Jamalska paliwowa kość niezgody?
Niedawno rosyjski Gazprom ogłosił, że chce zwiększyć z 48 do 50 proc. udział w akcjonariacie EuRoPol Gazu, operatora polskiej nitki rurociągu jamalskiego, przez którą płynie paliwo z Rosji do Polski i Europy Zachodniej.
Jeden z najbogatszych Polaków stawia sprawę jasno: nie zamierza opuszczać akcjonariatu polskiego operatora jamalskiej rury.
Aleksander Gudzowaty, właściciel i dyrektor naczelny Bartimpexu (pośredniego udziałowca tranzytowej spółki), jest zaskoczony żądaniami Gazpromu. Przystępuje więc do kontrnatarcia (na razie pisemnego), rozsyłając pisma do głównych zainteresowanych.
- Moim celem nie jest jednak wojna z którymkolwiek z akcjonariuszy, ale doprowadzenie do konsensusu, satysfakcjonującego wszystkie strony - zastrzega. Wygląda jednak na to, że kompromis według szefa Bartimpexu to zachowanie status quo w EuRoPol Gazie.
Czy to zmowa?
Konflikt po raz pierwszy rozgorzał w 2001 r. Kością niezgody był Gas Trading, 4-proc. akcjonariusz EuRoPol Gazu. Zdaniem przedstawicieli rządu Jerzego Buzka, ten "skromny pakiecik" miał naruszać interesy Polski na rzecz interesów Rosji. Rozpoczęto więc zabiegi o to, by akcje EuRoPol Gazu po równo podzielili między siebie Rosjanie i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Aleksander Gudzowaty twierdzi, że podnoszenie obecnie przez Gazprom kwestii zwiększenia jego udziału w EuRoPol Gazie do 50 proc. - w imię zabezpieczenia rosyjskich interesów - dowodzi, że to właśnie obecność w tranzytowej spółce Gas Tradingu, w którym karty rozdaje PGNiG (ponad 43 proc. walorów), leży w interesie Polski.
- Dzięki temu Polska ma 52 proc. udziałów w EuRoPol Gazie, a Gazprom 48 proc. Tak zresztą twierdzą też sami Rosjanie. Wystosowaliśmy również pismo do kierownictwa Gazpromu (zwracając uwagę na formalną stronę zagadnienia) z propozycją współpracy na zasadzie kompromisu. Dostrzegliśmy jednak niepokojące symptomy, które świadczą o tym, że już cztery lata temu doszło do porozumienia - być może nieformalnego - strony rosyjskiej i polskiego rządu w sprawie podziału akcji EuRoPol Gazu między Gazprom a PGNiG w stosunku 50 proc. na 50 proc. Skierowaliśmy więc pismo do kancelarii premiera Marka Belki z prośbą o zbadanie, czy tak faktycznie było - twierdzi Aleksander Gudzowaty.
Nie rozumiem Rosjan
Biznesmen obawia się jednak, że także obecny rząd nie zadbał właściwie o dywersyfikację dostaw gazu.
- Gazprom jest dobrym dostawcą gazu dla Polski, co nie oznacza, że Polska nie ma obowiązku zadbać o alternatywne połączenia gazowe, choćby na wszelki wypadek - dodaje.
Obecnie nasz kraj importuje z Rosji 5,7 mld m sześc. gazu rocznie. Inna sprawa, że obrona Gas Tradingu przez szefa Bartimpexu nie jest bezinteresowna. Obecność tej firmy w EuRoPol Gazie jest przecież korzystna dla Bartimpexu, który ma w niej 36,17-proc. udział. Aleksander Gudzowaty jest też członkiem rady nadzorczej EuRoPol Gazu i jednym z jego założycieli. Tymczasem udział Gazpromu w Gas Tradingu (pośrednio, bo przez jego spółkę zależną Gazexport) to obecnie tylko 15,88 proc. W 1997 r. Gazexport miał w Gas Tradingu około 35 proc., ale nie skorzystał z możliwości zwiększenia tego pakietu, kiedy nastąpiło podwyższenie kapitału spółki.
- Wskazywało to na chęć wycofania się Gazexportu z Gas Tradingu. Kiedy więc w 2001 r. Gazexport chciał ponownie zwiększyć udziały w Gas Tradingu, Bartimpex poparł te dążenia. Trudno więc zrozumieć atak strony rosyjskiej na moją firmę - mówi Aleksander Gudzowaty.
Podkreśla on, że jeżeli Gazprom chce pozbyć się Gas Tradingu z EuRoPol Gazu, to musi przedstawić poważne argumenty. - Nasze prawodawstwo mówi wyraźnie, że muszą zaistnieć poważne przesłanki do tego, aby pozostali akcjonariusze mogli wykluczyć Gas Trading z akcjonariatu EuRoPol Gazu. To orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. Takich przesłanek nie znajduję - podkreśla Aleksander Gudzowaty.
Sugestia dla Gazpromu
Szef Bartimexu nie może się też zgodzić z sugestiami Gazpromu, by EuRoPol Gaz działał non profit, co wynika z niedawnych oświadczeń Aleksandra Miedwiediewa, wiceprezesa Gazpromu.
- Korzystniejsze dla wszystkich byłoby, gdyby Gazprom kwotował swoim partnerom ceny na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Wówczas zagraniczne firmy podpisywałyby umowy dotyczące przesyłu gazu bezpośrednio z EuRoPol Gazem według stawek, które są przecież zbliżone do obowiązujących w Unii - proponuje.
Tłumaczy, że wtedy wszyscy akcjonariusze EuRoPol Gazu byli- by zainteresowani jego dochodowością.
Według Mirosława Dobruta, dyrektora Izby Gospodarczej Gazownictwa, stawki przesyłowe EuRoPol Gazu są w niektórych przypadkach niższe, a w niektórych wyższe od obowiązujących w krajach Unii. Jednak pomysł kwotowania opłaty przesyłowej przez EuroPol Gaz na unijnej granicy uważa obecnie za nierealny. - Należałoby zmienić umowy, jakie EuRoPol Gaz podpisał z klientami. Teraz bowiem świadczy usługi na rzecz sprzedających gaz, a zgodnie z powyższym pomysłem musiałby je świadczyć na rzecz podmiotów kupujących to paliwo - dodaje Mirosław Dobrut.
Kontrowersyjna wycena
Problemów dotyczących EuRoPol Gazu jest zdaniem Aleksandra Gudzowatego więcej. Wiążą się one z planowanym pierwszym etapem prywatyzacji PGNiG. - Należy wyłączyć EuRoPol Gaz spod zależności PGNiG przed rozpoczęciem jego prywatyzacji, a udział PGNiG w EuRoPol Gazie powinien bezpośrednio należeć do państwa - uważa Aleksander Gudzowaty.
Co ciekawe, podobne poglądy w tej sprawie mają przyszli decydenci z Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem właściciela Bartimpexu, PGNiG już obliczyło wartość swojego udziału w tej spółce, ale wynik obliczeń jest skromny.
- Firma wycenia pakiet w EuRoPol Gazie na 542 mln zł, a więc nawet dwa razy niżej od wartości zysku netto EuRoPol Gazu za 2004 r. (900 mln zł). Z obliczeń PGNiG wynika, że wszystkie akcje EuRoPoL Gazu warte są ponad 1,1 mld zł. Zwróciliśmy się do Jacka Sochy, ministra skarbu, z prośbą o informację na temat metodologii takiej wyceny. Jak dotąd - bez odpowiedzi. Z obliczeń Bartimpexu wynika, że tylko aktywa netto EuRoPol Gazu warte są 7 mld zł, a cała spółka 15 mld zł - twierdzi Aleksander Gudzowaty.
Skąd taka różnica w wycenach? Aleksander Gudzowaty przypuszcza, że na wyliczenia PGNiG wpłynął fakt istnienia zadłużenia EuRoPol Gazu, które jednakże jest zabezpieczone umowami z Gazpromem.
PGNiG podkreśla, że nie jest to wycena rynkowa aktywów, więc nie będzie stosowana przy ewentualnej ich sprzedaży. - Ustawa o rachunkowości wprowadziła zasady ostrożnej wyceny, tj. aktywa i pasywa muszą być wyceniane w sposób realny - tak, aby dany składnik przyniósł korzyść nie mniejszą niż ta wykazana w bilansie - tłumaczy Małgorzata Przybylska, rzecznik PGNiG.
Mógł też istnieć dodatkowy powód tego, że PGNiG tak ostrożnie wyceniło pakiet w EuRoPol Gazie. Otóż Gazprombank niedawno sprzedał kilkaset milionów dolarów wierzytelności w EuRoPol Gazie nieznanej firmie Polska Pipeline Finance z Helsinek, o czym w lutym informowała "Gazeta Wyborcza".
Nie przez Bałtyk
Aleksander Gudzowaty twierdzi też, że budowa drugiej nitki Jamału przez akcjonariuszy EuRoPol Gazu powinna dojść do skutku. - Wskazuje na to rozsądek i ekonomika. Nie wierzę więc, by Rosjanie wybudowali Gazociąg Północny. Od decyzji do realizacji droga jest bardzo daleka, a to kosztowny projekt - podkreśla.
Anna Bytniewska