Kostrzewa: Biznesowy oskar otwiera wiele drzwi

Część dużych polskich przedsiębiorców czeka wciąż na odkrycie i naszym celem jest pokazywanie właśnie tych, których warto naśladować - mówi Wojciech Kostrzewa, przewodniczący kapituły Nagrody Polskiej Rady Biznesu, który liczy także, że nowy rząd Mateusza Morawieckiego zmniejszy skalę niepewności wśród przedsiębiorców.

Paweł Czuryło, Interia: Trwa zgłaszanie kandydatów do 7. Edycji Nagrody Polskiej Rady Biznesu. Co łączy dotychczasowych laureatów?

Wojciech Kostrzewa, przewodniczący kapituły Nagrody PRB: - Przede wszystkim to są silne osobowości, niezależnie od kategorii, w których wygrywają. Do zwycięzców zaliczyłbym również wszystkich nominowanych do finału, bo znalezienie się wśród dziewięciu finalistów to jest już bardzo duże wyróżnienie, związane np. z bardzo dużą ekspozycję medialną. Te osoby i instytucje zostają dostrzeżone przez szeroką publiczność. Wśród laureatów mamy z jednej strony przedstawicieli firm technologicznych, co pokazuje jakie możliwości ma polski biznes, a z drugiej strony są przedstawiciele tradycyjnych biznesów. Z ubiegłego roku zapamiętałem finalistę z Warmii i Mazur Pana Jana Szynakę z Szynaka Meble. To przecież przykład polskiej potęgi meblarskiej. Z kolei kilka lat temu wśród finalistów mieliśmy pana Jarosława Ptaszka z JMP Flowers z województwa lubelskiego, największego w Polsce producenta kwiatów. To przykłady nawet dla osób wydawałoby się mocno związanych z polską gospodarką, że cały czas można odkryć duże firmy, które były trochę poza zasięgiem radarów.

Reklama

Dużo jest w Polsce Miłków, Inglotów?

- Tak, tylko część z nich czeka na odkrycie i na tym polega nasza rola byśmy odkrywali nowych przedsiębiorców, których warto naśladować.

Co daje laureatom i finalistom Nagroda Polskiej Rady Biznesu?

- Wszyscy podkreślają, że udział w finale Nagrody PRB to wzbogacenie ich dorobku zawodowego, zwiększenie szans na wykorzystanie faktu, że zostało się dostrzeżonym, na zrobienie kolejnego kroku. W najmniejszym zakresie dotyczy to oczywiście kategorii "Sukces", bo tu nagradzamy tych, którzy przez lata osiągali sukcesy gospodarcze i finansowe. Ale w kategorii "Wizja i Innowacje" czy "Działalność społeczna" mamy poczucie, że przyczyniamy się do zmian. Wystarczy spojrzeć na ostatnią edycję. Nagroda finansowa przyznana Monice Sajkowskiej z Fundacji "Dajemy dzieciom siłę" umożliwiła kontynuowanie działania telefonu zaufania, a później laureatkę dostrzegły chociażby Kulczyk Foundation i Fundacja Jakuba Błaszczykowskiego, które umożliwiły finansowo działanie nocnej wersji tego telefonu zaufania. Innym przykładem jest profesor Krystian Jażdżewski ze swoją akcją badań genotypów i prewencji nowotworowej - jego zespół zrobił ogromny krok do przodu.

Przyznawanie Nagrody to wyraz społecznej odpowiedzialności biznesu - Polskiej Rady Biznesu?

- Gdy rodziła się idea tej nagrody, a ona była sprowokowana przez przedwczesną śmierć Jana Wejcherta (pierwszego prezesa Polskiej Rady Biznesu - red.) to zastanawialiśmy się jak możemy uhonorować ten smutny fakt i co może być naszym sygnałem płynącym do społeczeństwa. Większość z nas uznała, że należy zmieniać wizerunek przedsiębiorcy pokazując Polakom co oni tworzą. Mamy takie poczucie, że chcemy coś oddać społeczeństwu. My odnieśliśmy sukces i chcemy animować innych do odnoszenia sukcesów.

- Zresztą cały proces związany z Nagrodą ma takie cechy inspirujące, bo każdy może zgłaszać kandydatów, wystarczy wypełnić formularz. Zależy nam zwłaszcza na zgłoszeniach z regionów. Widzimy jak bardziej zaangażowane stają się władze lokalne, które dostrzegają, że zgłaszanie dobrych kandydatów jest reklamą ich regionów i jakości działania władz lokalnych. Swoich kandydatów zgłaszają też ich kontrahenci czy wręcz zadowoleni klienci.

W przypadku takich konkursów zawsze pojawia się pytanie - czym się kierować by nie nagrodzić tych, których gwiazda może szybko przestać świecić...

- Do tej pory - na szczęście - nie mieliśmy takiej gwiazdy, ale oczywiście mocno zastanawiamy się przy przyznawaniu Nagrody. Zwłaszcza przy kategorii "Wizja i innowacje" - nie oczekujemy wielkiego pasma doświadczeń. To jest ryzyko wpisane w tę kategorię, ale mieliśmy do tej pory szczęście.

Takie nagrody wpisują się trochę w temat społeczeństwa obywatelskiego...

- ... to nie jest Nagroda, która odnosi się stricte do sfery politycznej, ale w ostatniej edycji wśród finalistów znalazł się ruch Dziewuchy Dziewuchom. To pokazuje, że Kapituła dostrzega co dzieje się w kraju. To wyraz bardzo ważnych trendów społecznych, a Kapituła jest częścią społeczeństwa i nie możemy ignorować tego co się dzieje. Ale nie podejmujemy czysto politycznych wyborów.

Jakie są dziś relacje biznes - rząd? Rząd liczy zwłaszcza na nowe inwestycje firm.

- Mamy mieszany przekaz. Na pewno premier Morawiecki i jego najbliżsi współpracownicy, Jerzy Kwieciński i Jadwiga Emilewicz bardzo dbają o dialog z przedsiębiorcami, niemal wzorcowo starali się by ważne dla nas akty prawne nie były wprowadzane pod osłoną nocy i były konsultowane. To docenia całe środowisko. Ale skłamałbym gdybym powiedział, że nie jesteśmy zaniepokojeni tym co się dzieje np. w obszarze sądownictwa. Przedsiębiorcy często mają kontakt z różnymi przedstawicielami państwa i pewność, że sąd będzie sądem apolitycznym jest podstawą naszego funkcjonowania. Gospodarka i rynek są też bardzo zależne od jakości implementacji prawa.

- Jeśli chodzi o inwestycje, to wciąż jest bardzo dużo niepewności wśród przedsiębiorców i na pewno takie kroki, czyli też zwrot w stronę bardziej technokratycznego podejścia w rządzeniu mogą pozytywnie wpłynąć na biznes, ale to też kwestia praktyki jaka ona będzie.

Jak Pan ocenia kondycję polskiej gospodarki?

- Zgrzeszyłbym gdybym stwierdził, że widzę jakieś zagrożenia w krótkim okresie, przez najbliższe dwa lata. Gospodarka w pełni korzysta z daleko posuniętej integracji europejskiej, a boom w Europie napędza polski przemysł. Do tego doszły krótkoterminowo korzystne efekty 500 plus i jeszcze jesteśmy w epoce taniego pieniądza, a to konstelacja unikatowa. Ale patrząc długoterminowo, ten cykl, który trwa już co najmniej osiem lat musi się skończyć. Nikt nie przeszedł nigdy przez taki okres drukowania pieniądza, więc cykliczne spowolnienie koniunktury jest przed nami. Ale poza zawodowymi "straszakami" nie widziałem złych prognoz.

W Polsce pojawił się ostatnio znów temat przyjęcia euro. Biznes tego potrzebuje?

- W długiej perspektywie to kwestia polityczna: czy będziemy w jądrze Europy czy na peryferiach, czy będziemy decydować o przyszłości naszego kontynentu, czy też będziemy jedynie reagować na decyzje innych. Widzę też tę zaletę należenia do strefy euro gdybyśmy wchodzili w cykl osłabienia koniunktury. Powrót do dyskusji o wejściu Polski do strefy euro zneutralizowałby też pogłoski dotyczące Polexitu - wtedy okaże się on strachem na wróble. To byłby też sygnał dla biznesu, który działa w długiej perspektywie, że zmniejsza się ryzyko zadłużania się w euro. W sprawie euro narosło wiele mitów, a ich nie da się wyjaśnić na poziomie Facebooka czy innych mediów społecznościowych. Konieczna jest spokojna i merytoryczna debata. Zresztą sama strefa euro też musi odrobić swoje zadania domowe i dobrze byłoby wejść do zreformowanej strefy euro z mechanizmem unii bankowej.

Rozmawiał Paweł Czuryło

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: drzwi | Oskar | Nagroda Polskiej Rady Biznesu | Kostrzewa | biznesowy oskar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »