Miliony złotych kary za wyzysk
Prezydent przygotował projekt ustawy zaostrzającej kary za naruszenie praw zatrudnionych. Maksymalne kary za wykroczenie to 100 tys. zł, a za przestępstwo - 20 mln zł. Przedsiębiorca zostanie ukarany nawet wtedy, gdy jego pracownik naruszy prawa zatrudnionych.
Maksymalnie 100 tys. zł za wykroczenie i 20 mln zł za przestępstwo popełnione przeciwko prawom pracowników. Takie kary chce wprowadzić prezydent, który przygotował projekt ustawy o odpowiedzialności za czyny przeciwko prawom osób wykonujących pracę zarobkową. Projekt nie wpłynął jeszcze do Sejmu. Pracodawcy już zapowiadają, że zaskarżą ją do Trybunału Konstytucyjnego. Jak podkreśla Monika Gładoch, radca prawny, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich, projekt ustawy nawiązuje do uchwalonej w 2002 roku ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary. Wiele z jej regulacji Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą. Tymczasem w projekcie prezydenckim ponownie zamieszczono przepisy, które w 2004 roku budziły wątpliwości Trybunału.
Nie będzie tak źle
Najwyższe kary nie będą nakładane w każdym przypadku wyzysku. Obawiać się ich powinni tylko ci pracodawcy, którzy upor-czywie łamią prawa osób zatrudnionych. Zdarzają się bowiem pracodawcy, jak wynika z uzasadnienia do projektu ustawy, którym bardziej opłaca się z ekonomicznego punktu widzenia zapłacić mandat nałożony przez inspektorów pracy i dalej łamać przepisy niż podejmować działania, które prowadzą do przestrzegania praw zatrudnionych.
Projekt przewiduje jednak, że wysokość nakładanych przed sądy rejonowe na pracodawców kar nie może być wyższa niż 10 proc. ich przychodu osiągniętego w roku obrotowym, w którym popełniono wykroczenie lub przestępstwo. Taka regulacja, jak czytamy w uzasadnieniu do projektu, ma pomóc w skorelowaniu wymiaru kary z sytuacją gospodarczą pracodawcy. W opinii Andrzeja Malinowskiego, prezydenta KPP, górna granica kar jest absurdalnie wysoka.
Poszkodowani uczciwi
- Po raz kolejny proponuje się zaostrzenie kar dla pracodawców, a nie wspomina się, co jest przyczyną ich postępowania. Właściwe jest karanie tych pracodawców, którzy świadomie łamią prawo, wielu jednak nie nadąża za wciąż zmieniającym się prawem lub ma trudności z właściwą interpretacją skomplikowanych zapisów - podkreśla Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Wtóruje jej prezydent KPP, w opinii którego naruszenia praw pracowniczych nie zawsze dokonywane są za wiedzą pracodawcy. Tymczasem w projekcie ustawy pracodawca ma być karany również za to, że osoba działająca w jego imieniu złamała prawa innej osoby pracującej w firmie. Musi to być jednak potwierdzone prawomocnym wyrokiem sądu, a przedsiębiorca musi odnieść z tego tytułu korzyść, choćby nie majątkową.
Domniemanie niewinności
Prawo mówi, że oskarżony jest dopóty niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy.
- Projekt ustawy tymczasem wyłącza domniemanie niewinności. Zgodnie z jego regulacjami ciężar udowodnienia, iż pracodawca nie ponosi odpowiedzialności za zarzucane mu czyny, ciąży na nim samym - wskazuje Monika Gładoch.
Projektowane przepisy wprowadzają ponadto odpowiedzialność pracodawców na zasadzie niedochowania staranności w wyborze lub nadzorze nad swoimi podwładnymi. Co mają jednak zrobić pracodawcy, by nikt im nie zarzucił takiej niestaranności? Tego ustawodawca nie wyjaśnił.
Dwa projekty
Zaostrzenie kar zawiera także projekt ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy, choć przewiduje, że za najczęściej popełniane wykroczenia przeciwko prawom pracowniczym przedsiębiorca może być ukarany grzywną do 30 tys. zł. Projekt ten, podobnie jak omawiany wyżej, przewiduje zmianę kodeksu pracy. Obecnie za nieudzielanie urlopów w terminie, niewypłacenie wynagrodzenia, niewydanie świadectwa pracy pracodawca może zostać ukarany grzywną od 20 zł do 5 tys. zł. Oba projekty przewidują, że pracodawcy będą karani surowiej niż dotychczas.
Związkowcy są za
Wątpliwości co do projektu ustawy nie ma Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ. W jego opinii obecnie nawet jeśli pracodawca w sądzie pracy przegra, to najwyżej spełni roszczenia pracownika. Z tej przyczyny wielu z nich nie chce zawierać z pracownikami ugód w przypadku sporów.
Jest przekonany, że jeśli prezydenckie propozycje wejdą w życie, zmniejszy się wówczas liczba spraw z tytułu łamania praw pracowniczych. Pracodawcy, według Andrzeja Radzikowskiego, chętniej będą zawierać ugodę, bo przegrana w sądzie wiązać się będzie z milionową karą.
- Ustawę powinno stosować się rozważnie, tak aby nie powodować niewypłacalności pracodawców, a tym samym zwolnień pracowników - podkreśla związkowiec.
Prezydent chce, żeby ta ustawa zaczęła obowiązywać od nowego roku.
OPINIE
Roman Giedroić zastępca głównego inspektora pracy
Każde działanie ograniczające patologie w stosunkach pracy przyjmujemy z zadowoleniem. Inspektorzy pracy, mając ograniczone instrumenty prawne, nie są w stanie wyeliminować nieprawidłowości. Naruszenia podstawowych praw to ciągle wizytówka polskiej gospodarki. Uczciwi pracodawcy nie mają podstaw, aby się obawiać jakichkolwiek sankcji wyłącznie z racji tego, że są przedsiębiorcami. Inspektorom pracy zależy na tym, aby w Polsce było jak najwięcej nowych stanowisk pracy i j pracowników spokojnych o swoją pensję, zdrowie i życie.
Krzysztof Rączka profesor z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego
Wzmacnianie sankcji finansowych wobec pracodawców nie spowoduje jakościowej zmiany w sferze przestrzegania prawa. Maksymalna kara w wysokości 20 mln zł jest nieracjonalna, a ograniczenie jej wysokości do 10 proc. rocznego przychodu w przypadkach większych firm nie będzie miało żadnego znaczenia. Nowe przepisy mogą umożliwić pracownikom szantażowanie przełożonych wytoczeniem postępowania w sytuacji każdego, choćby drobnego wykroczenia. Wprowadzają także nierówność w traktowaniu tych samych podmiotów, skoro wyłączają odpowiedzialność pracodawców państwowych i nie określają odpowiedzialności pracodawców działających jako osoby fizyczne. Trudno wyobrazić sobie jak z nowymi postępowaniami poradzą sobie sądy, skoro dodatkowo jeszcze trafią do nich sprawy lustracyjne.
Izabela Rakowska-Boroń, Łukasz Guza