Beef-San reaktywacja
Nadchodzą nowe czasy dla Beef-Sanu. Za pośrednictwem Beef-Sanu, ostatnio nieco zapomnianego przez inwestorów, na giełdę wchodzi większa od niego AJPI. Zapowiada przejęcia i kolejną emisję.Jutro rusza oferta Beef-Sanu, warta prawie 80 mln zł. Dzięki pozyskanym pieniądzom spółka chce zwiększyć obroty do 600 mln zł w 2010 r.
Lucjan Pilśniak zostaje
Po emisji, głównym rozgrywającym w giełdowej spółce będzie Lucjan Pilśniak, jedyny właściciel grupy AJPI (składa się z siedmiu podmiotów działających w branży mięsnej). Wprawdzie sprzeda swoje firmy Beef-Sanowi za 55,5 mln zł, ale jednocześnie zainwestuje w nowe papiery. Jaką ich część chce kontrolować? Tego nie ujawnia. Można jednak przypuszczać, że zainteresowany jest pakietem większościowym.
Walory serii E (34,5 mln) będą przyznawane inwestorom według uznania zarządu Beef-Sanu. Inaczej będzie z akcjami serii F. Większość papierów (10 mln) obejmą instytucje finansowe. Mały pakiet (3 mln) trafi do drobnych graczy. Akcje serii E i F będą sprzedawane najwyżej za 2,8 zł za sztukę. Ostateczna cena emisyjna nie musi jednak być taka sama. - Po analizie zapisów wyznaczymy optymalną cenę dla obu serii - twierdzi Jerzy Biel, prezes Beef-Sanu.
Poprawić płynność
Większość pieniędzy pozyskanych z rynku trafi do Lucjana Pilśniaka jako zapłata za AJPI. Reszta pozwoli m.in. dokapitalizować jego firmy. - Umożliwi to poprawę płynności i skrócenie terminów płatności. - W tej chwili to najważniejsze - podkreśla L. Pilśniak. Szacuje, że gdyby firma płaciła dostawcom w ciągu 15 dni, a nie 45 (jak obecnie), zyskałaby minimum 3 proc. rabatu od cen zakupu surowca. - Wydajemy na to 170 mln zł rocznie. Skrócenie terminów oznacza dla nas 5 mln zł oszczędności - tłumaczy L. Pilśniak.
Poza tym pieniądze zasilą kapitał obrotowy zakładów AJPI i Mysław. Oba są świeżo po inwestycjach, lecz wykorzystują tylko 50-60 proc. mocy produkcyjnych. Zdaniem L. Pilśniaka, możliwe jest zwiększenie produkcji bez dalszych inwestycji. - Barierą jest mały kapitał obrotowy. Dlatego nie mamy dużych kontraktów. Problem jest też z eksportem - dodaje biznesmen. Szacuje, że na całkowite zlikwidowanie tych barier spółka potrzebuje do 15 mln zł.
Przejęcia, a potem fuzja?
Resztę pieniędzy spółka przeznaczy na przejęcia. Przede wszystkim w segmencie handlowym. Pierwszą z transakcji zawrze na początku przyszłego roku. Chce kupić firmę produkcyjno-handlową działającą na lokalnym, podkarpackim rynku. Myśli też o stworzeniu własnej sieci hurtowni. Do końca tego roku zarząd podejmie decyzję, czy będzie je przejmować, czy prowadzić na zasadzie franczyzy. Akwizycja planowana jest też w sektorze produkcyjnym. AJPI zainteresowana jest ubojnią indyków. Chce ją kupić w 2008 r.
- Dajemy sobie rok na wykorzystanie pieniędzy z emisji i pokazanie dobrych wyników - zapowiada Jerzy Biel. W 2007 r. grupa powinna osiągnąć 300 mln zł przychodów i rentowność na poziomie 2,5 proc. Do 2010 r. obroty podwoją się, a rentowność sięgnie 4 proc. Przyczynią się do tego kolejne przejęcia w branży mięsnej, finansowane m.in. pieniędzmi z następnej emisji akcji. Przewidziano ją na 2008 r.
Czy po przejęciach struktura grupy nie będzie zbyt złożona? - Rozważymy konsolidację grupy. Należy jednak pamiętać, że zwykle jest to proces długi i kosztowny - przypomina Jerzy Biel. Zarząd zajmie się tą kwestią najwcześniej za rok.
Magdalena Graniszewska