Zwiększa się grono pesymistów wśród konsumentów
W sierpniu najbardziej obawialiśmy się o własną rodzinę i przyszłą kondycję finansową. Od tego, jak szybko będą rosły ceny, zależy to, czy nastroje poprawią się, czy wciąż będą minorowe.
Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) GUS wyniósł w sierpniu - 14,6 pkt., tyle samo co w maju. Wskaźnik odzwierciedla oceny i oczekiwania gospodarstw domowych na temat ich sytuacji finansowej, ich skłonności do poważnych zakupów oraz opinię o kondycji gospodarki. W lipcu był nieco wyższy, wyniósł - 13,5 pkt.
Każdy ujemny odczyt BWUK oznacza teoretycznie, że wśród konsumentów pesymistów jest więcej niż optymistów. Nie zawsze miało to bezpośredni związek z wydatkami na konsumpcję. Do 2017 r. BWUK stale był poniżej zera, nawet w okresach konsumpcyjnych boomów. Ale wówczas zamiast wzrostu cen konsumpcyjnych mieliśmy ich spadek, czyli deflację przez dwa lata.
Skłonność konsumentów do wydawania pieniędzy, popyt konsumpcyjny, jest jednym z priorytetów polityki gospodarczej rządu. Ma stać się kołem zamachowym ożywienia w gospodarce w najbliższych latach. Z prognoz ekonomistów Narodowego Banku Polskiego wynika, że w latach 2021-2023 konsumpcja ma rosnąć średnio w tempie 5,7 proc. rocznie.
Dlatego pojawia się pytanie: czy jeśli inflacja ograniczy chęć Polaków do kupowania to wpływ popytu konsumpcyjnego na wzrost gospodarczy wyrażony wartością PKB może być niższy? I czy będzie to miało wpływ na wielkość ożywienia gospodarczego?
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami