Bartimpex martwi los EuRoPol Gazu....
Przywrócenie eksportu polskich towarów do Rosji, walka o udział w projekcie budowy rurociągu Bernau-Szczecin i gotowość do wzięcia udziału w prywatyzacji PGNiG - to nowe cele Aleksandra Gudzowatego, właściciela Bartimpexu. Jednego z najbogatszych Polaków martwi los EuRoPol Gazu, spółki zarządzającej jamalskim gazociągiem.
Aleksander Gudzowaty, prezes Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego Bartimpex, ma już dość panującej w Polsce nie sprzyjającej atmosfery dla rodzimej przedsiębiorczości. Poszuka więc możliwości zarabiania pieniędzy za granicą. Na razie nie chce mówić o szczegółach planowanych przedsięwzięć. Odmawia także udzielenia szerszych informacji na temat planów przywrócenia eksportu na Wschód, a taką właśnie gotowość deklaruje.
- Przygotowujemy obecnie projekt. Prace są poufne, gdyż obawiamy się, że rząd może przeszkodzić nam w jego realizacji Ń tak jak to się stało w przypadku naszych planów budowy rurociągu Bernau-Szczecin, do którego teraz się powraca. Zakładamy, że eksport do krajów za naszą wschodnią granicą, który chcemy realizować, wyniesie 500 mln USD (2 mld zł) rocznie - mówi Aleksander Gudzowaty.
Szef Bartimpexu nie ujawnia, co jego firma będzie sprzedawała do krajów WNP. Zapewnił natomiast, że nie będą to produkty rolno-spożywcze, a wymiana handlowa nie będzie odbywać się w barterze.
Będę konsekwentny
Bartimpex nadal będzie twardo walczył o udział w realizacji projektu Bernau-Szczecin. Może to być w przyszłości część gazociągu Baltic Pipe, łączącego Redvig w Danii z Niechorzem. Bartimpexowi szczególnie zależy na uczestnictwie w realizacji odcinka Bernau-Szczecin. Sytuacja ku temu sprzyja, ponieważ PGNiG podobno jest zainteresowany realizacją tego połączenia.
- Bądź co bądź, to jest nasz pomysł. Podjęliśmy już odpowiednie kroki prawne i wydaliśmy dużo pieniędzy na realizację tego projektu. Trzeba podkreślić, że przedsięwzięcie to nie wymaga gwarancji rządowych. Może być zrealizowane niewielkim kosztem, a co najważniejsze - łączy nas z europejskim systemem gazowym. Połączenie Bernau-Szczecin mogłoby być gotowe już w tym roku, gdyby nie negatywny stosunek decydentów, wynikający z jego konkurencyjności wobec norweskich planów rządu. To się już zmienia, więc mimo wszystko wciąż liczymy na przychylność obecnego rządu - podkreśla Aleksander Gudzowaty.
Wokół połączenia Bernau-Szczecin Bartimpex zamierza rozwijać również infrastrukturę gazową.
Ruszy za rok
Szef Bartimpexu twierdzi, że połączenie Bernau-Szczecin jest już bliskie realizacji, a prace mogą rozpocząć się wiosną 2002 roku. Jednak PGNiG musi zgodzić się na kupno 500 mln m sześciennych gazu rocznie.
Zdaniem Aleksandra Gudzowatego, także nowy pomysł rurociągu, który ma transportować gaz z Danii do Polski, w dłuższej perspektywie może służyć transportowi gazu w odwrotnym kierunku.
- Za 5-10 lat wyczerpią się duńskie złoża gazu. Wtedy Duńczycy będą musieli kupować gaz - dodaje Aleksander Gudzowaty.
PGNiG zapewnia jednak, że docelowo Baltic Pipe ma na celu powiązanie ze złożami norweskimi, a w pracach konsorcjum, które niebawem do realizacji tego projektu utworzą duńska firma gazownicza DONG i PGNiG, uczestniczyć będzie Statoil. Koszt realizacji całego przedsięwzięcia to 300-340 mln EUR (1-1,4 mld zł).
Aleksandrowi Gudzowatemu w dążeniu do sfinalizowania projektu Bernau-Szczecin nie przeszkadza to, że w tym rejonie w przyszłości ma powstać terminal LNG umożliwiający import do Polski nawet 5 mld m sześc. gazu. Przyznaje jednak, że jest to projekt konkurencyjny. Tym bardziej że w skład konsorcjum, które ma realizować projekt, wchodzą najwięksi odbiorcy gazu z rejonu północno-zachodniej Polski - Zakłady Chemiczne Police i ZE Dolna Odra.
- Uważam, że lepszą lokalizacji dla terminalu LNG byłoby środkowe wybrzeże Polski - dodaje Aleksander Gudzowaty.
Pomocna dłoń rządu
Bartimpex jest zainteresowany udziałem w prywatyzacji PGNiG, ale pod pewnymi warunkami.
- Nasza kandydatura nie została przyjęta przez ministra Chronowskiego. Skierowaliśmy więc list do MSP z prośbą o uwzględnienie Bartimpexu w strategii prywatyzacji PGNiG. Stwierdzam, że polski rząd powinien stworzyć system umożliwiający polskim dużym firmom udział w prywatyzacji krajowych przedsiębiorstw. Wówczas będziemy mogli uczestniczyć w sprzedaży PGNiG. Muszę zaznaczyć, że Bartimpex był i jest przeciwnikiem prywatyzacji tej firmy. Uważam wręcz za konieczne zatrzymanie procesu jej prywatyzacji i stworzenie sprawnego systemu zarządzania firmą - podkreśla Aleksander Gudzowaty.
Szkopuł w tym, że proces prywatyzacji PGNiG już rozpoczęto. Zarząd firmy na przełomie maja i kwietnia ma zakończyć negocjacje z bankami-wierzycielami gazowego monopolisty dotyczące wartości aportów, które mają być przekazywane wyodrębnianym z przedsiębiorstwa spółkom zależnym. Podmioty te następnie mają być sprzedane inwestorom, aczkolwiek wiele wskazuje na to, że wierzyciele PGNiG nie zgodzą się na zmodyfikowaną wersję prywatyzacji firmy. Zgodnie z nią, ze struktur gazowej spółki ma zostać wyodrębniony Gaz Polski. Na nim spocznie obowiązek prywatyzacji dystrybucji PGNiG. Rozbija to de facto strukturę holdingową firmy, jaką zakładała pierwotna wersja strategii prywatyzacji sektora. Może to poważnie utrudnić odzyskiwanie przez instytucje finansowe swoich należności, bo zadłużenie PGNiG ma być scedowane na spółki zależne firmy.
Szef Bartimpexu ma natomiast nadzieję, że prywatyzację gazowego monopolisty zatrzyma przyszły rząd, gdyż sprzedaż zagranicznym inwestorom spółek o strategicznym dla państwa znaczeniu jest zagrożeniem dla rozwoju polskiej gospodarki. Na razie Bartimpex widzi dla siebie inne możliwości na rynku gazowym.
- Struktury gazownicze trzeba rozwijać obok PGNiG. Szczegóły zachowam w tajemnicy, aby ponownie mi nie przeszkodzono Ń stwierdza enigmatycznie Aleksander Gudzowaty.
Nad przepaścią
Zdaniem Aleksandra Gudzowatego, brak porozumienia między PGNiG a Gazpromem na temat finansowania zakończenia budowy pierwszego odcinka rurociągu to gwóźdź do trumny EuRoPol Gazu, podmiotu powołanego do budowy i eksploatacji projektu jamalskiego. Może wręcz dojść do utraty kontroli przez PGNiG i rząd nad tą spółką. EuRoPol Gaz jest zadłużony na kwotę 1 mld USD (4 mld zł). Obecnie firma pobiera niewielkie opłaty przesyłowe i nie jest w stanie regulować swoich zobowiązań. Nie została bowiem osiągnięta docelowa przepustowość sieci, którą określono na około 33 mld m sześc. gazu rocznie. Obecna przepustowość pierwszej nitki rurociągu jamalskiego to 18 mld m sześc.
- Do zakończenia inwestycji potrzeba 280 mln USD (1,1 mld zł). To w skali całego przedsięwzięcia jest niewielką kwotą. Negocjacje rozbijają się jednak o 350 mln USD (1,4 mld zł) gwarancji kredytowych. Taki warunek postawił rządowi Gazprom. Wszystko wskazuje na to, że rząd polski nie wywiąże się z umowy zawartej ze stroną rosyjską jeszcze w 1995 roku, choć wicepremier Janusz Steinhoff obiecał, że strona polska pokryje swoje zobowiązania. Obowiązek ten bezpośrednio spoczywa na PGNiG - twierdzi Aleksander Gudzowaty.
Szef Bartimpexu dodaje, że jako członek rady nadzorczej EuRoPol Gazu o tej niebezpiecznej dla spółki sytuacji poinformował listownie ponad miesiąc temu resort skarbu, a także Najwyższą Izbę Kontroli. Do tej pory nie zauważył reakcji na ten list.