Windykacja ma się dobrze
Czy obecna koniunktura i większa płynność finansowa przedsiębiorstw oznaczają, że mniej firm ma problemy ze spłatą należności? Nic bardziej mylnego. Rynek wierzytelności wciąż szybko rośnie, a menedżerowie firm windykacyjnych zacierają ręce, licząc zyski.
W najbliższych trzech, czterech latach wartość spraw przyjętych do windykacji będzie rosła o ok. 30 procent rocznie. Można być tego niemal pewnym, gdyż od kilku lat wzrost rynku wierzytelności utrzymuje się na podobnym poziomie.
Według Piotra Krupy, prezesa firmy Kruk, można zaryzykować stwierdzenie, że branża windykacyjna jest w komfortowej sytuacji zarówno w czasie koniunktury gospodarczej, jak i dekoniunktury. Dzieje się tak z prostego powodu.
- W okresie koniunktury gospodarczej rośnie liczba zaciąganych zobowiązań, co automatycznie wiąże się ze wzrostem spraw przyjmowanych do windykacji. Zwykle bowiem w miarę stały procent należności, z jakichś powodów (zwykle losowych lub ekonomicznych), nie jest spłacany terminowo. W poszczególnych branżach waha się on między 5 a 10 proc. Tak więc, im więcej zaciąganych kredytów, towarów i usług kupowanych z odroczonym terminem płatności, czy umów zawartych np. z firmami telekomunikacyjnymi, tym proporcjonalnie więcej dłużników. Z kolei w okresie dekoniunktury spadają możliwości płatnicze konsumentów i przedsiębiorców, co przekłada się na wzrost zleceń dla firm zajmujących się obrotem wierzytelnościami - tłumaczy Piotr Krupa.
Zostają najwięksi
Spółki zajmujące się windykacją należności narzekać nie muszą. Rosną ich zyski. Wraz ze wzrostem rynku i zmianami w gospodarce zmienia się jednak rola firm windykacyjnych. Przestają pełnić rolę "straszaka" na nierzetelnych dłużników. Coraz bardziej przyjmują funkcję regulatora gospodarki i aktywnego uczestnika rynku finansowego.
- Dotyczy to przede wszystkim większych firm, które posiadają odpowiednie zaplecze kapitałowe. Dzisiejszy rynek wierzytelności to nie tylko usługi windykacyjne, to przede wszystkim kompleksowa oferta usług wspomagających płynność finansową przedsiębiorców. Finansowanie, dla którego zabezpieczeniem są wierzytelności, kupno wierzytelności, faktoring, to najbardziej znane dziś produkty firm z branży obrotu wierzytelnościami. Dysponowanie odpowiednią gotówką umożliwia spółkom windykacyjnym stworzenie oferty dopasowanej do potrzeb klienta - informuje Piotr Drzewiecki, dyrektor handlowy firmy Pragma Inkaso.
Trend związany z kompleksowością usług zauważa też Joanna Syzdół, dyrektor działu windykacji Coface Poland. Dodaje ona, że firmy windykacyjne, poza finansowaniem wierzytelności czy faktoringiem, w ramach tzw. zarządzania należnościami, oferują też m.in. windykację sądową i przedsądową, ubezpieczenie kredytu kupieckiego oraz informację gospodarczą (wywiadownie).
Rozwój i rozszerzanie oferty usług dotyczy najprężniejszych spółek windykacyjnych, które zdołały się do zmian przygotować.
- Mniejsze firmy, które nie dysponują kapitałem wystarczającym do zaspokojenia rosnących potrzeb przedsiębiorców, stosują dumpingowe stawki poniżej minimalnej rentowności. Takie działanie skazuje je w dłuższym okresie na eliminację z rynku - podkreśla Piotr Drzewiecki.
I mniejsze firmy znikają. Upadają lub są przejmowane przez większe.
- Firm windykacyjnych jest coraz mniej. Jeszcze dwa lata temu szacowano, że liczba wszystkich podmiotów, także osób prowadzących działalność gospodarczą, które windykują należności, wynosi ok. 800. Teraz mówi się o 300-400 firmach. Tendencja konsolidacji w branży utrzyma się - uważa Joanna Syzdół.
Gdzie te transakcje?
Silne podmioty stają się coraz silniejsze i szukają kolejnych sposobów na rozwój. Sektor firm windykacyjnych już teraz oczekuje nadejścia portfeli wierzytelności, które będą stanowiły kredyty hipoteczne. Portfele trafią do windykacji albo zostaną sprzedane firmom windykacyjnym czy funduszom sekurytyzacyjnym.
- Średni okres, po którym występują problemy ze spłatą kredytów hipotecznych, to 7-8 lat, podobny jak dla cykli koniunktury gospodarczej - wyjaśnia Piotr Krupa, prezes Kruka.
Na wierzytelności z tytułu niespłaconych kredytów hipotecznych oczekuje też Coface Poland. Joanna Syzdół przypomina, że banki przeżywają okres popytu na kredyty hipoteczne i wykorzystują go w pełni. Za ok. 2 lata część tych kredytów prawdopodobnie wróci jako niespłacone należności, a wartość z tego tytułu może być zaskakująco wysoka.
Wspomniana sekurytyzacja (wykup wierzytelności, przy czym środki na ten cel są uzyskiwane z emisji obligacji, które trafiają na rynek) to narzędzie finansowe popularne w wielu krajach, lecz w Polsce jeszcze raczkuje.
- Rynek wciąż czeka na szersze zmiany w prawie, które powinny uprościć sekurytyzację oraz ostatecznie rozwiać stale podnoszone wątpliwości. Przepisy regulujące dopuszczalność i warunki cesji wierzytelności do funduszu sekurytyzacyjnego, nawet jeśli nie pozostają względem siebie w sprzeczności, rodzą wiele problemów natury interpretacyjnej - opowiada Piotr Krupa.
Z drugiej strony rośnie świadomość wszystkich uczestników rynku transakcji sekurytyzacyjnych. Coraz więcej banków zakończyło z powodzeniem co najmniej jedną transakcję i aktualnie przygotowuje się do kolejnych, korzystając z doświadczeń wyniesionych z poprzednich procesów.
- Polski rynek sekurytyzacji z pewnością znajduje się wciąż w fazie wzrostowej. Na bieżący rok zapowiadane są jednostkowe transakcje o wartości przewyższającej dotychczas sprzedawane portfele. Jednocześnie podmioty nabywające nieregularne wierzytelności zaangażowały się długofalowo w inwestycje w naszym kraju - dodaje Krupa.
W 2006 roku powstało co najmniej kilkanaście funduszy sekurytyzacyjnych i zrealizowanych zostało kilkanaście transakcji. Spośród nich cztery, pięć miało charakter dużych jednorazowych wydarzeń, gdzie przedmiotem sprzedaży były portfele większe niż 500 mln zł. Rok 2007 będzie przede wszystkim okresem obsługi tych portfeli, które w ostatnim czasie weszły na rynek.
Jest to także okres, w którym banki z przekonaniem wychodzą naprzeciw funduszom sekurytyzacyjnym i proponują do sprzedaży kolejne portfele. Według szacunków firmy Kruk, rynek zasili co najmniej kilka miliardów złotych, głównie wierzytelności korporacyjnych i około miliarda złotych wierzytelności detalicznych.
Inwestor lub giełda
Firmy windykacyjne, które pozostały na rynku, stają się coraz silniejsze i myślą o dalszym wzroście. Środków na rozwój szukają m.in. przez pozyskanie inwestora strategicznego, fuzje i przejęcia oraz na Giełdzie Papierów Wartościowych.
- Nasza spółka zadebiutowała w 2006 r. na GPW, co pozwoliło nam podwoić obroty i jednocześnie przetrzeć innym firmom windykacyjnym drogę na giełdę. Środki z publicznej emisji akcji przeznaczyliśmy między innymi na uruchomienie nowych usług, a obecnie zaczynamy budować sieć franchisingową. Sieć jest propozycją dla małych firm, które zechcą działać pod naszym szyldem, a mają silną pozycję handlową w swoim regionie - mówi Tomasz Halabowski, rzecznik Domu Obrotu Wierzytelnościami Cash Flow.
Ale nie wszyscy myślą o giełdzie. Piotr Krupa, prezes Kruka, mówi, że nie wyklucza wejścia spółki na warszawski parkiet, ale dopiero za kilka lat.
- Rzeczywiście, giełda w obecnym kształcie jest bardzo atrakcyjną propozycją. Natomiast na rynku, na którym operujemy, mamy także wielu ciekawych inwestorów branżowych. Jeżeli firma będzie gotowa na sprzedaż i rozpoczną się przygotowania to tej transakcji, to także do nich zostanie skierowana oferta zakupu - informuje Krupa.
Jak widać, spółki windykacyjne znajdują się w znakomitym dla siebie okresie. Rynek wierzytelności będzie rósł, będzie też rosła liczba zamówień na oferowane przez branżę windykacyjną kompleksowe usługi zarządzania należnościami. Zwłaszcza że - jak tłumaczy Joanna Syzdół z Coface Poland - obsługa należności jest coraz częściej outsourcowana. Przedsiębiorstwa zauważyły, że nie opłaca się im zatrudniać pracowników, utrzymywać działów zajmujących się windykacją. Zewnętrzne usługi są coraz tańsze, wiążą się tylko z kosztami obsługi transakcji.
Adam Brzozowski