Za mało taksówek z kasą
Zaledwie jedna trzecia taksówkarzy wyjechała na ulice samochodami, w których zamontowano kasy fiskalne. Pozostali jeździli ze specjalnymi zaświadczeniami z urzędów skarbowych. Byli i tacy, którzy przemykali bocznymi ulicami.
Ci taksówkarze, którzy zdążyli zamontować kasy i wyjechali na ulice, mają pełne ręce roboty. Korporacje przekazują sobie nawzajem kursy, bo same nie są w stanie wszystkich zrealizować. Jedno jest więc pewne: ci, którym udało się zamontować kasy fiskalne, przez jakiś czas nie będą narzekać na brak pasażerów.
Przez wiele tygodni spora część taksówkarzy zwlekała z kupnem kasy fiskalnej, gdyż liczyła, że Ministerstwo Finansów pod wpływem protestów ugnie się i wycofa z pomysłu instalowania urządzeń. Niestety, przeliczyli się. Resort obowiązek utrzymał.
A wówczas okazało się, że producenci kas fiskalnych nie nadążają z ich produkcją. Resort finansów zgodził się więc na przesunięcie w czasie obowiązku korzystania z kas w taksówkach. Kierowcy, którzy nie mają urządzeń, ale zobowiążą się w swoim urzędzie skarbowym do ich zainstalowania, będą mogli jeździć jeszcze przez trzy miesiące na starych zasadach.
Kasy, w które mają być wyposażone taksówki kosztują ponad 2 tys. złotych. Nie wszystkich było jednak na to stać. O ile zmniejszyła się liczba taksówek we Wrocławiu sprawdzał reporter RMF Michał Szpak: