Kontrowersje wokół nowego szefa Starbucksa. Klienci wytykają spółce hipokryzję
Kontrowersje wokół nowego szefa Starbucksa, Briana Niccola. Od głównej siedziby firmy dzieli go 1600 km i do biura będzie latał prywatnym odrzutowcem. To zaś - wskazują krytycy - przeczy proekologicznej i prośrodowiskowej strategii firma. Sieć kawiarni wyjaśnia jednak, że prezes będzie głównie pracował z domu.
Nowy prezes zarządu i dyrektor generalny został wybrany w połowie sierpnia i rozpocznie pełnienie funkcji 9 września. Wcześniej, przez 6 lat, kierował “Chipotle” - siecią fast foodów wyspecjalizowaną w kuchni meksykańskiej. Za jego rządów akcje firmy wzrosły z 7 do 50 dolarów. Brian Niccol mieszka w Newport Beach w Kalifornii, a siedziba międzynarodowej firmy znajduje się w oddalonym o 1600 kilometrów Seattle. Zatem za każdym razem, gdy postanowi pojechać do pracy, będzie musiał korzystać ze służbowego samolotu.
Informacja ta wywołała oburzenie. Krytycy zauważyli rozbieżność między publicznym stanowiskiem firmy w kwestiach ochrony środowiska a stylem życia jej kadry kierowniczej. Portale społecznościowe szybko wytknęły jej nieetyczne posunięcie. Posądziły Starbucksa o hipokryzję i przypomniały, że największa na świecie sieć kawiarni od lat zapewnia o wspieraniu zrównoważonego rozwoju i dbałości o ekologię.