Przedsiębiorca zapłaci więcej niż zleceniobiorca
Formalnie najatrakcyjniejszą formą opodatkowania działalności usługowej, z którą wiążą się niewielkie koszty uzyskania przychodów, jest ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Samozatrudniony może bowiem wówczas oddawać fiskusowi tylko 8,5 proc. uzyskanych przychodów.
Problem w tym, iż fiskus przewidział taką sytuację i ustawowo wykluczył z zakresu działalności gospodarczej uprawniającej do ryczałtu większość takich usług. Są one wypunktowane w załączniku nr 2 do ustawy o podatku zryczałtowanym.
Dla przykładu, wśród nich są usługi pośrednictwa w sprzedaży towarów wszelkiego rodzaju, usługi pośrednictwa finansowego, usługi prawnicze, rachunkowo-księgowe, badania rynków i opinii publicznej, doradztwa w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej i zarządzania, a nawet usługi świadczone przez jednoosobowe podmioty gospodarcze prowadzące działalność gospodarczą wyłącznie na rzecz jednego podmiotu. Te ostatnie bez względu na rodzaj świadczonych usług.
Podatek liniowy: gorszy wynik
W tej sytuacji samozatrudniony, który chce być przedsiębiorcą, musi praktycznie rozliczać się z podatku dochodowego na podstawie księgi przychodów i rozchodów. Wybierać może jedynie między podatkiem w stałej wysokości 19 proc. (podstawa opodatkowania art. 30c ustawy o PIT) a podatkiem według skali tabeli podatkowej (art. 27 ustawy PIT). W obu przypadkach, po odjęciu kosztów oraz obowiązkowych składek ZUS, dochód objęty jest podatkiem dochodowym. W pierwszym przypadku w wysokości 19 proc., niezależnie od wysokości. W drugim, począwszy od 2009 roku do sumy dochodów podlegających opodatkowaniu według skali tabeli podatkowej 85 528 zł stawką podatku 18 proc. minus 556,02 zł. A gdy jest wyższy, podatkiem 32-proc. od nadwyżki. W związku z obniżką progów skali podatkowej, począwszy od 2009 roku, przy jednoczesnym pozostawieniu podatku liniowego na poziomie 19 proc., dla osób nie zarabiających średniomiesięcznie więcej niż 7,1 tys. zł czynią właściwie podatek liniowy nieopłacalnym (patrz wyliczenie w grafice obok).
Zysk na zryczałtowanych kosztach
Alternatywą działalności gospodarczej dla osób chcących zarobkować we własnym zakresie w usługach o niewielkich własnych kosztach działalności może więc być rozliczanie się z fiskusem z podatku dochodowego na podstawie art. 13 ustawy PIT, a więc z działalności wykonywanej osobiście. W tym celu samozatrudniony zawiera z podmiotem gospodarczym, na rzecz którego działa, umowę zlecenia lub umowę o dzieło.
Przy opodatkowaniu umów zlecenia lub o dzieło rozliczanych w ramach działalności wykonywanej osobiście pojawia się możliwość obniżenia podstawy opodatkowania o tzw. zryczałtowane koszty uzyskania przychodu.
Trzeba tylko pamiętać, że przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia Natomiast treścią umowy zlecenia jest wykonanie lub wykonywanie przez przyjmującego zlecenie określonej czynności prawnej lub faktycznej dla dającego zlecenie. Fiskus pozwala tu zresztą zastosować dwie stawki: 20- i 50-procentową. Jest więc rzeczą oczywistą, że strony umowy, a zwłaszcza zleceniobiorca, zainteresowane są, by tak umowę kwalifikować, by możliwe stało się to bardziej radykalne obniżenie podstawy opodatkowania.
Większe oszczędności na ZUS
Ta druga kwestia jest ważna także dla optymalizacji obciążeń fiskalnych w formie obowiązkowych składek ZUS. O ile bowiem przedsiębiorca może płacić obowiązkowe składki na ubezpieczenia społeczne od deklarowanej podstawy wymiaru, którą w praktyce są stawki minimalne, o tyle samozatrudniony rozliczający się z fiskusem na zasadzie działalności wykonywanej osobiście musi je płacić od rzeczywistego przychodu, a więc na zasadach zbliżonych do pracowniczych.
Z tym że zasadnicza różnica między umowami zlecenia a o dzieło w zakresie obowiązków wobec ZUS polega na tym, że zleceniobiorcy co do zasady objęci są obowiązkowym ubezpieczeniem społecznym. Natomiast osoby wykonujące dzieło - nie. W konsekwencji tak samo jest ze składkami na obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne. Wynika z tego, że poprzez odpowiednie określenie w umowie zakresu działalności samozatrudnionego może on zyskać w formie oszczędności na składkach ZUS nawet więcej niż przedsiębiorca, o ile działał będzie wyłącznie lub częściowo na podstawie umowy o dzieło.
Gazeta Prawna 31.10.2008 (214) - str. A-6
Marianna Olszewska