiegają o klientów zamożnych, skupiają się na budowaniu długoterminowych, bezpośrednich relacji. Dlatego, w tym przypadku, obok internetu, oddział stanowi bardzo ważną przestrzeń do rozmów.
- Technologia wpływa na oczekiwania konsumentów w sposób, w jaki nie oddziaływała na nich przez ostatnich 10 lat. Biometryczna autentykacja klientów staje się już standardem. Za pomocą odcisku palca mogą w kilkanaście sekund zalogować się do swojego banku i zlecić przelew na swoim smartfonie. Postęp rośnie w szybkim tempie. W Polsce mamy już ponad 15 mln użytkowników bankowości internetowej. Rodacy spędzają średnio 90 minut dziennie na korzystaniu z aplikacji mobilnych. Aż 20-30 razy w miesiącu logują się do banku, poprzez system mobilny. Widzimy zatem, że ich potrzeby kreują trend zmniejszania ilości placówek bankowych i przeobrażenia ich roli - zapewnia Tomasz Bąk.
Jak wyjaśnia ekspert, oddziały zmieniają swój charakter i dotychczasową funkcję transakcyjną na doradczą lub czysto sprzedażową. Specjaliści nie siedzą za biurkami, ale towarzyszą klientom podczas ich wizyt w placówkach, tym samym skupiają się na budowaniu z nimi relacji. W wielu oddziałach nie ma już biurek ani ulotek. Są za to tablety i ekrany dotykowe, na których klienci samodzielnie realizują transakcje, które dotychczas odbywały się "przy okienku". Nowe placówki tworzone są w miejscach, gdzie konsumenci realizują swoje potrzeby finansowe, czyli przede wszystkim w centrach handlowych. Równocześnie powstają formaty mobilne, które fizycznie podążają za potencjalnym nabywcą usług i zachęcają go do nawiązania pierwszego kontaktu.
- Takie zjawiska, jak cyfryzacja, globalizacja czy urbanizacja, najsilniej kształtują formy dystrybucji banków detalicznych. 10 lat temu niewielu z nas było w stanie wyobrazić sobie obecny kształt bankowości. Dlatego dokładne wskazanie granic jej transformacji w perspektywie następnej dekady jest raczej niemożliwe. Na pewno w dalszym ciągu będą rozwijały się nowe, bardziej digitalne i mobilne kanały komunikacji. Biorąc pod uwagę dotychczasowe statystki, należy oczekiwać dalszej, regularnej likwidacji stacjonarnych oddziałów bankowych - przewiduje Tomasz Bąk.
Ekspert podaje, że według danych Komisji Nadzoru Finansowego, od końca 2012 roku liczba placówek w Polsce zmniejszyła się o 7,5 proc. Rocznie ubywa zatem około 2 proc. spośród ponad 14 tys. bankowych placówek. Z kolei, Raport Citi GPS: Global Perspectives & Solutions, Citibank Research, 2016, pokazuje, że banki europejskie znajdują się właśnie w ważnym punkcie zwrotnym. Analitycy Citibanku uważają, że redukcje placówek na całym kontynencie powinny wynieść 40 proc. Banki w Hiszpanii, czyli tam gdzie nasycenie rynku stacjonarnymi oddziałami jest największe, musiałyby zamknąć 70 proc. takich punktów, aby osiągnąć poziom zagęszczenia podobny do krajów skandynawskich.
- Nasi analitycy zwracają uwagę na to, że restrukturyzacja europejskich placówek jest konieczna nie tylko ze względu na preferencje klientów, ale też z uwagi na wydatki. Utrzymanie stacjonarnych oddziałów i zatrudnionych w nich osób stanowi około 60-65 proc. kosztów banku. Niezbędne będzie też dalsze zautomatyzowanie procesów obsługi klienta, bo dziś nadal w wielu bankach aż 60-70 proc. zadań wykonywanych jest ręcznie przez pracowników - podsumowuje Tomasz Bąk.