Akcje banków nie są ciekawą inwestycją

Załamanie kursu złotego może podciąć skrzydła instytucjom finansowym.

Załamanie kursu złotego może podciąć skrzydła instytucjom finansowym.

Dewaluacja złotego, brak budżetu, rezygnacja ze stanowiska prezes NBP i zła koniunktura na świecie to w opinii analityków, główne czynniki wpływające, na brak zainteresowanie bankami przez inwestorów. Wspomniane czynniki mogą także wpłynąć niekorzystnie na wyniki tych instytucji finansowych.

Część analityków spodziewa się najgorszego. Ich zdaniem, jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego może dojść do załamania kursu złotego. W przypadku realizacji czarnego scenariusza polskie banki czekają problemy finansowe.



Kryzys lub dewaluacja

Reklama



- Od września złoty się osłabia. Jeśli jednak deficyt budżetowy przekroczy 2 proc. może mieć to negatywny odbiór na rynku i to m.in. po stronie załamania się kursu naszej waluty. Sądzę, że cena dolara może dojść do 5 zł - jednak trudno powiedzieć, czy już wówczas będziemy mogli mówić o kryzysie czy ewentualnie dopiero o jego początkach - mówi Iwona Pugacewicz-Kowalska , analityk CDM Pekao SA.

Dodaje, że niewątpliwie osłabienie złotego odbije się zarówno na kondycji finansowej samych banków, jak i na pogorszeniu ich portfeli kredytowych. Podobnego zdania są też inni specjaliści obserwujący przebieg wydarzeń nie tylko w samej branży bankowej, ale i na całym rynku finansowym. Niektórzy pozostają jednak optymistami, co nie zaprzecza temu, że sytuacja jest bardzo poważna.

- Sądząc po tym, co się dzieje w gospodarce, nie spodziewam się wybuchu kryzysu walutowego, a jedynie silnej dewaluacji skokowej. Jest to zjawisko podobne do korekty na giełdzie. Jeśli do tego dojdzie, pogorszeniu ulegnie portfel kredytowy w bankach, ale nastąpi to w terminie 3 - 6 miesięcy po załamaniu kursu, więc nie będzie miało istotnego wpływu na tegoroczne wyniki - uważa Sławomir Gajewski, doradca inwestycyjny Credit Suisse Asset Management.



Odpływ kapitału



Niewątpliwe jednak ogólna sytuacja polityczno- gospodarcza wpływa zarówno na działalność instytucji finansowych, jak i zainteresowanie nimi inwestorów.

- Budżetu nie ma, złoty traci do dolara, niestabilna sytuacja polityczna może osłabić wpływy z prywatyzacji. To automatycznie kieruje rodzimych inwestorów w stronę lokat bezpieczniejszych niż papiery banków. W dodatku można sobie postawić pytanie jaki zagraniczny kapitał, w obecnej sytuacji Polski, będzie chciał lokować w akcje naszych banków w momencie gdy w połowie kadencji odchodzi prezes NBP? - zastanawia się jeden z pytanych analityków.

Brak zagranicznych graczy, zdaniem naszych rozmówców, to jeden z najważniejszych problemów, który powoduje taką marginalizację rodzimego parkietu.

- Jeśli na świcie ceny ropy nadal będą rosnąć, a w Polsce przeciągał się będzie wybór nowego prezesa NBP, to możemy się spodziewać kolejnej fali sprzedaży akcji banków - uważa Iwona Kubiec, dyrektor Działu Inwestycji DM Elimar.



Mała atrakcyjność



To właśnie m.in. małym zainteresowaniem zagranicznych inwestorów akcjami polskich banków, analitycy tłumaczą to, że większość z nich od początku roku wykazuje ujemną stopę zwrotu.

- Wyjście z Polski inwestorów zagranicznych odczuły przede wszystkim duże banki. Generalnie patrząc na WIG i WIRR widać, że duże spółki traciły szybciej niż małe - przełożyło się to również na banki - uważa Marcin Materna, analityk DM BIG BG.

Dodatkowo, jak twierdzi Sławomir Gajewski, inwestorzy zagraniczni mieli do niedawna w swych portfelach sporo akcji banków, więc ich wyjście musiało znaleźć przełożenie w obecnej wycenie.

Zdaniem obserwatorów rynku banki, poza nielicznymi wyjątkami, w ogóle nie są atrakcyjną inwestycją.

- Problem polega na tym, że w bankach stopa zwrotu z kapitałów własnych nie jest wysoka, wynosi średnio 15 proc. Oznacza to, że wycena instytucji finansowych jest zbyt wysoka w stosunku do tego co reprezentują swoją rentownością. Dla przykładu stopa zwrotu z obligacji wynosi 18 proc. - mówi Iwona Kubiec.

O atrakcyjności banku notowanego na parkiecie w dużej mierze decydują działania inwestora strategicznego - a z tym mówiąc oględnie, bywa różnie.

- Bank Śląski jest dla ING centrum kosztów. Obecna wycena giełdowa tego banku jest praktycznie taka jak sześć lat temu. Trudno być drobnym inwestorem w instytucji, którą rządzi ING. Dla odmiany Irlandczycy w WBK zachowują się wobec drobnych inwestorów bardzo przyzwoicie i nie transferują zysków z tego banku. M.in. z tego względu WBK ma bodaj najwyższą rentowność - uważa Sławomir Gajewski.

Jego zdaniem, ewentualne zyski może w przyszłości przynieść inwestycja w Pekao SA, w którym jak podkreśla nasz rozmówca, inwestor przeprowadza rozsądną restrukturyzację, a także zakup walorów łączących się BPH i PBK.



Oczekiwane wzrosty



Część analityków liczy, że pod koniec roku, mimo nienajlepszych perspektyw kurs akcji banków powinien jednak wzrosnąć.

- Wzrostów spodziewam się w grudniu i będą one odzwierciedleniem oczekiwań inwestorów. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że kilka banków jest niedowartościowanych - mówi Marcin Materna.

Tym co może przesądzić o ewentualnym wzroście atrakcyjności banków, a mającym wpływ na utrzymanie dobrych wyników finansowych są wysokie stopy procentowe. Dzięki nim zachowana zostanie wysoka marża odsetkowa. Instytucje finansowe ostatnio więcej też zarabiają na prowizjach. Jeśli więc nie dojdzie do załamania złotego, to banki nie powinny mieć problemów z realizacją zaplanowanych zysków.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | skrzydła | Instytucje finansowe | dewaluacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »