ABW szuka spekulantów
Czy ktoś sztucznie próbuje osłabić złotego? Na to pytanie spróbuje odpowiedzieć Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego!
- Kilka dużych zagranicznych instytucji urządziło sobie prawdziwą zabawę naszą walutą - twierdzi w komentarzu Jacek Maliszewski, główny ekonomista Alpha Financial Services, niezależnej od banków firmy doradczej.
Akcja - reakcja
Ożywiła się zwłaszcza Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Jak podaje Puls Biznesu, oficerowie ABW spotykają się z ekspertami rynku finansowego. Pytają m.in. o wpływ, motywy i operacje zachodnich grup finansowych nad Wisłą. Przedstawiciele agencji interesują się giełdą, ale przede wszystkim rynkiem złotego. Sprawdzają, czy ktoś celowo obniża wartość naszej waluty, aby zbić na tym kokosy.
- Do zadań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego należy m. in. rozpoznawanie, zapobieganie i zwalczanie zagrożeń godzących w podstawy ekonomiczne państwa. Z przykrością informuję, że ze względu na ograniczenia natury prawnej nie udzielamy informacji na temat swoich działań i zainteresowań - mówi Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzecznik ABW.
Ostatnimi wydarzeniami zaniepokojona jest także Komisja Nadzoru Finansowego (KNF).
Na bieżąco sprawdza, czy autorzy zatrważających raportów byli rzetelni i czy nie mają własnego interesu w osłabianiu giełdy. Zasięg KNF kończy się jednak na rynku kapitałowym. A jak wynika z naszych informacji - główna akcja rozgrywa się na nieregulowanym, mało przejrzystym rynku walutowym, gdzie każda negatywna rekomendacja wyraźnie odbija się na sile złotego. Tu w grę wchodzą miliardy złotych. Nie ma osób fizycznych, a strzelają się instytucje finansowe.
- Nie trzeba być bankiem Goldman Sachs czy JP Morgan, aby zmienić kurs złotego o kilka procent. Wystarczy transakcja na kilkadziesiąt milionów i rynek zmieni się w sposób bardzo znaczący. To efekt niskich obrotów i potężnej dźwigni finansowej - potwierdza Marek Wołos z Domu Maklerskiego TMS Brokers.
Traci państwo...
Kilku naszych rozmówców z wielkich państwowych instytucji finansowych nie ma wątpliwości. W podjętych przez ABW działaniach chodzi o ochronę interesów polskiego rządu. Na koniec września dług skarbu państwa w walutach obcych sięgał prawie 120 mld zł (większość w euro). W przybliżeniu więc spadek wartości złotego o 1 grosz powoduje wzrost naszego zadłużenia o, bagatela, 350 mln zł! Od września euro podrożało nad Wisłą o prawie 40 groszy. To teoretyczna strata prawie 14 mld zł, a takiego ataku na polską gospodarkę jeszcze nie było. Rynek finansowy zalewają skrajnie pesymistyczne raporty zachodnich analityków. Przykładów nie brakuje, politycy z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem na czele są oburzeni. Polski oddział francuskiego BNP Paribas niedawno obniżył prognozę przyszłorocznego wzrostu PKB z 3 do zaledwie 0,4 proc. Włosko-niemiecka grupa Unicredit wyceniła akcje państwowej rafinerii Lotos na "zero" złotych i ostrzega przed jej bankructwem. I wreszcie cała seria podejrzanych ruchów amerykańskiego banku JP Morgan. To wszystko skutecznie odbiera siły złotemu i indeksom z warszawskiej giełdy. Zniechęca też do kupowania polskich obligacji skarbowych.
...tracą firmy
Miliony uciekają także krajowym przedsiębiorcom, którzy jeszcze w lipcu zabezpieczali się przed zbyt mocnym kursem naszej waluty. Zagraniczni gracze, korzystając z mocy złotego, mieli kilka miesięcy temu skupić olbrzymie ilości opcji kupna (call) euro i dolara. Wystawiali je polscy eksporterzy, którzy kierowali się raportami banków o sile złotego i prognozami makroekonomicznymi. Tymczasem nasza waluta od letnich wakacji systematycznie traci. Przedsiębiorcy muszą sprzedawać waluty po wcześniej ustalonej cenie. Teorię potwierdzają giełdowe firmy, które przyznają się ostatnio do liczonych w dziesiątki miliony złotych strat (m. in. Police, Ciech, PPWK i Erbud). A może być gorzej, bo do rozliczenia sporej części opcji dopiero dojdzie.
- Instytucje, które kupiły te opcje, trzymają teraz nasz rynek w garści. Są one często autorami nieprzychylnych raportów na temat polskiej gospodarki (ścinanie prognoz wzrostu PKB, rekomendowanie pozbywania się złotego, wzbudzanie obaw o kryzys walutowy). Staje się to wręcz niebezpieczne dla całej gospodarki" - czytamy w raporcie Alpha Financial Services, który jednak nie podaje konkretnych winowajców.