Odzysk wraków aut poczeka
Mamy finał sporu branży motoryzacyjnej z ministerstwem środowiska o sposób funkcjonowania i finansowania odzysku i recyklingu samochodów wycofanych z eksploatacji. Rządowy projekt tzw. ustawy wrakowej został odrzucony przez Sejm.
Oznacza to, że na razie na branżę nie spadnie obowiązek budowy ogólnopolskiej sieci zbiórki i utylizacji wraków aut. To satysfakcjonuje producentów i importerów samochodów, którzy zaoszczędzą spore pieniądze.
Zwycięski bój
Sejmowe prace nad projektem trwały około roku. O jego ostateczny kształt trwał ostry spór między stroną rządową a przedsiębiorcami. Ci ostatni alarmowali, że forsowane przez rząd przepisy są sprzeczne z prawem UE, niewykonalne i obciążą firmy zbyt wysokimi kosztami. Jednym z najbardziej krytykowanych rozwiązań było nałożenie na motobranżę obowiązku utworzenia sieci zbiórki i recyklingu wraków w ciągu jednego miesiąca od wejścia w życie ustawy. Za jego niewykonanie groziłyby kary pieniężne - 50 groszy za każdy kilogram pojazdu wprowadzanego na rynek. Średnio z jednego pojazdu byłoby to około 500 zł. Setki milionów złotych z tego tytułu miały zasilać konto funduszu ochrony środowiska.
- Resort środowiska chciał ściągnąć od przemysłu duże pieniądze, które byłyby rozdawane nie wiadomo komu i na jakich warunkach - mówi Grzegorz Wlazło, adwokat reprezentujący branżę.
Dzięki mądrej decyzji posłów rząd musi od początku zacząć prace nad projektem tego systemu.
Co za ulga
Zdaniem przedstawicieli motobranży, dobrze się stało, że projekt został wyrzucony do kosza.
- Miał zbyt dużo wad. Nie spełniał oczekiwań przedsiębiorców. Przede wszystkim był niewykonalny. Nie jesteśmy przeciwni stworzeniu systemu odzysku i recyklingu. Ale powinien być on oparty na rozsądnych zasadach, a nie na systemie kar - mówi Jacek Żarnowiecki, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Przemysłu Motoryzacyjnego i Ciągnikowego.