Nie tylko "jabol"
Polskie wino kojarzy się przede wszystkim z "patykiem", "prostym winem", "siarą", jednym słowem - z kwaśnym bełtem. Zakładanie winnic wydaje się więc kuriozalnym pomysłem. Ci, którzy spróbowali, traktują to albo jak hobby, albo jak szansę na dochodowy interes.
Ten rok jest pierwszym, w którym można produkować i sprzedawać krajowe wina gronowe. Polskie prawo winiarskie jest wzorowane na obowiązującym w UE.
W krajach Unii, właściciele rodzinnych winnic do 7-10 hektarów mogą w chałupniczych warunkach produkować, a następnie sprzedawać swój trunek. Bez koncesji, zezwoleń, linii rozlewniczych i własnych laboratoriów działają drobni winiarze francuscy, niemieccy, a nawet szwedzcy.
Instytucją odpowiedzialną u nas za kontrolę produkcji wina jest Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (tam zgłasza się produkcję wina i składa sprawozdanie o jej wielkości) oraz Państwowa Inspekcja Jakości Handlowej Produktów Rolno-Spożywczych, która będzie kontrolować jakość produktu. Wszystkie wina będą kontrolowane w tak zwanym roku winiarskim, który rozpoczął się w tym sezonie 1 sierpnia, a zakończy się 31 lipca 2005 roku.
Żeby produkować wino nie tylko na własne potrzeby, właściciel nawet małej winnicy musi spełnić szereg warunków. Najuciążliwszym z nich jest wymóg posiadania profesjonalnego laboratorium, które kosztuje około 30 tys. zł, nie licząc pensji laboranta. Nawet najmniejsza wytwórnia win musi mieć profesjonalną umywalnię i wyłożone glazurą ściany. Mycie butelek i rozlewanie wina mogą wykonywać tylko automaty.
Osoby chcące legalnie handlować winami z własnej plantacji, będą musiały przed rozpoczęciem produkcji dokonać zgłoszenia do miejscowego urzędu celnego, który jest odpowiedzialny za pobór podatku akcyzowego oraz uzyskać zezwolenie na sprzedaż.
Zakłada się, że w 4. roku po posadzeniu winorośli z 10-arowej plantacji zbierzemy 1000 kg owoców. Można z nich wyprodukować około 650 l wina, co daje dochód brutto około 3000 zł (przy cenie za butelki 0,75 l około 15 zł brutto).
W Polsce prawdziwe winnice zajmują w sumie około 50 hektarów i powstaje ich coraz więcej. Wśród właścicieli są zamożni amatorzy wina, przemysłowcy, artyści. Butelki wypełnione polskimi winami nie będą równe francuskim - mamy za długie zimy, zbyt zmienne temperatury, za dużo jest deszczu i za mało słońca - przyzwoite wino z mniej szlachetnych odmian da się jednak zrobić.
Dzięki nowym odmianom z powodzeniem można zakładać winnice w południowej i zachodniej Polsce (poniżej linii Gorzów-Łódź-Lublin), w regionach, gdzie klimat jest najłagodniejszy: w Jurze Krakowskiej, na Pogórzu Karpackim, Przedgórzu Sudeckim oraz w dolinie Odry. Tam zakładano winnice przed wiekami.