Dwie opcje ratunkowe dla węglowego giganta
Polska Grupa Górnicza stoi na rozdrożu. Jeśli nie sprzeda energetyce całej swojej produkcji, rozważa zmniejszenie wydobycia węgla i odchudzenie całej grupy - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
"W Polskiej Grupie Górniczej, kontrolowanej przez największe krajowe koncerny energetyczne, zrodziły się dwa pomysły na to, jak poradzić sobie z rosnącymi zapasami węgla i utrzymać płynność finansową. Jak ustaliliśmy, w pierwszej kolejności spółka chce przekonać państwowe firmy energetyczne, by odbierały całą produkcję z jej kopalń i to bez względu na koszty. Alternatywą jest zmniejszenie wydobycia i odchudzenie grupy" - pisze środowa "Rzeczpospolita". Według dziennika, pierwszy ze scenariuszy mocno obciążyłby spółki energetyczne, bo krajowy węgiel jest teraz droższy niż zagraniczny. Drugi zaś będzie się wiązać z zamknięciem co najmniej jednej kopalni i zmniejszeniem zatrudnienia, na co trudno będzie uzyskać polityczną zgodę.
"Oznaczałoby to dla rządu pójście na mocne zwarcie z górniczymi związkami zawodowymi" - czytamy.
Jak podaje "Rz", płynność finansowa PGG pogarsza się z rosnącymi zapasami niesprzedanego węgla.
- - - - -
Polska Grupa Górnicza (PGG), która w ub. roku znacząco zwiększyła ilość węgla na przykopalnianych zwałach, dąży do wzrostu sprzedaży tego surowca i zapowiada sukcesywne zmniejszanie stanu zwałów. Kluczowe jest jednak odbieranie zamówionego węgla przez elektrownie.
Pod koniec ub. roku zapasy węgla w polskich kopalniach wynosiły ok. 4,8 mln ton, z czego przeszło połowa przypada na PGG - największego w UE producenta węgla kamiennego.
Górnicze związki od kilku miesięcy alarmują, że rosnące zwały mogą sparaliżować wydobycie w kopalniach. Niespełna dwa tygodnie temu resort aktywów państwowych ogłosił stworzenie centralnego magazynu węgla w miejscach logistycznie do tego przystosowanych, co odciąży składowiska kopalń.
Zgodnie z zapowiedziami ministerstwa, uruchomiony w ostatnim czasie centralny magazyn węgla w Ostrowie Wielkopolskim oraz inne składowiska przyjmują już nadwyżkowy węgiel z kopalń. Dotychczas do magazynu trafiło ok. 300 tys. ton surowca.
Prezes PGG Tomasz Rogala poinformował, że spółka na bieżąco podejmuje działania związane z zarządzeniem zwałami. - Codziennie korygujemy wysyłki węgla tak, aby zapełniać zwały tam, gdzie mamy większe pojemności, a odciążać kopalnie o małych możliwościach składowania węgla - zapewnił prezes.
Wśród przyczyn wysokiego stanu zapasów węgla szef największej górniczej spółki wymienił m.in. ciepłą zimę, skutkującą spadkiem sprzedaży do sektora komunalno-bytowego oraz wysoki import energii, co powoduje, że na zwałach leży obecnie ok. 1,6 mln ton miałów energetycznych, które zgodnie z kontraktami miały w ub. roku trafić do elektrowni. Rogala przypominał, że podobnie sytuacja na zwałach wyglądała w 2015 r., jednak dzięki współpracy z odbiorcami udało się wówczas zmniejszyć zapasy.
Miały energetyczne to ok. 80 proc. węgla sprzedawanego przez PGG. Grupa dostarcza ok. 24 mln ton węgla tego gatunku, z czego prawie 20 mln ton do tzw. energetyki zawodowej. W ostatnich kilku latach elektrownie z roku na rok zwiększały zapotrzebowanie na węgiel, co znalazło odbicie w wieloletnich kontraktach z PGG. Ilość zakontraktowanego węgla wzrosła do 19,9 mln ton, wobec 14,9 mln ton cztery lata temu.
- Ideą umów wieloletnich było zakontraktowanie przez odbiorców takiego wolumenu, który bez względu na wahania koniunkturalne miał być zużywany - wyjaśnił Rogala, wskazując, iż w latach 2017-2018, gdy ceny węgla z importu kształtowały się na poziomie ok. 330 zł za tonę, surowiec z PGG był znacznie tańszy.
By sprostać zapotrzebowaniu odbiorców, w minionych latach PGG zainwestowała w sumie ok. 6 mld zł, z czego ponad połowę w ubiegłym - rekordowym pod względem inwestycji - roku. - Nasza wieloletnia strategia opiera się na rozpoznaniu, przygotowaniu złóż i wydobyciu węgla w oparciu o wieloletnie umowy sprzedaży, gwarantujące zbyt wydobytego węgla - powiedział prezes PGG.
Nieodbieranie przez elektrownie zakontraktowanego węgla skutkuje zmniejszeniem przychodów spółek górniczych, co w efekcie może prowadzić do pogorszenia ich sytuacji finansowej. - To system naczyń połączonych. Gdy zakontraktowany węgiel nie zostaje odebrany, producenci mają kłopoty z płynnością, bo koszty stałe w górnictwie są bardzo wysokie, na poziomie 80 proc. - wyjaśnił dr Dawid Piekarz, ekspert ds. energetyki.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Jedynie niewielką część węgla PGG kieruje na eksport. Przedstawiciele spółki przyznają, że rynek eksportowy jest obecnie bardzo trudny, ponieważ odchodzenie od węgla w innych krajach jest bardziej intensywne niż w Polsce, co przekłada się na presję cenową i podażową - efektem są stosunkowo niskie ceny za wysokiej jakości węgiel.