Patenty na życie

Czy Polacy przestają być coraz mniej pomysłowi? A może potrzeba, która jak wiadomo jest matką wynalazków, nie skłania naukowców do myślenia i szukania łatwych rozwiązań trudnych problemów?

Patent to oficjalny dokument wydawany przez urzędy patentowe umożliwiający zastrzeżenie prawa do zarobkowego wykorzystania danego wynalazku przez osoby fizyczne lub prawne - autorów, przyszłych właścicieli patentu. Zastrzec można rozwiązanie technologiczne, logo czy markę, lub skład produktu. Posiadanie patentu umożliwia prawne ściganie osób, które w celach zarobkowych wykorzystują go bez zgody właściciela.

Przoduje AGH

W ubiegłym roku na 48 wynalazków zgłoszonych przez krakowskie uczelnie 45 pochodziło od pracowników AGH - sprawdził "Dziennik Polski".

Reklama

Co wymyślają polscy wynalazcy? Do Urzędu Patentowego RP zgłoszono w tym roku np. urządzenie do selektywnego podlewania kwiatków, pułapkę na szkodliwe owady, i wieszak na ubrania, który dostosowuje się do marynarek czy płaszczy.

Pod względem liczby zgłaszanych projektów wynalazczych Akademia od lat jest w czołówce polskich uczelni technicznych. Dzięki patentom pracowników AGH, w górnictwie stosuje się np. nowoczesne liny stalowe oraz prowadnice krążkowe, a w budownictwie drogowym - samozaciskowe uchwyty stożkowe.

AGH może się pochwalić 45-50 zgłoszeniami nowych projektów rocznie. Niektórzy pracownicy uczelni mają w swoim dorobku po 12 wynalazków.

"Na uzyskanie patentu trzeba czekać. Każde zgłoszenie jest wnikliwie badane. Teraz otrzymujemy decyzje o udzieleniu patentów na wynalazki, które zgłosiliśmy sześć lat temu" - wyjaśnia Elżbieta Postołek, rzecznik patentowy w Dziale Wdrożeń, Licencji, Patentów i Eksportu AGH.

Patentowy prezes

Wynalazki i patenty na nie to rzecz cenna. Wiedział o tym prezes Polskiej Miedzi, Witold Błądek, który zgarnął z kolegami 9 mln zł za wynalazek sprzed kilkunastu lat, którego oprócz nikt nie chciał. Tym wynalazkiem zajmuje się teraz Prokuratura Okręgowa w Legnicy, która wszczęła śledztwo o działanie na szkodę spółki - poinformowała "Gazeta Wyborcza".

Jak przystało na wynalazek, nosił on skomplikowaną nazwę "Sposób wybierania grubych złóż miedzi, zwłaszcza zbudowanych ze skał silnie skłonnych do tąpań naprężeniowych". W 1988 r. wynalazek trafił do szefa KGHM Mirosława Pawlaka i ten go utrącił. Uznał, że "wynika on w sposób oczywisty z istniejącego stanu techniki" i "polega na zastosowaniu zespołu znanych środków już stosowanych w kopalniach KGHM".

Mimo sprzeciwu szefa KGHM, autorzy zgłosili "wynalazek" do Urzędu Patentowego. I w 1992 r. patent uzyskali. Ba, zdążył on nawet wygasnąć - w 1994 r. W międzyczasie twórcy wynalazku awansowali i w 1995 r. doprowadzili do jego wdrożenia w kopalni Rudna. W 1998 r. pełnomocnik wynalazców zwrócił się do dyrektora Rudnej (był nim jeden z twórców Witold Bugajski) - o wynagrodzenie. Łącznie wypłacono przez pięć lat 9 mln 103 tys. 360 zł i 14 gr. Na nieszczęście wynalazców, pojawił się dociekliwy szef kontroli gospodarczej, który mimo utraty swojej pracy doprowadził do wszczęcia śledztwa przez legnicką prokuraturę.

Sensacyjny patent

Bogusław Wołoszański, autor programu "Sensacje XX wieku", spiera się z telewizją o prawa autorskie do scenariusza i tytułu audycji. Prawo to kwestionuje Telewizja Polska. Sprawa trafiła do sądu - relacjonowało "Życie Warszawy".

Siedem lat temu Wołoszański wystąpił do urzędu patentowego z wnioskiem o zarejestrowanie znaku "Sensacje XX wieku". Z powodu sprzeciwu Telewizji został jednak odprawiony z kwitkiem. Zdaniem TVP, to ona posiada prawa autorskie do tytułu programu. Bogusław Wołoszański, jako etatowy pracownik firmy, miał obowiązek zgłaszać propozycje programów i cykli programowych. Urząd Patentowy uznał racje TVP i nie zarejestrował Wołoszańskiemu "Sensacji XX wieku" . Dziennikarz broni nie złożył. Odwołał się od tej decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Na razie sprawa została odroczona.

Bitwa o Michałki

Świebodzicka "Śnieżka" musi wpłacić do sądu pół miliona złotych. Tylko wtedy konkurencja, lubelska firma Solidarność, którą zakład podał do sądu, przestanie produkować cukierki ? Michałki - o tej samej nazwie.

"Jako pierwsi zarejestrowaliśmy znak towarowy Michałki" - skarżył się gazecie "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" prezes "Śnieżki" Jan Klonowski.

W ostatnich latach na rynku pojawiło się wiele Michałków z zupełnie innych zakładów, np. z krakowskiego Wawelu czy ostatnio z ?Solidarności?. Szefowie świebodzickiej firmy próbują walczyć z nieuczciwymi konkurentami, ale ciągnąca się procedura w urzędzie patentowym i niejednoznaczność wyroków sądowych nie sprzyjają firmie" - wyjaśniał dziennik.

Koszt patentów

Polska wynalazczość wygląda coraz marniej. Do Urzędu Patentowego zgłaszanych jest mniej projektów, niż w ubiegłych dziesięcioleciach. W roku 1990 zgłoszono 4105 wynalazków i przyznano 3242 patenty. Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w roku 2003 (na razie nie ma szczegółowych danych za rok 2004) zgłoszono już tylko 2268 wynalazków i udzielono 613 patentów wobec 2313 w roku 2002 i 2404 w roku 2000.

Co ciekawe, w ostatnich latach, dla których dostępne są dane, znacząco wzrosła liczba tzw. krajozgłoszeń wynalazków polskich do ochrony prawnej za granicą.

Zgłoszenie wynalazku ? 500 zł, lub wzoru przemysłowego - 300 zł; przyjęta przez UPRP objętość opisu to 20 stron - każda następna kosztuje wynalazcę 25 zł. Stała i jednorazowa jest też opłata od oświadczenia o korzystaniu z pierwszeństwa (za każde pierwszeństwo) - 100 zł. Ochrona znaków towarowych zaczyna się od 500 zł - tyle kosztuje podanie o udzielenie prawa ochronnego na znak towarowy.

Jednak na tym nie kończą się wydatki. Koszty pozostałych czynności dokonywanych w ramach rozpatrzenia wniosków, jak choćby dokonanie ogłoszenia wniosku w terminie wcześniejszym (60 zł), czy opłaty od wniosku o udzielenie prawa ochronnego na zgłoszony wynalazek (100 zł) powiększają wydatki zgłaszającego.

Gdy już szczęśliwy posiadacz patentu trzyma w rękach dokument potwierdzający jego prawa własnościowe, wówczas przychodzi pora na coroczne opłaty okresowe za patent. Za pierwszy okres ochronny wynalazku obejmujący pierwszy, drugi i trzeci rok ochrony trzeba zapłacić 270 zł. Czwarty rok - 100 zł. Piąty - 210 zł i opłaty rosną... Ostatni, 20 rok - kosztować będzie tego, który się nie podda opłatom - 1550 zł (w chwili obecnej). Tańsze są wzory użytkowe: pierwszy, drugi i trzeci okres ochrony - 200 zł. Ostatni, dziewiąty i dziesiąty rok - 1000 zł.

Opłat jest sporo. O ile dla dużych podmiotów gospodarczych czy akademickich nie są to może zbyt duże kwoty, o tyle samorodny talent - domowego wynalazcę - opłaty takie mogą odstraszyć. Sama procedura zastrzeżenia trwa czasem kilka lat. Zawsze tłumaczy się to potrzebą dokładnego zweryfikowania wniosku. Oby tylko ktoś nie zasłużył sobie przez to na miano "lenia patentowanego"...

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: wynalazek | patenty | życia | zyciem | KGHM | żyły | potrzeba | AGH | patent | opłaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »