Przedsiębiorcy: Tarcza pomoże, ale zamknięte branże trzeba otworzyć
Takie narzędzia jak zwolnienie ze składek ZUS, postojowe czy subwencje na pokrycie kosztów są ważne, ale kluczowe jest jak najszybsze choćby częściowe otwarcie zamkniętych branż - ocenia Arkadiusz Pączka, ekspert FPP. Są też obawy o to jak szybko Komisja Europejska notyfikuje nowe instrumenty.
W piątek premier Mateusz Morawiecki na specjalnej konferencji powiedział, że nowa tarcza pomocowa dla branż najbardziej dotkniętych gospodarczymi skutkami pandemii COVID-19 to koszt ok. 9-10 mld zł, a może wzrosnąć do 20 mld zł w przypadku, gdyby doszło do "narodowej kwarantanny" i wymieniał po kolei wszystkie środki, których chce użyć rząd do ratowania gospodarki. Jak będą działać nowe i najważniejsze Interia pisała w środę.
Przedstawiciele przedsiębiorców boją się, że nie ruszą one szybko.
- Największe ryzyko związane z uruchomieniem nowych instrumentów pomocowych jak dopłaty do kosztów stałych widzę w machinie regulacyjnej. Tym bardziej, że dwa bardzo ważne elementy, które będzie wprowadzał Polski Fundusz Rozwoju wymagają notyfikacji Komisji Europejskiej i obawiam się, że nie nastąpi z dnia na dzień. Obawy dotyczą zwłaszcza tego ile trzeba będzie czekać na taką zgodę potrzebną do uruchomienia subwencji pokrywających do 70 proc. kosztów stałych - mówi w rozmowie z Interią Arkadiusz Pączka, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Część antykryzysowej amunicji z całego rządowego arsenału już działała wcześniej, jak zwolnienie z ZUS, postojowe, dofinansowanie zatrudnienia, ale są też zupełnie nowe, które wymagają notyfikacji KE. W środowej rozmowie z Interią Paweł Borys tłumaczył, że subwencja na pokrycie kosztów stałych była już konsultowana w ostatnich tygodniach z Komisją Europejską i podstawy prawne są już stworzone w ramach aktualizacji tzw. tymczasowych ram pomocy, ale będzie jeszcze podlegać notyfikacji.
W rządowym pakiecie pomocowym pojawiło się też zwiększenie - z 6 do 8 krotności średniego wynagrodzenia - dofinansowania do zmiany aktualnej działalności gospodarczej na inną i wejście w nowy obszar. Przedstawiciele przedsiębiorców mają jednak wątpliwości co do skuteczności tego środka.
- Polityka drugiej szansy dobrze wygląda na slajdach, ale w praktyce moim zdaniem takie narzędzia nie zadziałają. Kto z tego ma z tego skorzystać? Przecież branża eventowa nie przekształci się nagle w dostawców łóżek polowych - pyta retorycznie Arkadiusz Pączka.
- Dziś przedsiębiorcy patrzą przede wszystkim na ZUS i podatki, dlatego zwolnienie ze składek czy postojowe to bardzo ważny i potrzebny konkret - dodaje ekspert FPP. Zwraca uwagę jeszcze na konsekwencje regulacji z września.
- Nie zapominajmy, że za 40 dni przedsiębiorców czeka jeszcze podwyższenie kosztów w postaci wyższej płacy minimalnej, a przy branżach, które są objęte lockdownem to jest dodatkowy problem. Zastanawiam się czy w tej sytuacji nie będzie potrzebny jakiś ruch związany z zamrożeniem płacy minimalnej - mówi. Podkreśla jednocześnie, że najważniejsze jest to, aby firmy mogły działać.
- Kluczowym elementem jest możliwie jak najszybsze, przynajmniej częściowe otwarcie zamkniętych branż, przy zachowaniu dodatkowych rygorów sanitarnych, tak by móc pokryć chociaż 1/3 kosztów. Całkowite zamknięcie będzie groziło w grudniu bardzo słabymi wynikami i upadłościami - mówi Arkadiusz Pączka.
- Będziemy mocno o to apelować do rządu - podkreśla.
Jednocześnie ekspert FPP zwraca uwagę na solidarność płynnościową przedsiębiorców wobec przedsiębiorców, bo większe firmy, które nie mają problemów z płynnością skracają terminy płatności swoim podwykonawcom np. z 60 dni do 30 czy 20 dni. My jako organizacje przedsiębiorców będziemy wspierać takie praktyki - dodaje.
Monika Krześniak-Sajewicz