Pieniądze są, lecz chaosu organizacyjnego więcej
Optymizm administracji rządowej w ocenie naszego przygotowania do absorpcji środków strukturalnych jest nieuzasadniony - uważają eksperci. Nie ruszył ani jeden program wsparcia dla przedsiębiorców, za którego realizację odpowiada Ministerstwo Gospodarki.
Sytuację być może uratują samorządy, które z poświęceniem włączyły się w walkę o unijne pieniądze. Jednak chaos proceduralno-informacyjny sprawia, że ilość zgłoszonych projektów na pewno nie przejdzie w jakość. Na przykład w województwie mazowieckim cofnięto wszystkie zgłoszone przez beneficjentów wnioski.
Polska rozpoczyna właśnie wdrażanie funduszy strukturalnych. To najtrudniejszy, a zarazem najciekawszy moment naszej pracy, kiedy trzeba "oderwać od ziemi" pierwsze projekty - stwierdził w ub. tygodniu dyrektor Luis Riera-Figueras z Dyrekcji Generalnej ds. Polityki Regionalnej. Okazją było pierwsze posiedzenie tzw. Komitetu Monitorującego Narodowy Plan Rozwoju. Do jego zadań należy zapewnienie efektywności i odpowiedniej jakości wdrażania pomocy finansowej przyznanej Polsce w ramach funduszy strukturalnych. Problem w tym, że niewiele z naszych przygotowań do absorpcji pomocy da się ocenić. Wbrew informacjom przedstawianym przez Ministerstwo Gospodarki, nie ruszył jeszcze nabór wniosków w większości tzw. Sektorowych Programów Operacyjnych - w tym ani jedno przedsięwzięcie skierowane do przedsiębiorców. Jedynym programem, przy którym można pokusić się o pierwsze podsumowania, jest Zintegrowany Program Rozwoju Regionalnego - tu większość urzędów marszałkowskich zakończyła już nabory wniosków. Wyniki są przerażające. Na przykład w woj. mazowieckim z 28 złożonych wniosków ani jeden nie przeszedł najbardziej elementarnej procedury - oceny pod względem formalnym. Wszystkie aplikacje dotyczące finansowania budowy i modernizacji dróg powiatowych i gminnych, pompowni ścieków, kanalizacji sanitarnej, rozbudowy sieci wodociągowej wróciły do samorządów. Stało się to jeszcze na etapie, gdy urzędnicy oceniali jedynie poprawność wypełnienia formularza i złożonych załączników, nie wnikając w merytoryczne przygotowanie projektów.
Dylemat "dołu"
Już na tym etapie mamy duży dylemat. Gdybyśmy przykładnie odnieśli się do tej oceny, liczba odrzuceń byłaby jeszcze większa - wyjaśnia politykę kwalifikacji Albert Borowski, dyrektor Departamentu Strategii Rozwoju Regionalnego i Funduszy Strukturalnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.
Zgodnie z przyjętymi kryteriami urząd sprawdza jedynie kwestie podstawowe - czy podmiot, który ubiega się o dofinansowanie, wystarczająco zabezpieczył swoje środki na inwestycje oraz czy ma wszystkie dokumenty, które stwierdzają jego prawo do gruntu, możliwość budowania i potwierdzają dysponowanie nieruchomością - czyli dają pewność, że inwestycja zostanie wykonana i nie będzie blokować rozdziału środków.
Jak przyznaje dyrektor, jemu samemu trudno znaleźć nawet podstawę, według której ma oceniać projekty. - Wytyczne i instrukcje zawarte w tzw. generatorze wniosków (program umożliwiający elektroniczną rejestrację) nie są spójne z tym, co zaleca podręcznik, a właściwie jego projekt, który nie wiadomo, czy obowiązuje - rozkłada ręce urzędnik. Jego zdaniem decyzje wobec samorządów blokują też niejasności kompetencyjne. - Pozostawiono nam dowolność co do decydowania o formie dokumentów. Zaraz po określeniu, jak ma wyglądać wykaz z dokumentacji technicznej, resort przygotował ukaz, z którego wynika, że beneficjent może przynieść jedynie okładkę i spis treści.
To nie jedyny problem. Urzędy marszałkowskie muszą jeszcze rozwiązać kwestię beneficjentów spoza sektora finansów publicznych, którzy wycofali wnioski. Podstawą rezygnacji była interpretacja Ministerstwa Gospodarki, zgodnie z którą własne pieniądze na inwestycje uzbierane np. przez fundacje czy stowarzyszenia nie mogły być traktowane jako wymagany wkład publiczny. Podmioty te, aby wystąpić o wsparcie, musiałyby jeszcze uzyskać środki publiczne - np. z dotacji samorządów. - Na szczęście resort wycofał się z tego stanowiska - wyjaśnia zasady funkcjonowania powielaczowego prawa w dziedzinie funduszy dyrektor Borowski.
Nie ilość, lecz jakość
Mimo że zakończony nabór wniosków w ramach Zintegrowanego Programu Rozwoju Regionalnego świadczy o dużej mobilizacji samorządów, o ostatecznym wykorzystaniu przez nie środków strukturalnych zdecyduje jakość projektów. Panele ekspertów, które będą oceniać zgłoszone przedsięwzięcia pod względem merytorycznym i zgodności z regionalną strategią rozwoju, dopiero zaczynają prace. Do czasu ich zakończenia przedstawiciele urzędów marszałkowskich wolą wstrzymać się z ocenami.
- To było tworzenie fikcji. Jak samorząd mógł przygotować poprawne studium wykonalności, skoro jego forma została ogłoszona przez Ministerstwo Gospodarki na 2 tygodnie przed zakończeniem naboru - tłumaczy jeden z urzędników odpowiedzialnych za przyjmowanie wniosków.
Zawieszone pieniądze dla przedsiębiorców
- Dotacje na inwestycje dla MSP - 230+360 mln euro
- Dotacje na szkolenia dla MSP - 23+260 mln euro
- Inwestycje w dziedzinie ochrony środowiska - 180 mln euro
- Środki dla instytucji szkolących przedsiębiorców 30 mln euro
Źródło: MGiP, PARP
Przedsiębiorcy czekają
Jeszcze w styczniu Krzysztof Krystowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki deklarował, że przedsiębiorcy jako pierwsi wykorzystają w 100 proc. przeznaczoną dla nich pomoc. Pieniądze miały być wypłacane już w październiku. Jednak teraz nie wiadomo, czy do tej pory właściciele firm doczekają się chociażby ogłoszenia naboru wniosków. Przeznaczone dla nich programy sektorowe Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw, Rozwój Zasobów Ludzkich oraz działanie Mikroprzedsiębiorstwa w ramach ZPORR jeszcze nie ruszyły.
- Z ogłoszeniem konkursu na dotacje na inwestycje i doradztwo dla MSP musimy czekać na ukazanie się odpowiednich rozporządzeń. Z tego, co wiem, są one przygotowywane przez resort gospodarki. Najbardziej optymistycznym terminem jest początek września - informuje Monika Karwat, rzecznik prasowy Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. To samo można usłyszeć w wojewódzkich urzędach pracy, które pośredniczą w przekazywaniu środków unijnych m.in. na subsydiowanie zatrudnienia. - Nie obowiązuje jeszcze nawet wzór wniosku, ciągle nie ma też odpowiednich rozporządzeń w tej sprawie. Sami przedsiębiorcy także pewnie niewiele wiedzą o tej możliwości, bo nikt do nas w tej sprawie nie przychodzi - tłumaczy Danuta Pawłowska, kierownik wydziału obsługi programów pomocowych WUP w Rzeszowie.
W zakresie wsparcia dla przedsiębiorców dokładnie potwierdziły się też czarne scenariusze, które jeszcze w styczniu w sprawie notyfikacji przez Brukselę dokumentów związanych z pomocą publiczną wieszczyli eksperci i media. To niewywiązanie się strony polskiej z tego wymogu przy jednoczesnej opieszałości urzędników unijnych sprawiło, że pod znakiem zapytania stoi ogłoszenie w tym roku naboru na wsparcie działań w zakresie ochrony środowiska. Pecha mają też autorzy kilkunastu projektów, zakwalifikowanych spośród ponad 700 wniosków, do wsparcia w ramach ustawy o finansowym wspieraniu inwestycji. Komisja Europejska zakwestionowała udzielenie pomocy na pokrycie kosztów obsługi prawnej - beneficjenci nie dość, że nie mogą liczyć na zrefinansowanie tej części inwestycji, to jeszcze będą musieli czekać na nowelizacją ustawy przez parlamentarzystów, którzy sierpień spędzają na urlopach.
Tomasz Grosse, ekspert Instytutu Spraw Publicznych
W zakresie przygotowań do wdrażania funduszy strukturalnych niewiele się zmieniło od alarmistycznych ocen ekspertów z początku roku. Większość rozporządzeń nie została przygotowana i przekazana na czas i dzisiejsza sytuacja jest tego skutkiem. Panuje całkowity chaos proceduralno-dokumentacyjny - na najbardziej podstawowym poziomie - przygotowań formalnych. Te opóźnienia na pewno utrudnią sensowne i efektywne wydatkowanie funduszy - zgodnie z określoną strategią, wizją rozwoju kraju i polityką regionalną. Być może taka polityka pojawi się za kilka lat, gdy cała administracja rozezna się w procedurach i formalnościach. Obecny rozdział funduszy będzie raczej walką o pieniądze - na zasadzie: wydać jak najwięcej - niż staraniem o wartościowe z punktu widzenia rozwoju lokalnego czy regionalnego inwestycje. Walcząc o drobiazgi, nie mamy szans na komfort długoletniego planowania inwestycji za unijne pieniądze.
Na całości przygotowań do wdrażania funduszy na pewno odbije się też centralizacja kompetencji - już teraz widać, że najbardziej opóźnione są te programy, za które odpowiada wyłącznie administracja rządowa. Na pewno dużo sprawniej zrealizowany będzie ZPORR, w którego realizację przy niemałym wysiłku i barierach "z góry" włączyły się samorządy.