Tylko ryba nie bierze

W rankingu Transparency International, międzynarodowej organizacji zajmującej się walką z korupcją, spośród 146 państw Polska zajęła 67 miejsce. W 1996 r., gdy po raz pierwszy nasz kraj uwzględniono w rankingu, otrzymaliśmy 5,57 punktów, w br. - 3,5.

Od Haiti - kraju najbardziej dotkniętego korupcją - dzielą nas raptem 2 punkty. Do Finlandii - państwa pozbawionego łapówek i nepotyzmu - brakuje nam ponad 6 punktów. Czy oznacza to, że choroba zwana korupcją zaraża coraz więcej tkanek? Czy polskie prawo chroni zwolenników załatwiania spraw pod stołem?

Oczywiście, że nie - twierdzi Julia Pitera z Transparency International. Wyniki raportu wskazują, że Polacy coraz wyraźniej dostrzegają problem korupcji i chcą o nim mówić. Jest to wypadkowa świadomości społecznej i wolności słowa. Warto zauważyć, że większość ostatnio wykrytych afer rozgrywała się 2-3 lata temu, czyli kiedy wyniki rankingu były lepsze.

Raport TI "Indeks Percepcji Korupcji", tworzony na podstawie badań przeprowadzanych w każdym kraju przez niezależne ośrodki badawcze, pokazuje jedynie, jak zjawisko korupcji postrzegane jest przez obywateli danego państwa i cudzoziemców. Z raportu "Opinia Publiczna i posłowie o korupcji" opublikowanego przez Fundację Batorego wynika jednak, że od 5 lat liczba osób wręczających łapówki waha się między 14 a 17 proc. Co dziwne, w tym samym czasie zmniejszyła się liczba osób, które osobiście znają biorących łapówki.

W 2000 r. taką znajomością "chwaliło się" 30 proc. ankietowanych, a w 2000 r. - 23 proc. - Jednocześnie w 2004 r. aż 75 proc. badanych stwierdziło, że korupcja w Polsce jest bardzo dużym problemem - dodaje Anna Kubiak, autorka raportu "Opinia publiczna i posłowie o korupcji". W roku 1991 uważało tak raptem 33 proc. ankietowanych.

Należy przy tym zauważyć, że Fundacja Batorego przeprowadza ankiety wśród przeciętnych obywateli, którzy łapówkę wręczają lekarzom, policjantom, urzędnikom. Ranking TI pokazuje natomiast, jak Polacy postrzegają głośne afery polityczne na wysokich szczeblach władzy. Nie zmienia to faktu, że Polska okazała się najbardziej skorumpowanym państwem Unii Europejskiej. Czy to oznacza, że nasze prawo chroni łapówkarzy?

- Prawo może być bardzo szczegółowe, a mimo to organy państwa mogą być kompletnie bezczynne - uważa Julia Pitera. Polskie przepisy są nawet przesadzone, np. w uprawnieniach kontrolerów skarbowych, ale instytucje są niesprawne, ponieważ są powiązane z politykami. Dlatego wielkim zadaniem społecznym powinno być wymuszenie na organach państwa niezależności.

Co jest korupcją

Według podpisanej przez Polskę międzynarodowej Konwencji Cywilnoprawnej, korupcja to "żądanie, proponowanie, wręczanie lub przyjmowanie bezpośrednio lub pośrednio łapówki lub jakiejkolwiek innej nienależnej korzyści lub jej obietnicy, które wypacza prawidłowe wykonywanie jakiegokolwiek obowiązku lub zachowanie wymagane od osoby otrzymującej łapówkę, nienależną korzyść lub jej obietnicę".

W polskim prawie nie występuje jednak definicja korupcji. Kodeks karny rozróżnia łapownictwo bierne (art. 228 k.k.), łapownictwo czynne (229 k.k.), płatną protekcję (art. 230 k.k.) i nadużycie funkcji (art. 231 k.k.). Zarówno za łapownictwo bierne, jak i czynne, maksymalna kara pozbawienia wolności wynosi 12 lat, za płatną protekcję - 8 lat, a nadużycie funkcji - 10. Przepisy zatem mamy, ale nie boją się ich ani obywatele, ani urzędnicy, ani nawet sędziowie. W wyniku prowokacji policji, neurolog złapany na przyjęciu 3 tys. zł łapówki został osadzony w areszcie.

Jednocześnie wystąpił do Sądu Pracy w Bolesławcu o przywrócenie do pracy. Ten nie dość, że pozytywnie rozpatrzył jego sprawę, to na dodatek zasądził na jego rzecz 20 tys. zł odszkodowania. Jeżeli prawo będzie stosowane właśnie tak, to z plagą korupcji nigdy się nie uporamy.

Julia Pitera uważa, że styl funkcjonowania społecznego dyktuje postawa władzy. Jeżeli organy administracji publicznej zaczną działać w sposób właściwy, jeśli będą karane za łamanie prawa, to urzędnicy przestaną przyjmować dowody wdzięczności i zaczną zgłaszać do prokuratury przypadki korupcji. Wówczas ludzie przestaną przynosić czekoladki, bo i tak wrócą z nimi do domu.



Kto jest skorumpowany

Aż 80 proc. ankietowanych przez CBOS uważa, że wyżsi urzędnicy państwowi i politycy często załatwiają kontrakty rządowe dla rodziny i znajomych prowadzących prywatne firmy, biorą łapówki za załatwienie spraw oraz obsadzają stanowiska publiczne krewnymi i znajomymi. W raporcie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czytamy, że zjawisko korupcji obejmuje wszystkie sfery życia politycznego, gospodarczego i społecznego. Biorą lekarze, celnicy, urzędnicy skarbowi, pracownicy samorządowi, sędziowie, dyrektorzy szkół, prokuratorzy, posłowie oraz doradcy ministrów. Wysokość przyjmowanych łapówek jest różna, i waha się od kilku tysięcy do 13 mln zł. Ostatnio jednak korupcja coraz częściej ma wymiar niegotówkowy.

Popularnością cieszą się wczasy w ciepłych krajach, sprzęt AGD i RTV, samochody, ustawione przetargi, a także fikcyjne zatrudnienie członka rodziny na określonym stanowisku. Można zatem odnieść wrażenie, że w Polsce dawanie nikomu nie przeszkadza. Łapówki wręczają nawet prywatni przedsiębiorcy - prywatnym przedsiębiorcom - dodaje Anna Kubiak. Granica między zaradnością a nieuczciwością zaciera się na naszych oczach w zastraszającym tempie.

Może jednak ktoś obudzi się i zacznie prawdziwą walkę z kosztownym rakiem. Z danych Banku Światowego wynika bowiem, że w krajach, gdzie korupcja jest powszechna, inwestorzy traktują ją jako dodatkowy 20-proc. podatek.

Z raportu ABW

Przez ostatnich 13 lat wśród 1750 wszystkich spraw prowadzonych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a wcześniej Urząd Ochrony Państwa, 120 spraw było korupcyjnych. W 2003 r. wątki korupcyjne pojawiły się w ok. 40 spośród 400 śledztw. Ujawnione do tej pory przez ABW przypadki korupcji dotyczyły m.in. celników, urzędników skarbowych, policjantów, sędziów, wysokich urzędników państwowych, doradców ministrów oraz różnego szczebla urzędników samorządowych. Łącznie zarzutami objęto 110 osób, a wobec 58 zastosowano areszt tymczasowy.

Reklama

Jolanta Góra

Grażyna Kopińska, dyrektor programu "Przeciwko korupcji" w Fundacji Batorego

Jeszcze 7-8 lat temu problemu korupcji nikt nie chciał zauważać. Dziś wszyscy zdają sobie sprawę, jakim jest zagrożeniem i teraz powinno się wdrożyć skuteczny, wielowątkowy rządowy program naprawczy. Przede wszystkim należy rygorystycznie stosować istniejące prawo i karać osoby zamieszane w korupcję. W ostatnim czasie policja i ABW prowadzi coraz więcej spraw przeciwko łapówkarzom, ale i tak jest ich mało. Ponadto należy wyeliminować korupcjogenne przepisy i uchwalić ustawę o stanowieniu prawa. Proces ten musi być bardziej przejrzysty i jawny. Konieczna jest także akcja edukacyjna skierowana zarówno do urzędników, jak i obywateli. Te wszystkie elementy należy wprowadzić jednocześnie, inaczej nie zadziałają. Tego typu akcja została podjęta w Hongkongu i okazało się, że przyniosła spodziewane efekty. Sami dziennikarze śledczy i organizacje pozarządowe korupcji nie zwalczą.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »