Pracował w Żabce po 10 godzin dziennie, w niedziele chciał odpocząć. Właściciel odmówił mu pensji

Nastolatek pracował w Żabce na więcej niż jeden etat. Pracodawca chciał, aby przyszedł do sklepu także w niedzielę na 12 godzin. Młody pracownik odmówił - ale konsekwencji z pewnością się nie spodziewał. Wydawało się, że pracodawca nie może nie wypłacić mu pensji za już przepracowany czas. A jednak.

O nastoletnim Hubercie, który pracował w Żabce, jako pierwsza pisała "Gazeta Wyborcza". Dziennik twierdzi, że chłopak szukał w tej sieci zatrudnienia na wakacje. Z właścicielem ustalił płacę w wysokości najniższej stawki godzinowej, jednak później już niemal wszystko poszło nie tak. 

Nie podpisał umowy, nie dostał pensji

Nastolatek popełnił częsty błąd, który zdarza się nawet doświadczonym na rynku pracy pracownikom. Tymczasem w 2018 roku Kodeks pracy zmienił zasady podpisywania umowy z nowozatrudnionymi osobami.

Reklama

"Pracodawca powinien najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy przez pracownika potwierdzić mu na piśmie ustalenia co do stron umowy, rodzaju umowy oraz jej warunków" - czytamy w komunikacie resortu pracy.

To jedyny sposób na dochodzenie praw pracownika i ustalenie uprawnień w ramach stosunku pracy, a więc także wypłatę wynagrodzenia. We wspomnianym przypadku do tego nie doszło, stąd konflikt. Nastolatek miał pokłócić się z pracodawcą po odmowie pracy w niedzielę i odmowie - ze strony pracodawcy - wypłaty wynagrodzenia za przepracowany już okres.

- Przepracowałem cały tydzień bez wtorku i czwartku po dziewięć, dziesięć godzin dziennie. Ajent chciał, żebym przyszedł też w niedzielę na 12 godzin, ale nie zgodziłem się - mówił 19-latek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Ostatecznie pan Hubert miał dostać wynagrodzenie w kwocie nieco ponad 220 zł, choć sam wyliczył swoje wynagrodzenie na kwotę ponad 1300 zł. Według "GW" ta sprawa miała już trafić do organizacji, która zajmuje się interwencjami w podobnych sprawach w Żabce.

Po burzy odzyskał pieniądze. Co na to Żabka?

Do sprawy odniosła się także sieć Żabka, która twierdzi, że jej franczyzobiorcy to niezależni przedsiębiorcy, jednak przyznaje również, że powinna sprawdzić te niepokojące przypadki. Do wspomnianego pracodawcy miało trafić upomnienie, że łamie on prawo.

"W Żabce obowiązują jednak procedury, za pomocą których każdy niepokojący sygnał jest sprawdzany w takim zakresie, na jaki pozwalają nam zapisy umów", informuje Żabka w odpowiedzi na pytanie dziennika. Żabka dodaje, że Hubert odzyskał już swoje pieniądze, co potwierdza sam zainteresowany. 

Sieć sklepów Żabka działa na zasadzie franczyzy od 1998 r. i obecnie liczy sobie ok. 8300 franczyzobiorców. Żabka szacuje, że blisko 80 proc. tych sklepów w ubiegłym roku osiągnęło 24 tys. zł przychodu miesięcznie. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Żabka | zarobki | Brutto | warunki pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »