Rząd ma sposób na gangi

Od dziś obowiązuje znowelizowana ustawa o świadku koronnym. Programem zostaną objęte osoby zamieszane w afery gospodarcze i korupcyjne. O nadaniu tego statusu będzie decydował prokurator krajowy i sąd okręgowy.

Decyzję o objęciu przestępcy programem świadka koronnego podejmie prokurator krajowy Janusz Kaczmarek oraz sądy okręgowe

Od dziś instytucja świadka koronnego wejdzie na stałe do polskiego porządku prawnego. Programem będą mogli zostać objęci już nie tylko skruszeni członkowie zorganizowanych grup przestępczych, ale również osoby zamieszane w afery sportowe lub gospodarcze.

Nowa twarz świadka

Oprócz otwarcia katalogu przestępstw, które będą mogły być objęte programem świadka koronnego, zmienia się również kontrowersyjny przepis pozwalający zachować świadkom koronnym swoje majątki, które pochodziły z działalności przestępczej. Nowa ustawa obliguje kandydata na świadka koronnego do ujawnienia posiadanego majątku oraz przekazania organom ścigania wiedzy dotyczącej majątku pozostałych członków grupy. Ponadto dotychczas świadkami koronnymi nie mogły zostać osoby, które zakładały lub kierowały zorganizowanymi grupami przestępczymi, a także zabójcy. Nowe przepisy umożliwiają objęcie programem dwie pierwsze grupy osób, jednak pod warunkiem, że w momencie stosowania tej instytucji nie kierują już grupą przestępczą.

Status świadka traci się w razie udowodnienia kłamstwa w zeznaniach, zatajenia majątku lub popełnienia nowego przestępstwa. Nowelizacja wydłuża okres, podczas którego świadek nie może wrócić na drogę przestępstwa - z roku do pięciu lat.

Koronny na masową skalę

Przeciwnicy ustawy podnoszą jednak zarzuty, że otwarcie katalogu przestępstw może spowodować że programem będą mogły zostać objęte osoby nieodpowiednie, których jedynym celem jest ucieczka od odpowiedzialności, a nie pomoc organom ścigania. Obawy takie mają swoje uzasadnienie. Mimo niewątpliwych zasług w walce z najcięższymi kategoriami przestępstw, w ciągu ostatnich pięciu lat zanotowano również kilka wpadek z udziałem świadka koronnego, które kończyły się śmiercią osoby objętej tym statusem, dekonspiracją lub powrotem przestępcy do więzienia. Poważnym obciążeniem dla tej instytucji było zbyt łatwe nadawanie statusu świadka koronnego osobom, które na to nie zasłużyły. W efekcie ok. 15 proc. decyzji w tej sprawie okazało się błędnych. Status świadka koronnego otrzymało dotychczas blisko 90 skruszonych przestępców.

- Masowego nadawania statusu świadka koronnego na pewno nie będzie, gdyż jest to instytucja używana w sytuacjach nadzwyczajnych. Mimo że katalog został otwarty, ustawa zaostrza tryb przyznawania tego statusu - tłumaczy dr Zbigniew Rau z komendy wojewódzkiej policji w Poznaniu, współautor nowych przepisów.

Reklama



Czego dotyczą zmiany?

Tak było:
- zamknięty katalog przestępstw o charakterze mafijnym
- skruszony przestępca nie tracił majątku
- o nadaniu statusu świadka koronnego decydował sąd rejonowy w jednoosobowym składzie

Tak jest:
- otwarty katalog przestępstw, m.in. korupcyjnych
- skruszony przestępca będzie musiał ujawnić swój majątek i majątki wspólników
- o nadaniu statusu świadka koronnego na wniosek prokuratora krajowego zdecyduje sąd okręgowy w trzyosobowym składzie

Podniesiona została również ranga decyzyjna o objęciu osoby statusem świadka koronnego. O tym, czy przestępca zostanie objęty programem, będzie decydował prokurator krajowy oraz sądy okręgowe w trzyosobowym składzie, a nie tak jak dotychczas, jednoosobowo sądy rejonowe.

- Mają to być sprawy kluczowe, w których świadek koronny będzie dysponował ogromną wiedzą, pozwalającą na wykrycie bardzo wielu przestępstw. Programem na pewno nie zostaną objęte osoby zamieszane w zwykłe przestępstwa korupcyjne. Takiej selekcji w przyznawaniu tego statusu, jakie wprowadza nowa ustawa, nie ma nigdzie na świecie - dodaje nadkomisarz.

Medialny spektakl "Masy"

Drugim poważnym problemem dla organów ścigania było zachowanie dyscypliny wśród świadków koronnych. Przykładem jest Jarosław K. ps. "Masa", który od kilku lat regularnie pojawia się w mediach, komentując swoją sytuację i procesy sądowe. Jest to jedyny świadek koronny powszechnie znany opinii publicznej, który swoim zachowaniem ośmiesza tę z definicji utajnioną instytucję.

- Gdybyśmy znali wcześniej osobowość tego człowieka, dziesięć razy zastanowilibyśmy się, czy ten status powinien otrzymać - tłumaczy Zbigniew Rau.

Ustawodawca wziął pod uwagę również ten przypadek, dając organom ścigania większe środki dyscyplinujące osoby objęte tym statusem. Na wniosek policji ochrona świadka koronnego będzie mogła być cofnięta, a prokurator będzie mógł wystąpić o odebranie jej tego statusu, jeżeli nie przestrzega zasad bezpieczeństwa.

Adwokaci krytykują

Zdecydowanym przeciwnikiem tej instytucji jest prof. Piotr Kruszyński, obrońca w wielu głośnych procesach karnych. Tłumaczy on, że jest to wprowadzenie do procesu karnego czynności, które powinny mieć charakter operacyjny.

- Odpuszczenie płotce, aby złapać rekina, może być uzasadnione, ale powinno odbywać się podczas czynności prowadzonych przez policję, a nie już na etapie postępowania sądowego. Nadawanie temu szaty prawnej uważam za niewłaściwe. Jeżeli na procesie pojawia się świadek koronny, to prawo do obrony oskarżonego przestaje istnieć. Zarówno sądy, jak i prokuratury bezkrytycznie dają wiarę w zeznaniom osoby objętej tym statusem - tłumaczy prof. Kruszyński.

Z taką opinią nie zgadzają się sędziowie.

- Na szczególną sytuację w przestępczości trzeba znajdować szczególne środki, nawet jeżeli odbywa się to kosztem ograniczenia pewnych gwarancji procesowych, które w mojej ocenie są i tak przesadnie rozbudowane - uważa Janusz Ritmann z Sądu Okręgowego w Łodzi.

Tomasz Pietryga

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »