Potrzeba zmiany w składkach ZUS. "Inaczej grożą nam niebezpieczne pomysły"
- Składki na ubezpieczenie społeczne powinny być uzależnione od tego, czy przedsiębiorca uzyskuje dochód. Nie powinno być tak, że musi je płacić niezależnie od tego czy ma zysk czy stratę. Bez tej zmiany będą powracać takie niebezpieczne pomysły jak dobrowolny ZUS - mówi Interii Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jak dodaje, projekt w tej sprawie jest gotowy, ale nie ma odzewu ze strony rządu.
- My mamy przygotowany projekt takiej zmiany i wychodziliśmy z tą propozycją. Rozmawialiśmy już na ten temat z prezes ZUS prof. Gertrudą Uścińską i wówczas spotkaliśmy się z przychylną oceną. Próbowaliśmy zainteresować taką zmianą Ministerstwo Rozwoju i Technologii, ale do tej pory nie otrzymaliśmy pozytywnego odzewu. Mam obawy, że w okresie przedwyborczym rząd nie zdecyduje się na wprowadzenie tych zmian, mimo, że te rozwiązania byłyby generalnie korzystne dla przedsiębiorców - mówi Marek Kowalski, szef Federacji Przedsiębiorców Polskich.
- Wbrew pozorom nie byłby to trudny projekt, korzystny dla większości firm i warto byłoby go zainicjować, zwłaszcza w sytuacji, gdy toczy się dyskusja, którą wywołał Rzecznik MŚP Adam Abramowicz proponując zupełną dobrowolność w opłacaniu składek społecznych, co jest absolutnie złym pomysłem. Natomiast z jednym mogę się zgodzić z Rzecznikiem - że ciężko jest przedsiębiorcom płacić składki na ubezpieczenia społeczne w sytuacji, gdy nie zarabiają - dodaje.
Jak podkreśla, propozycja, by składki społeczne były zupełnie dobrowolne dla przedsiębiorców, wywraca cały system.
- To by oznaczało, że cała reszta społeczeństwa zrzuciła się na tych, którzy w ramach dobrowolności nie płaciliby obowiązkowego ubezpieczenia w ZUS, bo konstytucyjnie państwo odpowiada za zabezpieczenie emerytalne. W efekcie, w przyszłości na te osoby zrzucaliby się pozostali - mówi Kowalski.
Przy Rzeczniku MŚP został powołany komitet obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, który zbiera podpisy pod projektem ustawy, zgodnie z którą przedsiębiorca będący osobą fizyczną może zwolnić się z podlegania obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym poprzez złożenie wniosku o wyrejestrowanie z ubezpieczeń społecznych. Uzasadniono, że "przytłaczająca większość osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą skorzystałaby z prywatnych alternatyw wobec publicznego systemu ubezpieczeń społecznych, gdyby miała taką możliwość" .
Zdaniem Marka Kowalskiego jest to "nielogiczne i oderwane od realiów".
- Tłumaczenie, że przedsiębiorca mógłby zabezpieczać się indywidualnie i na przykład wpłacać składki do prywatnego systemu jest nielogiczne, bo skoro nie stać go na składki w publicznym systemie, to tym bardziej nie stać go by było na odprowadzanie wystarczających kwot w systemie prywatnym, którego zresztą obecnie nie ma. Dlatego propozycje Rzecznika są tym bardziej oderwane o realnych możliwości - mówi Kowalski.
Jak dodaje w rozmowie z Interią, FPP proponuje inne rozwiązanie, dużo bardziej sprawiedliwe, uzależniające wysokość składek od dochodu przedsiębiorcy. Wówczas w okresach gdy dochód jest niższy lub nie ma go wcale, co się zdarza na przykład u przedsiębiorców pracujących sezonowo, składki byłyby niższe lub nie byłyby płacone, natomiast generalnie byłyby uzależnione od dochodów, ale do pewnego limitu.
Do jakiego konkretnie - to kwestia do ustalenia, ale sam mechanizm byłby prosty i bardziej sprawiedliwy. Dziś rzeczywiście jest tak, że niezależnie od tego, czy w danym miesiącu przedsiębiorca ma zysk czy nie, składki i tak musi zapłacić.
- Mały ZUS, obowiązujący w pierwszych latach działalności nie likwiduje tego problemu i my nie byliśmy zwolennikami takiego mechanizmu, bo to nie jest rozwiązanie systemowe i jest oderwane od dochodu. Wprowadzanie takich łatek i czasowych rozwiązań powoduje, że system jest nieczytelny i jego uczestnicy wtedy próbują jakoś się poruszać i rozgrywać, a nie o to chodzi - mówi Marek Kowalski.
- Zasady powinny być proste i oparte na sensownych założeniach, w tym przypadku uzależnione od dochodów. Dlatego uważam, że zwłaszcza dziś proponowane przez nas rozwiązanie jest potrzebne, a w przyszłości mogłaby to być także podstawa w kierunku wprowadzenia jednolitej daniny - podsumowuje szef Federacji Przedsiębiorców Polskich
Monika Krześniak-Sajewicz