Przyspieszenie dzięki pomocy dla firm
Wspieranie sektora przedsiębiorstw i uelastycznienie kodeksu pracy - to główne hasła, pod którymi polski rząd zamierza walczyć z bezrobociem. Zmiany w prawie pracy już uchwalono, choć nie były takie, jakich oczekiwali pracodawcy.
Mimo że zmiany w kodeksie nie są głębokie, to związkowcy i tak je skrytykowali. W przyjętej nowelizacji założono m.in., że za pierwszy dzień maksymalnie pięciodniowego zwolnienia lekarskiego pracownik nie otrzymuje wynagrodzenia. Ponadto niedopuszczalne jest zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną, a pracodawcy mogą zawierać dowolną liczbę umów na czas określony z pracownikiem.
Wsparcie dla pracodawców - zwłaszcza tych, którzy mają problemy finansowe - miały zapewnić programy oddłużeniowe.
Około 60 tys. firm w zamian za opłatę restrukturyzacyjną ma szansę na umorzenie zaległości podatkowych i niektórych należności publicznoprawnych; ponadto prawie 50 przedsiębiorstw o szczególnym znaczeniu dla rynku pracy może liczyć na pomoc publiczną, o ile przeprowadzi program restrukturyzacji, uzgodniony ze swoimi wierzycielami. Autorzy tych rozwiązań chcą uwolnić przedsiębiorstwa przed bankructwem i związanym z tym wzrostem bezrobocia.
Mniejsze zasiłki?
Sam system pomocy dla bezrobotnych również ma ulec zmianie. Minister gospodarki i pracy Jerzy Hausner zapowiedział kilka tygodni temu ograniczenie zasiłków dla bezrobotnych w zamian za zwiększenie nakładów na szkolenia i przystosowanie zawodowe osób pozostających bez pracy. Szef resortu gospodarki ocenia, że znaczna część przychodzących do urzędów pracy nie jest zainteresowana znalezieniem nowego pracodawcy, ale uzyskaniem zasiłku. Według J. Hausnera, zmiany obejmą także system wypłaty zasiłków socjalnych. Zamiast kilkunastu będzie jeden - choć z różnymi dodatkami.
Finanse publiczne
W parze z tymi propozycjami idą założenia wicepremiera Grzegorza Kołodki, który chce zrezygnować z automatycznej indeksacji świadczeń. Oszczędności w budżecie ma przynieść także likwidacja części środków specjalnych. Państwowe finanse zyskają też na likwidacji niektórych funduszy celowych i agencji Skarbu Państwa. Minister finansów chce też wykorzystać jedną trzecią (ok. 9 mld zł) rezerwy rewaluacyjnej NBP. Nie jest jasne, czy środki te mają zwiększyć dochody budżetu (co mogłoby działać silnie inflacyjnie), czy będą przeznaczone na spłatę zadłużenia zagranicznego.
Pieniądze z funduszy unijnych mają być głównym motorem napędzania wzrostu gospodarczego. G. Kołodko liczy na to, że do 2006 r. uda się pozyskać ok. 62 mld zł. Większość tych środków ma przejść przez samorządy. Prawdopodobnie to one skorzystają na likwidacji ulg i zwolnień w podatkach dochodowych. Minister Kołodko ocenia, że dzięki temu do ich dyspozycji będzie o ok. 5 mld zł więcej niż obecnie.