Rynek IT dobry, chociaż ciasny
Na rosnącym rynku oprogramowania Business Inteligence (BI) do budżetowania i analiz robi się coraz ciaśniej. Wszystko za sprawą rosnącego popytu na aplikacje tej klasy. W Polsce dostawcy BI inwestują w pozycję na rynku nieco na wyrost.
Grzegorz Rawicz-Mańkowski, dyrektor marketingu polskiego oddziału SAS Institute, jednego ze światowych liderów rynku BI, przytacza statystyki, które wskazują na coraz większą liczbę dostawców oprogramowania. Według raportów IDC w 2004 roku było 35 firm oferujących BI, a już rok później, pomimo kilku przejęć branżowych spółek - 41. Ten trend się utrzymuje.
- Niektórzy decydują się na wzmocnienie swojej obecności w Polsce. Na przykład firma MicroStrategy, do niedawna reprezentowana w kraju przez partnerów, w 2006 roku otworzyła w Polsce biuro. Pojawiło się na rynku kilka nowych aplikacji, np. produkty izraelskiej spółki Gilon Business Insight czy marki Panorama.
Dodatkowo, niektórzy dostawcy oferujący pewne funkcjonalności BI, próbują poszerzyć swój portfel. Tak jest w przypadku IBM, który ostatnio wyzbywa się sprzętu i skupia się na sprzedaży oprogramowania i usług. Bliska współpraca IBM z firmą Cognos wyraźnie zmierza w kierunku przejęcia tego dostawcy BI - ocenia Grzegorz Rawicz-Mańkowski.
Dużo do zrobienia
Wspomniana izraelska spółka Gilon Business Insight weszła do Polski zakładając w 2006 r. ze spółką Betacom wspólną firmę BI Insight. Jest ona nie tyle dostawcą technologii (w odróżnieniu od największych graczy, jak SAS), co integratorem BI posiadającym własne aplikacje. Firma współpracuje z wieloma dostawcami oprogramowania, nie stanowiąc dla większości z nich konkurencji. BI Insight nie zdobyła jeszcze klientów, ale zamierza poinformować o pierwszych kontraktach w ciągu kilku miesięcy. Dlaczego Izraelczycy zdecydowali się na wejście do Polski?
- W wielu firmach w Polsce widzimy dla siebie jeszcze dużo do zrobienia, a to wynika z tego, że hurtownie danych są, lub były, tworzone dla każdego departamentu w organizacji osobno (np. dla działów marketingu i sprzedaży). My proponujemy kompleksowe, korporacyjne systemy obejmujące działaniem całą firmę - opowiada o przyjętej strategii Jarosław Pietrzak, dyrektor handlowy BI Insight.
Firma wybrała dla siebie specjalizację - sprzedaż korporacyjnych hurtowni danych (ang.: Enterprise Data Warehouse), skierowanych do dużych, nowocześnie zarządzanych przedsiębiorstw. Liderzy BI nie są zmartwieni ekspansją nowych firm.
- SAS ma w Polsce, w zależności od przyjętej metodologii badania, od 27 do ponad 50 proc. rynku BI. Obecnie istotną konkurencją dla nas są potentaci na rynku aplikacji biznesowych: Oracle (przejął firmę Siebel) i SAP, nawet większą niż tradycyjni dostawcy BI, jak Business Objects czy Hyperion. Nową konkurencją się nie martwimy - ma ona dość ubogą ofertę, nie skierowaną do naszych tradycyjnych odbiorców, czyli większych przedsiębiorstw i administracji. Większe przedsiębiorstwa, rozważając wdrożenie BI, przyglądają się raczej uznanym, sprawdzonym rozwiązaniom - Grzegorz Rawicz-Mańkowski bagatelizuje sprawę coraz ciaśniejszego rynku.
SAS oraz inni znaczący dostawcy aplikacji, jak Business Objects, nieco obawiają się wchodzących na rynek BI gigantów IT, w tym wspomnianych Oracle i IBM. Największym wyzwaniem będzie dla nich jednak oferta Microsoftu. Dostarcza on narzędzia dla firm małych i średnich, a ponieważ jest silnie obecny od lat w przedsiębiorstwach (systemy operacyjne, pakiet Office), jego oferta BI zapewne spotka się z zainteresowaniem.
- Korporacja Microsoft jest agresywna na rynku pracy, ściąga do siebie specjalistów od BI, co pokazuje, jaką obiera strategię. SAS raczej nie będzie konkurował z Microsoftem, ponieważ nigdy nie celował w liczbie sprzedawanych licencji - twierdzi Grzegorz Rawicz-Mańkowski.
Microsoftu obawiają się za to polskie firmy oferujące BI. Między innymi Comarch, który rozpoczął sprzedaż własnego narzędzia, czy spółka InForum.
- W połowie 2007 r. Microsoft wypuści nowy produkt - Performance Point Server 2007 - oprogramowanie do zarządzania wydajnością, wspierające m.in. planowanie, konsolidację sprawozdań i analitykę. Zanim to narzędzie stanie się popularne, miną dwa lata, więc nie ma jeszcze obaw, że Microsoft szybko zagarnie część rynku, ale w końcu to nastąpi. Zwłaszcza że firma stosuje agresywną politykę cenową - prognozuje Krzysztof Podborowski, dyrektor handlowy InForum.
Ciągle brak świadomości
Można się spodziewać, że produkt Microsoftu będzie konkurencyjny cenowo z obecnie dostępnymi programami, a więc stanie się przystępny dla wielu przedsiębiorstw. Tym samym wzrośnie świadomość korzyści, jakie daje BI, bo jak dotąd właśnie świadomość menedżerów jest największą, poza wysoką ceną, barierą wzrostu sprzedaży oprogramowania do budżetowania i analiz.
Według Krzysztofa Podborowskiego, jako region wypadamy blado pod względem korzystania z narzędzi BI na tle Europy Zachodniej czy USA. Wynika to z ogólnie słabego zinformatyzowania przedsiębiorstw i z ich niskiej kultury organizacyjnej.
- W Polsce brakuje jeszcze świadomości na temat BI. Przedsiębiorstwu łatwo jest zainwestować w nową fabrykę i szybko zwiększyć przychody o 40 proc. Aby to samo uzyskać dzięki BI, potrzeba nieco czasu i włożenia nieco wysiłku przy wdrożeniu aplikacji.
Zwrot z inwestycji w BI jest, niestety, dłuższy niż zwrot np. z zakupu nowych maszyn. Jest to bariera dla polskich firm, które nie myślą o usprawnieniu zarządzania, tylko szukają prostych rozwiązań - mówi Krzysztof Podborowski. Dodaje, że sprzedaż oprogramowania BI w Polsce ma się jednak bardzo dobrze, rośnie co rok o około 26 proc.
Jednak, skoro przedsiębiorstwa rzadko sięgają po BI i nie mają wiedzy na jego temat, szybki wzrost rynku wydaje się być paradoksem. Nie do końca. Popyt na BI generują w kraju dwa sektory: finansowy i telekomunikacyjny. Na ich rynkach jest największa konkurencja, największa walka o klienta. Właśnie telekomy, banki i firmy ubezpieczeniowe szukają wzrostu konkurencyjności i sięgają po BI wzorem zachodnich przedsiębiorstw.
- Także inne sektory zaczynają się interesować Business Inteligence, np. logistyka i przemysł, ale to dopiero początki. Rynek będzie wzrastał, ale powoli. Wszystko zależy od świadomości przedsiębiorstw oraz od wzrostu gospodarczego, a ten trudno przewidzieć - uważa dyrektor handlowy InForum.
Prawie, jak systemy operacyjne
Polskie firmy najczęściej wykorzystują BI do wspierania finansów i kontrolingu. Świat poszedł już dalej. W krajach rozwiniętych korzysta się z BI kompleksowo, czyli także w dziedzinach sprzedaży i marketingu, produkcji, zarządzania personelem. Musi minąć jeszcze kilka lat, zanim krajowe firmy przejdą na wyższy poziom zarządzania strategicznego.
Tak się już stało w globalnej gospodarce, dlatego BI ewoluuje w kompleksowe systemy CPM (Corporate Performance Management).
Tego typu kompleksowe narzędzia (CPM) chce oferować firma BI Insight. Jarosław Pietrzak tłumaczy, że systemy BI stają się coraz bardziej skomplikowane, a jednocześnie wymagania wobec nich są coraz wyższe. Obecnie powinniśmy mówić o tzw. aktywnych hurtowniach danych (ang. Active Data Warehouse), które działają w firmach jak systemy operacyjne, tzn. przetwarzają i dostarczają informacji w czasie prawie rzeczywistym.
Dzisiejszym firmom nie wystarczy analiza bazująca na danych z dnia wczorajszego, potrzebują informacji, co się działo 5 minut temu, a czasami i to nie wystarcza.
- Dobrym przykładem są tutaj operatorzy GSM, których rynek jest szczególnie konkurencyjny. Dzisiaj operatorzy GSM wiedzą m.in. kiedy i gdzie użytkownik sieci nie miał zasięgu. Wszystko za sprawą uporządkowanych danych, które trafiają do call center. Dzięki temu może przeprosić klienta za powstałe niedogodności - opowiada Jarosław Pietrzak.
Czas pokaże, kiedy w Polsce po BI i jego zaawansowane systemy sięgną przedsiębiorstwa przemysłowe. Dostawcy oprogramowania starają się edukować menedżerów organizując branżowe seminaria.
Prawdopodobnie popyt na BI zacznie rosnąć, gdy firmy dostrzegą zalety praktycznego wykorzystania systemów w ich konkretnym biznesie. Zanim to nastąpi, dostawcy IT muszą zadbać o zagarnięcie dla siebie pozycji, ponieważ wiedzą, że gdy ruszy boom inwestycyjny, będzie za późno na ekspansję, inwestycje i promocję. Niektórzy robią to już teraz, aby zyski zgarniać po latach.
Adam Brzozowski